Zginął Honorowy Obywatel Trzebiatowa, generał Stanisław Nałęcz-Komornicki
Okazuje się, że w samolocie, który spadł pod Smoleńskiem, były aż trzy wybitne osoby, które odwiedziły Trzebiatów. O wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego przypomnieliśmy w poprzednim wydaniu. Jedna z gryficzanek wspomina dziś spotkanie z prezydentem na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim w trzebiatowskim kościele. Ale wśród tych, którzy zginęli, był też Honorowy Obywatel Trzebiatowa, generał Stanisław Nałęcz-Komornicki. Burmistrz Trzebiatowa Sławomir Ruszkowski tak oto opisał chwilę, gdy dowiedział się o tej tragedii.
* * *
Nie wierzyłem.
Transmisja z uroczystości w Katyniu, rozpoczęcie opóźnia się. Wszyscy czekają na Prezydenta.
Co? Samolot prezydencki rozbity? Nikt nie przeżył? To nie może być prawda! Po 70 latach znowu Katyń? Nie wierzę, to zbyt irracjonalne, to zbyt niemożliwe. Czekam na dementi….
Nie ma...
Poznałem wiele z tych osób. Miałem okazję spotkać się z Nimi, porozmawiać. Byli tu u nas – w Trzebiatowie. Wśród nich także obydwaj Prezydenci Rzeczypospolitej: Lech Kaczyński i Ryszard Kaczorowski. To byli jedyni Prezydenci, którzy nas odwiedzili.
Odeszli wspaniali ludzie, wielcy Polacy... Odeszło kawał Polski.
Tragedia, rozpacz, ból, żal, smutek, pustka... Cóż więcej dodać? Pozostaje nam modlić się - za nich i... za Polskę.
Wśród tych, którzy odeszli, była osoba szczególnie nam bliska. Przyjaciel Trzebiatowa, goszczący u nas wielokrotnie. Człowiek, który uczył nas patriotyzmu. Kilkakrotnie oszukał śmierć w czasie wojny i Powstania Warszawskiego. Tym razem nie miał szans.
W wieku 86 lat, ciągle na służbie Rzeczypospolitej, zginął Honorowy Obywatel Trzebiatowa, Generał Stanisław Nałęcz- Komornicki, Kanclerz Orderu Wojennego Virtuti Militari. Pamiętajmy także o nim Trzebiatowianie. (r)
Takiego zbioru informacji chyba jeszcze nikt nie zrobił, które wręcz proszą się o jednoznaczny komentarz.
http://jacquesgrandguignol.pl/obywatelskie_sledztwo_zamach_na_prezydenta
Redaktor prowadzący: Artur Bazak, Redakcja Publicystyki TVP 1
„Solidarni 2010” to zapis nocnych rozmów Polaków na Krakowskim Przedmieściu Warszawie oraz w Krakowie podczas uroczystości pogrzebowych Pary Prezydenckiej. Dokumentalistka Ewa Stankiewicz oraz publicysta Jan Pospieszalski w ciągu 9 dni żałoby narodowej prowadzą rozmowy z wieloma Polakami. Jest to świadectwo żywej, autentycznej, przejmującej dyskusji narodu, który zebrał się w Warszawie i w Krakowie, aby rozmawiać o przyszłości Ojczyzny, o znaczeniu ofiary Katynia i Smoleńska, o Polsce tu i teraz.
Film „Solidarni 2010” jest bezprecedensową w historii Telewizji Polskiej dokumentalną formą rejestracji stanu ducha Polaków w trakcie wielkiej żałoby po ofiarach tragedii w Smoleńsku 10 kwietnia. To obraz Polski, która objawia inną twarz Polski – zadumaną, refleksyjną, ale także patriotyczną i autentyczną w swojej rozpaczy, żalu, smutku i nadziei. Twarz wielkiego narodu.
Telewizja Publiczna miała w tych dniach niepowtarzalną szansę oddać Polakom głos. Badania oglądalności stacji telewizyjnych z ostatnich dni nie pozostawiają żadnych wątpliwości: TVP 1 jako jedyna antena w Polsce pozwalała Polakom uczestniczyć w tragedii narodowej, godnie ją przeżyć oraz wyjaśnić znaczenie i symbolikę tego, co się wydarzyło w Katyniu, Smoleńsku i w Warszawie. Polacy odnajdują się w przekazie zaproponowanym przez TVP 1. Film Ewy Stankiewicz oraz Jana Pospieszalskiego wpisuje się w oczekiwania naszych widzów.
JacquesGrandGuignol
~er
2010.04.25 07.54.49
Przypuszczalnie było to tak:
Według ostatnich wiadomości, możemy z dużą pewnością określić godzinę katastrofy na 8:40, podczas gdy dotychczasowa oficjalna wersja mówiła o godzinie 8:56. Należy przypuszczać, że ta rozbieżność nie jest przypadkowa, coś się za nią kryje. Tu, jako wyjaśnienie, pojawia się zagadkowe podejście do lądowania rosyjskiego samolotu transportowego (prawdopodobnie Ił-76) przed planowanym lądowaniem Tu-154. Informacje o tym zdarzeniu sprowadzają się do tego, że próbował on wylądować ale odbił się od lotniska, wykonał ryzykowny manewr przechylenia się na skrzydło, prawie zahaczając o ziemię, a następnie odleciał do Moskwy.
Tego typu informacji można znaleźć w internecie dużo. Na podstawie tych relacji możemy śmiało twierdzić, że podejście Ił-76 do lądowania nastąpiło między 8:30 a 8:40. Moja hipteza brzmi: była to 8:40, czyli wtedy, gdy rozbił się polski samolot! Oba samoloty podchodziły do lądowania w tym samym czasie!
To wyjaśniałoby dlaczego Tu-154 nagle obniżył lot, wcześniej podchodząc prawidłowo. Piloci zobaczyli na kursie kolizyjnym inny samolot, musiał być wyżej od ich pozycji, wobec czego awaryjnie wykonali manewr jego ominięcia schodząc w dół. Dalszy przebieg wypadków, jak wspomniałem, jest mniej więcej znany.
Teraz otwiera się miejsce do dalszych rozważań: czy jednoczesne podchodzenie do lądowania dwóch samolotów było wynikiem przypadku z powodu bałaganu panującego na lotnisku, czy też wynikiem celowego działania.
Teraz podam dodatkowe argumenty za powyższą hipotezą, które wynikły w czasie dyskusji:
1. Samolot Ił-76 krążył długo nad lotniskiem jakby na coś czekał.
2. Wyjaśnia to “dlaczego kontrolerzy lotów uciekali co sił i milicja ich ledwo złapała. W takiej sytuacji doskonale bowiem wiedzieli, co się stało i jaki był zakres winy Rosjan”
3.wskazując na film: http://www.youtube.com/watch?v=UZIwqH–HHM z wypowiedzią Pana Wiśniewskiego. Mówi on, że w czasie jego pobytu w hotelu kamera stała na oknie i pracowała cały czas od chwili wylądowania pierwszego samolotu, zakładam że chodzi o Jak-40. Przez ten czas nie słyszał by inny samolot podchodził do lądowania, a wiemy że Ił-76 próbował lądować. Można to wytłumaczyć w ten sposób, że samoloty były bardzo blisko siebie przez co odgłos ich silników zlewał się. Jeżeli moja hipoteza jest prawdziwa to przelot samolotu Ił-76 nad lotniskiem powinien nastąpić prawie jednocześnie z katastrofą.
4. “Pan Wiśniewski wspominał (…) w swej pierwszej relacji o dziwnym dźwięku silników. Więc może był to odgłos dwóch samolotów” (kolejowy).
5. Z innych relacji Pana Wiśniewskiego, który był w hotelu, wiemy, że słyszał on odgłos wybuchu lub uderzenia. Nie znam takich relacji od dziennikarzy, którzy byli na lotnisku. Może nie słyszeli wybuchu ponieważ właśnie przelatywał Ił-76? Stąd też Pan Wiśniewski był pierwszy na miejscu katastrofy, a przecież z lotniska jest tam całkiem blisko. Sądzę, że osoby na lotnisku nic nie wiedziały o katastrofie, bo jej nie słyszały, do czasu włączenia syren.
Na podstawie danych z rejestratorów czy zachowanych odgłosów z kabiny można byłoby łatwo sprawdzić taką hipotezę, ale na razie nie ma tych danych i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle będziemy mieli. W tej chwili widzę inną możliwość jej weryfikacji: podejściu do lądowania samolotu Ił-76 przyglądało się wielu dziennikarzy, być może da się określić bardziej precyzyjnie jego czas na podstawie ich relacji. Osoby zbliżone do nich mogłyby takie informacje uzyskać.