(DRAWSKO POMORSKIE. ) Czwartoligowy zespól piłkarski Drawy Drawsko Pomorskie jest w trudnej sytuacji. Prowadzony przez licencjonowanego, grającego trenera, do tego znacznie wzmocniony siłami zewnętrznymi, choćby tylko z tych powodów nie ma prawa przegrywać – tak jest w mniemaniu wielu. A czwarta liga to już nie przelewki. Tu, aby wygrywać, to trzeba już grać. Nie ma zmiłuj się. Przeciwnik drawszczan, Leśnik Rossa Manowo, to był sąsiad w tabeli, ale cztery punkty za Drawą. Mecz był bardzo ciężki dla dwóch stron. Drawa rzuciła na szalę wszystkie swoje umiejętności i ambicje, ale i to nie wystarczało na dobrze do walki przygotowanego przeciwnika. Leśnik zdobył nawet bramkę, ale sędziowie jej nie uznali. Było nieco o to pretensji. Przyszła siedemdziesiąta pierwsza minuta. Mieliśmy precyzyjne dośrodkowanie na głowę Kaczorowskiego i ten z bezpośredniej bliskości bramki, z szóstego metra skierował piłkę do siatki Leśnika. I tak Drawa odniosła zwycięstwo nad Rossą.
Mecz ze względu na walkę o przysłowiowy każdy metr boiska, o każdą piłkę, mógł się podobać i podobał się. Zwycięstwo, choć nikłe, to przecież warte kompletu punktów. A to ważne przede wszystkim dlatego, że daje wiarę na następne pojedynki, wiarę tak niezbędną w sytuacji piłkarzy z Drawska Pomorskiego.
Rezerwy Drawy pokonały lidera okręgówki południe Błonie Barwice 3:2. W Drawsku piłkarskie święta nad wyraz udane. (Pw)