(ŁOBEZ). W tym roku Klub Motocyklowy „Wilk” włączy się w ogólnopolską akcję „Motoserce - krew darem życia”, czyli oddawania krwi na rzecz dzieci. Będzie to 10 kwietnia.
Motocyklistów z powiatu łobeskiego mieliśmy okazję oglądać już podczas wyborów Miss Ziemi Łobeskiej, motocykliści byli również m.in.: na festynie rekreacyjnym w Łagiewnikach, w Domu Dziecka w Rzepczynie na Dniu Dziecka, w Starogardzie Łobeskim na Dniach Starogardu, na 700.leciu Runowa Pomorskiego.
Mimo iż w tej chwili Klub skupia 38 osób z terenu powiatu łobeskiego, w tym trzy panie, nie każdy do klubu może należeć. Kryteria są dość restrykcyjne. Ma to z kolei związek z... barwami klubu.
Klub Motocyklowy „Wilk” jest stowarzyszeniem wpisanym w ewidencji stowarzyszeń kultury fizycznej prowadzonej przez Starostę Łobeskiego. Od 27 marca 2009 motocykliści zapisani są jako Łobeski Klub Motocyklowy „Wilk” imienia Krzysztofa Daniela, jako nestora idei motocyklowej w Łobzie. Spora grupa osób jeździła motocyklami już od 10 lat, jednak zarejestrowana została dopiero rok temu. Wówczas też wybrano zarząd. Prezesem jest Krzysztof Roszak, wiceprezesem – Piotr Dzieniak, skarbnikiem – Arkadiusz Daniel, sekretarzem Marek Niedźwiedzki i Daniel Rudnicki – członkiem zarządu.
Członkiem klubu może być osoba pełnoletnia, dysponująca motocyklem o pojemności minimum 125 cm. W klubie są osoby, posiadające motocykle zabytkowe takie jak: EMK, Junak, Gazela itp. poza tym są to normalne motocykle szosowe, terenowe czy też Choppery.
Łobeski Klub jest zrzeszony w Polskim Związku Motorowym w zarządzie wojewódzkim w Szczecinie. Każdy członek dysponuje kartą członkowską, która wydawana jest przez centralę PZM. Dodatkowo „Wilk” działa jako wolna grupa przy Kongresie Polskich Klubów Motocyklowych. Przynależność do Kongresu jest konieczna do tego, aby mieć swoje barwy, nierzadko trzeba na nie czekać od 3 do 5 lat, łatwiej je stracić np. za złe zachowanie. Kongres skupia w tej chwili prawie sto klubów. Zakładanie barw poza Kongresem nie jest tolerowane. Grupa, o której nic nie wiadomo, będzie wyszydzana przez motocyklistów.
- Kamizelka i barwy, to dla motocyklisty świętość. Motocyklista w kamizelce, to osoba honorowa, publiczna, trzeba się wówczas zachowywać solidnie. My od roku mamy zatwierdzone barwy, ale na razie tylko z przodu. Na pełne barwy musimy sobie zasłużyć. Działamy niespełna rok. Nasz klub zakładało najbardziej zaangażowanych 17. motocyklistów. Przez rok rozrośliśmy się do 38. osób. Ludzie sami do nas przychodzą, ale nie każdy może do nas przystąpić. Trzeba mieć dwóch polecających i zarząd musi zdecydować o tym czy ktoś zasługuje na członka naszego klubu. Chodzi o to, że są pewne zasady, którymi się kierujemy: to musi być poważny człowiek, solidny, rozsądny i mądry. A co daje jazda na motorze? To odskocznia od codzienności, zrzucam garnitur, ubieram skórę i czuję się wolny, zrelaksowany. Motocykl, to dzisiaj rumak na dwóch kołach. Daje nam niesamowite możliwości jazdy, to nie samochód. Nie chodzi o to aby stwarzać niebezpieczeństwo na drodze. Wielu członków naszego Klubu posiadało motocykle „od zawsze”. Przyjechałem do Łobza w 1982 roku właśnie na motocyklu – powiedział prezes Krzysztof Roszak.
Klub, to nie tylko jazda na motorach i uatrakcyjnianie imprez, to również pogadanki na temat motocyklowy, bezpieczeństwa jazdy, ale i dzielenie się tym, co najcenniejsze. 10 kwietnia Klub organizuje akcję „Motoserce - krew darem życia”, czyli oddawanie krwi na rzecz dzieci.
Pomysłodawcami i organizatorami tej inicjatywy są motocykliści zrzeszeni w Kongresie Polskich Klubów Motocyklowych. MM