(PORADZ.) W tej miejscowości miała być wybudowana kanalizacja. Zostały wykonane projekty, wytyczona trasa i... cisza. Mieszkańcy bloku chcą przydomową oczyszczalnię, ale napotykają na opór ze strony gminy. Dlaczego?
Dzieci w szambie
Problem przelewającego się szamba mają mieszkańcy jedynego bloku w tej miejscowości. Wprawdzie nieczystości wywożone są trzy razy w tygodniu, jednak to nie rozwiązuje problemów, a tych, jak się okazuje, jest bardzo wiele.
W bloku jest 15. małych dzieci. Kręgi na szambie leżą luzem. Mieszkańcy twierdzą, że wystarczy, aby wycofujący samochód zahaczył o kręgi, by je zsunąć. Gdy byliśmy na miejscu, szambo właśnie było wyczyszczone, jednak wokół niego rozlane były ścieki. Dzień wcześniej dziecko wjechało w nie rowerkiem.
Mieszkańcy chcieliby mieć przydomową oczyszczalnię ścieków. Jednak napotykają na opór ze strony gminy.
- Na oczyszczalnię przydomową jest miejsce. Oni nas zbywają, bo nie chcą tego. Najpierw miała być oczyszczalnia ścieków. Później to wycofano. A ile pieniędzy gminnych zostało w to utopionych? Przecież wszystkie projekty i mapki zostały porobione.
Cała wioska była już powiadomiona, były projekty, powytyczane trasy, wszystko. Gdzie te pieniądze poszły? Zapłaciliśmy za to, jako mieszkańcy gminy, a reszta poszła w miasto. W mieście wszystko robią, tylko na wsi nie. Oni nie chcą nam zrobić przydomowej oczyszczalni ścieków – powiedział mieszkaniec bloku.
Właścicielka jednego z mieszkań dodała, że w gminie informują ich, że musi być zarządca, co jej zdaniem jest nieprawdą.
- Chodzę walczyć o zarządcę, to mówią nam, że mamy poczekać do stycznia, bo „Jutrzenka” nas weźmie, a teraz nic nie zrobią, bo nie ma zarządcy – powiedziała jedna z właścicielek mieszkania.
W bloku w Poradzu są trzy mieszkania wykupione na własność i sześć mieszkań gminnych. Właściciele mieszkań wystąpili z pismem do Urzędu Miasta i Gminy w Łobzie z prośbą o wybudowanie przydomowej oczyszczalni ścieków. Zaznaczyli, by obciążyć ich częścią kosztów przypadających w udziale. Pod prośbą widnieją trzy podpisy właścicieli lokali. Pismo zostało złożone w styczniu. Odpowiedź przyszła pod koniec kwietnia. Przeczytali w nim, że „w podłączeniu tego typu inwestycji musi być zgoda pozostałych współwłaścicieli na poniesienie kosztów z jej związanych z wykonaniem”.
Właściciele mieszkań nie wiedzą jak mają odnieść się do tego pisma, wszak to oni wystąpili z prośbą.
Za szambo jak za zboże
Wszyscy mieszkańcy bloku wspólnie podkreślają, że ceny za wywóz szamba są bardzo wysokie i znacząco przerastają ich możliwości finansowe.
- Tnikomu się nie przelewa, ludzie są na rentach. Nikt milionów nie zarabia, żeby co miesiąc płacić około 100-120 zł od rodziny. W bloku jest sześć mieszkań gminnych i tylko trzy prywatne, a pani Wawrzoła zaproponowała osobie prywatnej, aby ta wybudowała sama oczyszczalnię przydomową dla całego bloku.
Na jakiej podstawie naliczają nam za szambo, skoro liczą nam prawie 20 zł za m. sześc? Zdecydowanie mniej płacilibyśmy, gdybyśmy byli podłączeni do oczyszczalni. O przydomową oczyszczalnię ścieków też byśmy dbali, ale szambo tutaj jest zagrożeniem dla nas wszystkich. Czy czekają aż dziecko wpadnie do szamba? – dodała mieszanka Poradza.
Trzeba poczekać
Jak powiedział burmistrz Ryszard Sola, póki nie wyjaśnią się przepisy odnośnie dotowania przydomowych oczyszczalni ścieków i usuwania eternitu, pieniądze na ten cel będą zamrożone. Od tego roku bowiem zlikwidowany został Gminny Fundusz Ochrony Środowiska a w związku z tym zawieszone partnerstwo publiczno-prywatne. Z tego samego powodu zawieszona jest budowa oczyszczalni ścieków i kolektorów sanitarnych.
- Na razie gminie nie wolno dotować osób prywatnych. A zarówno budowa przydomowej oczyszczalni ścieków, jak i kolektorów wiąże się z dotacją dla osób prywatnych. Mam nadzieję, że do końca czerwca ta sprawa zostanie wyjaśniona. Nie jest to tylko problem naszej gminy, ale wszystkich gmin w Polsce. Proszę o cierpliwość, na pewno mieszkanńcy nie zostaną z szambem – powiedział włodarz gminy.
Brakuje tylko świeczek na półpiętrach
Mieszkańcy bloku zwracają również uwagę, że rura odpowietrzająca nie jest wyprowadzona nad dach, ale kończy się na strychu. Za każdym razem, gdy wywożone jest szambo, smród z kanalizacji rozchodzi się po całym domu.
Ale nie tylko to jest powodem nieprzyjemnej woni.
Mieszkańcy bloku zwracają również uwagę na fakt, iż mimo czynszów powyżej 100 zł (w czerwcu podwyżka) żadne prace remontowe nie są wykonywane w budynku. Jedna z właścicielek mieszkania chciała ocieplić ścianę za własne pieniądze. W gminie dowiedziała się, że podczas ocieplania przez gminę pozostałych ścian ona i tak zostanie obciążona kosztami, więc zrezygnowała.
- W mieszkaniach jest wilgoć, drzwi na korytarz całą zimą są otwarte. Klatka jest jak z XVIII wieku, a mamy XXI. Brakuje nam tylko świeczek na półpiętrach.
Płacimy czynsz i nic się nam nie należy. Pani Wawrzoła powiedziała, że przez prywatne mieszkania nic nam nie robią. Ale co prywatne mieszkanie ma do mieszkania komunalnego?
Poszłam, aby mi wężownicę wstawili, to musiałam sobie sama kupić za 250 zł do nie mojego mieszkania. Przysłali mi hydraulika. Teraz poszłam, że cieknie mi w kuchni, dziura mi się robi, to spytali czy zapłacę za hydraulika. Powiedziałam do pani Wawrzoły, że chyba jest śmieszna. To nie jest moje mieszkanie, co miesiąc płacę czynsz, nic nie robią i chcą bym jeszcze za hydraulika zapłaciła? – powiedziała lokatorka.
Drzwi prawie wstawione
Innym problemem są drzwi zewnętrzne do bloku. Nie domykają się, zimą na korytarzu jest lód, a w mieszkaniu na parterze – wilgoć. Podczas opadu deszczu z kolei zacieka woda do środka. Na korytarzu tworzy się kałuża, w piwnicy panuje straszna wilgoć. Jak powiedzieli mieszkańcy – drzwi już prawie miały być. Przyjechała firma z Nowogardu, zmierzyła, właścicielka mieszkania wyraziła zgodę na pokrycie swojej części kosztów, tylko – nie ma drzwi.
Ostatni remont, to malowanie klatki schodowej – gmina dała farbę, lokatorzy malowali. Było to 7 lat temu. MM