Sarmata: Marcin Kamiński, Maciej Garliński, Jarosław Jaszczuk kpt., Łukasz Olechnowicz (od 46’ Wojciech Guźniczak), Kamil Pacelt, Krzysztof Szkup (od 86’ Wojciech Dorsz), Wojciech Kliś (od 66’ Wojciech Bonifrowski), Damian Padziński, Piotr Grochulski, Radosław Cytowicz, Grzegorz Mędrek. Trener Tomasz Surma.
Ina: Paweł Sobolewski, Konrad Winczewski, Krzysztof Borkowski, Marcin Winiarski, Michał Łukasiak ( od 87’ Sławomir Paszkowski), Piotr Hanuszkiewicz kpt., Wojciech Borek, Piotr Winogrodzki, Bartosz Paszkowski, Hubert Pędziwiatr (od 82’ Bartosz Chrząstowski), Filip Borek (od 51’ Tomasz Trosko).
Strzelcy bramek: dla Sarmaty: Wojciech Kliś 49’, Wojciech Bonifrowski 69\\\'; dla Iny: Bartosz Paszkowski 6’, Wojciech Borek 63’.
Sędzia główny Dariusz Baniowski, asystenci: Piotr Latos i Mariusz Rybicki.
W sobotnie popołudnie 24 kwietnia na boisku w Dobrej Sarmata Dobra zmierzył się z czołową drużyną IV ligi zajmującą aktualnie 6 miejsce w tabeli Iną Goleniów. Mecz rozpoczął się od symbolicznej minuty ciszy, złożonej w hołdzie tragicznie zmarłym w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem.
O solidności drużyny z Goleniowa może świadczyć fakt, że w dotychczas rozegranych 17-tu meczach zespół z Goleniowa poniósł tylko 2 porażki. Tę solidność drużyny z Goleniowa widać było w Dobrej szczególnie w I połowie meczu, gdy zawodnicy Iny grając bardzo mocno pressingiem, często posuwając się nawet do faulów (na które sędzia prowadzący spotkanie patrzył z wielką pobłażliwością) wypracowali sobie co najmniej trzy dogodne sytuacje do strzelenia bramek. Na szczęście dla Sarmaty tylko jedną z nich w 6’ meczu wykorzystał Bartosz Paszkowski.
Przebieg meczu całkowicie odmienił się w II połowie. Sarmata od początku zepchnął do defensywy zespół z Goleniowa i już w 49’ Krzysztof Szkup egzekwując rzut wolny zagrał mocno i precyzyjnie do Wojciecha Klisia, który strzałem głową doprowadził do wyrównania. Po zdobyciu wyrównującej bramki Sarmata dalej przeważał i kiedy wydawało się, że następne bramki dla Sarmaty będą tylko kwestią czasu, w 63’ Wojciech Borek przejął piłkę niedokładnie zagraną przez obronę Sarmaty i mocnym uderzeniem z ok. 30 m przelobował Marcina Kamińskiego i wyprowadził Inę na prowadzenie. W 66’ na boisku w zespole Sarmaty pojawił się borykający się przez wiele miesięcy z uciążliwą kontuzją Wojciech Bonifrowski. Już trzy minuty później ten bramkostrzelny zawodnik precyzyjnym, pięknym strzałem z rzutu wolnego uzyskał dla Sarmaty wyrównującą bramkę. I chociaż do końca Sarmata przeważał i próbował strzelić zwycięską bramkę, to wynik nie uległ już zmianie.
W bieżącym tygodniu czekają dwa chyba najważniejsze wyzwania w historii klubu: w środę na boisku w Trzebiatowie, o godz. 17., Sarmata zagra w półfinale wojewódzkiego Pucharu Polski. I chociaż gospodarzem rzekomo jest druga drużyna Regi Trzebiatów, to faktycznie nasz zespół zagra z aktualnym wiceliderem III ligi, czyli z pierwszym zespołem. Regulamin rozgrywek nie zostanie złamany, tylko gdzie jest czysta, szlachetna zasada fair play?
A już w sobotę, Sarmata uda się do „jaskini lwa”, czyli aktualnego lidera IV ligi drużyny Pogoni Barlinek (mecz o godz. 13.). Drużyna z Barlinka wyraźnie prowadzi w tabeli (we wszystkich dotychczasowych meczach tylko 1 porażka), to każdy dobry rezultat Sarmaty byłby niewątpliwą „sensacją”. Jednak już raz w rundzie jesiennej w pojedynku z ówczesnym liderem Hutnikem Szczecin Sarmata wyszedł zwycięsko 6:1, to dlaczego w pojedynku z obecnym liderem sytuacja nie mogła by się powtórzyć? Przecież marzenia często się spełniają! estan