(DRAWSKO POM.) Jak to jest chorować, każdy wie. A jak jest z uzyskaniem pomocy, kiedy w przychodniach gasną światła, a dyżurujący lekarze idą do domu? Wielu z nas przekonało się, że dostęp do opieki medycznej może być problemem.
Podczas obrad sesji Rady Powiatu Drawskiego, radna Bożena Lemisz zadała pytanie dotyczące rezygnacji ze świadczenia nocnej i świątecznej opieki medycznej w powiecie drawskim. Pytała, czy powiat może coś zrobić, żeby pomoc zdrowotna była udzielana naszym mieszkańcom również w porze nocnej i podczas świąt.
Zarząd przekonywał, że coś robi w tej sprawie. W starostwie odbyło się spotkanie na ten temat. Sformułowano i wystosowano odpowiednie pisma do Ministerstwa Zdrowia, sygnalizujące problem.
Zgodnie z przepisami, wszystkie gminne ośrodki zdrowia, prowadzące dotychczas świąteczną i nocną opiekę, powinny w odpowiednim czasie wystosować na mocy zarządzenia dyrektora Narodowego Funduszu Zdrowia postanowienia o rezygnacji z tych świadczeń.
Wicestarosta Andrzej Krauze pocieszał radnych. - Z tego co wiemy, już od poniedziałku, w Złocieńcu, będzie funkcjonował podmiot, który będzie świadczył usługi w zakresie lecznictwa i porad medycznych w porach nocnych i świątecznych. Nie wiem, czy przejmie świadczenia na rzecz społeczności gminy Czaplinek, ale przypuszczam, że tak. - powiedział.
Jednakże takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje chociażby mieszkańców Drawska, którzy, aby zasięgnąć pomocy lub porady lekarskiej, będą musieli przemierzyć odległość 20 kilometrów. Wydaje się, że żyjąc w XXI wieku, dostęp do podstawowej opieki medycznej powinien być łatwiejszy, a nie trudniejszy.
\"Jednakże takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje chociażby mieszkańców Drawska, którzy, aby zasięgnąć pomocy lub porady lekarskiej, będą musieli przemierzyć odległość 20 kilometrów.\" Papciowi Wice znowu się pomyliło. Mieszkańcy Drawska nie byli pozostawieni bez opieki, bo lekarze ze Zdrowia nieprzerwanie świadczą całodobową opiekę:)
~obserwator
2010.02.23 19.12.57
Nie chcieliście sierpa i młota, to teraz mota. Za komuny nie do pomyślenia. Pomoc musiał otrzymać każdy, zarówno w dzień jak i w nocy. W tym celu w pogotowiu był podwójny dyżur lekarski. Dwóch lekarzy na zmianę jeździło w teren bądź udzielało porad ambulatoryjnych. Trzeba było to zlikwidować bo to przecież komunistyczne. Lekarze może i nędznie wtedy zarabiali i ponadto ich wynagrodzenie wynikało z samej obecności w pracy. Natomiast o tym jak, gdzie i ile mieli pracować danego dnia decydował dyrektor ZOZ – u. Mógł nimi „ rzucać”. Dziś w szpitalu, jutro w pogotowiu, bądź w przychodni. Tam gdzie była taka potrzeba. Dzisiaj każdy jest na odpowiedniej umowie i jest gościem nietykalnym. Ma pracować od …. do, a potem g… go cokolwiek obchodzi. Za komuny istniała oddzielna sieć poradni tylko dla dzieci, w których pracowali wyłącznie lekarze pediatrzy. Mało tego – te poradnie były dla dzieci chorych i oddzielnie dla zdrowych. Wszystko to jednak zlikwidowano. Na ich miejsce jest teraz jeden lekarz tzw rodzinny - od wszystkiego. Rzec można, że omnibus. Zna się rzekomo i na noworodku i na staruszkach i na ciężarnych. I na chorych na ciele i na umyśle. Jest tak jakby bakterie już nie istniały, bo wszyscy są przyjmowani w tym samym gabinecie i czekają na tej samej poczekalni. W pogotowiu już prawie nie dyżurują lekarze, a jedynie tzw ratownicy. W szpitalu dyżurujący lekarze maja zakaz leczenia chorych , którzy nie przebywają aktualnie w szpitalu. Rodzinni pracują maksymalnie do 18.00. Potem pacjencie lecz się sam.
Ciekaw jestem czy nie wstyd tym co strajkowali w 1980 roku i układali listę postulatów służby zdrowia. Czy byli w tedy w stanie przewidzieć jaki będzie tego finał.
Kolejki na miejsce w szpitalu, na zabieg, czy na lekarza specjalistę to już odrębny temat. „Za komuny nie do pomyślenia”. Widać jaki jest to skutek skakania przez te płoty.
~
2010.02.21 17.51.36
juz sie oni dorobili ,domow i samochodow po co im po nocach pracowac jedzcie doktory za granice zobaczycie jak tam was doceniom wy nic nie robicie za was całe zycie pracowały pielegniarki jestescie do ,,,,