Co będzie z nami - pytają pracownicy upadłej spółki
Na posiedzenie Rady Powiatowej Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej przybyła sołtys Prusinowa Maria Szafrańska. Chciała zapytać, jakie będą dalsze losy prusinowskiego Gospodarstwa Nasiennego, po likwidacji Szczecińskiej Centrali Nasiennej. Na zebraniu nie było nikogo,
kto mógłby na pytanie odpowiedzieć.
- Ludzie są zdesperowani, czują się jak w matni. Za październik nie otrzymali wynagrodzenia. W połowie listopada przyjechał jakiś pełnomocnik syndyka masy upadłościowej ze Szczecina, rzucił pracownikom po tysiąc złotych zaliczki i niczego nie wyjaśnił. A ludzie nie mają na utrzymanie rodzin ani opłaty za wodę, czynsz, elektryczność. Jak żyć? - pytała sołtys Prusinowa. Nie usłyszała odpowiedzi.
Gospodarstwo Nasienne w Prusinowie gospodarowało na 2400 ha ziemi. Aktualnie trzymane jest tu 160 krów dojnych, 80 opasów, 118 cielaków i 80 jałówek. Są magazyny pełne zboża siewnego, paszowego i konsumpcyjnego. Przy drodze do Gryfic, na długości ok. 800 m leży pryzma buraków cukrowych. W hangarach stoją kombajny, ciągniki i inny sprzęt rolniczy.
W 2007 r., po żniwach, wszyscy pracownicy otrzymali nie tylko nagrody, ale i kurtki zimowe z nadrukiem swojej firmy. W 2008 r. dochód gospodarstwa wyniósł 1,7 mln zł. Pracownicy za dobre wyniki otrzymali nagrody i wzięli udział z rodzinami w zabawie zorganizowanej na koszt gospodarstwa, w jednym z ośrodków wczasowych nad morzem.
Przypuszczamy, że wielu mieszkańców Gryfic nawet nie podejrzewało, że w Prusinowie tak prężnie działa Gospodarstwo Nasienne. Wiadomo było tylko, że znajdują się w nim jakieś doświadczalne stacje hodowli zbóż i nic ponadto, chociaż widać było pola równiutko jesienią zaorane i obsiane, a wiosną pięknie kwitnący rzepak, dorodne kłosy żyta, pszenicy czy kolby kukurydzy. Widzieliśmy pola z równymi rzędami buraków cukrowych, jakby sianych pod sznurek. Można było sądzić, że to pola doświadczalne. Tak było, ale była tu też hodowla bydła, nie tylko mlecznego. I teraz to wszystko ma pójść pod przysłowiowy młotek...
A ludzie? Ci, którzy nie dostali pensji, mają czekać na wypłatę z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Zatrudnionych w Gospodarstwie Nasiennym Prusinowo i Centrali Nasiennej w Gryficach jest ok. 30 osób. Gospodarstwo w Prusinowie podlegało i podlega Szczecińskiej Centrali Nasiennej, o likwidacji której zadecydował Wydział XII Gospodarczy Sądu Rejonowego w Szczecinie. Zadłużenie spółki wobec jednego wierzyciela BRE Banku wynosi ponad 22 mln zł. Wartość Szczecińskiej Centrali Nasiennej oszacowano na 35 mln, na co składają się maszyny rolnicze, kombajny itp. oraz dzierżawa ziemi z prawem pierwokupu od Agencji Nieruchomości Rolnych - 2,5 tys. ha ziemi. Szczecińska Centrala Nasienna jest spółką Skarbu Państwa.
W związku z tym rodzą się pytania: kto doprowadził do upadłości i niewypłacalności spółki? Kto zaciągnął kredyty wyłącznie w jednym banku i jak zostały rozdysponowane, skoro przyniosły straty? Gdzie podziały się te milionowe kredyty, czy zostały roztrwonione bezmyślnie, czy też rozmyślnie? Bo skoro takie Gospodarstwo Nasienne w Prusinowie w minionym roku przyniosło czysty dochód w wysokości 1,7 mln zł, to jak działała reszta przynależna do spółki SCN? Kto poniesie personalnie odpowiedzialność za upadłość?
To są pytania, na które pracownicy Gospodarstwa Nasiennego w Prusinowie mają prawo oczekiwać odpowiedzi od wiceprzewodniczącego sejmiku wojewódzkiego Zygmunta Dziewgucia i członka prezydium sejmiku Izabeli Grabowskiej. To oni przed wyborami jeździli po wioskach naszej gminy i powiatu, zabiegając o głosy wyborców, tych z Prusinowa również. Niech dziś odważą się i na kolejnej nasiadówce w sejmiku zadadzą tu postawione pytania. Niech wyjaśnią, dlaczego do dziś, 24 listopada, syndyk masy upadłościowej nie zajął się sprzedażą bydła opasowego, które dzisiaj ma wagę na cenę najwyższą, bo za miesiąc waga będzie inna i cena niższa. Dlaczego syndyk nie zajął się sprzedażą ziarna siewnego przed jesiennymi siewami?
W końcu - w imię czego likwidować i wystawiać na sprzedaż coś, co ludziom od dziesiątków lat dawało pracę, którą bardzo dobrze wykonywali, co widoczne jest do dziś po już obsianych czy zaoranych polach.
Ludzie z Prusinowa jeszcze nie wierzą, że stanie się najgorsze. Stanie się, jeśli nikt w ich obronie nie zabierze głosu. Gdzie jest gryficki PSL? Gdzie jest minister Sawicki, ten od rolnictwa, czyżby nie wiedział, co w Zachodniopomorskiem się dzieje? Przecież ma w sejmiku swojego przedstawiciela pana Zygmunta Dziewgucia, który ostatnio odwiedził Chiny, w celu nawiązania kontaktów gospodarczych, w towarzystwie wicemarszałka Witolda Jabłońskiego i innych samorządowców. Z Gryfic do Prusinowa jest krótsza droga, niż do Chin, więc może tak przy okazji pan Zygmunt Dziewguć odwiedzi pracowników Gospodarstwa i pomoże ich problem rozwiązać, tak, by mogli pracować dalej w miejscu, gdzie niejeden stracił młodość, bo pracował z pożytkiem dla siebie i całego społeczeństwa. Jedno jest pewne, pracownicy z Gospodarstwa Nasiennego w Prusinowie nie mogą zostać pozostawieni sami sobie, tak, jak kiedyś zostali pozostawieni pracownicy pegeerów.
„By żyło się lepiej wszystkim” - hasło przewodnie PO w ostatnich wyborach. Tutaj brzmi coraz bardziej ironicznie.
Maria Jakubowska
Jeden z Gryfickich radnych p.Major jest pracownikiem tej firmy ,szanowna rada nie dała go zwolnić może on pokaże jak to mu zależy na tym zakładzie no p.Major do roboty
~Roland
2009.11.29 13.20.21
Witam, Pani Mario, ubolewam nad losem pracowników gospodarstwa z Prusinowa, ale wracając do meritum, to gospodarstwo podlega pod Ministerstwo Skarbu Państawa, a przedstawicielem tegoż w województwie jest Wojewoda, i tak na prawdę to on powinien zainteresować się losem pracowników. Oczywiście warto poruszyć wszystkich i wzystkie siływ tej sprawie, i warto poinformować o tym i P. Dziewgucia i P. Grabowską , oraz nasze władze samorządowe,choć jak mi się wydaje ani PO , ani PSL nie rządzą ani w powiecie ani w gminie, tam są inne siły , które tezpowinny w tej sprawie interweniować. Co do ministra Sawickiego , to zapewne najlepiej aby, Pani zawiadomiła miejscowy PSL w Gryficach, mieszczą się na Kościuszki, pewnie mają kontakt z ministrem, choć jak znam życie , to może nie dać rady , minister skarbu jest z PO , a w budżecie jest dziura, i pewnie sprzedadzą komuś, bo do budżetu wpadnie parę złatych. Ale na prawdę polecam kontakt z PSL Gryfickim , bo słyszałem że w tej sprawie coś interweniowali poprzez swoje władze w Szczecinie, ale jaki jest tego efekt to nie wiem. Oczywiści należy naciskać władzę lokalne, ich głos powinien być słyszlany, nie wiem czy coś w tej sprawie robią, ponoć nie bo nie mają siły przebicia ani w Szczecinie ani tym bardziej w Wawszawie, pewnie pogadają na władze centralne i umyją rece, a szkoda bo w tej sprawi powinni mówić jednym głosem, mimi aniamozji i skócenia z PO i PSL -em , to cel uratowania Prusinowa jest najważniejszy i wspólny głos, Gminy, Powiatu, P.Dziewgucia, P. Grabowskiej,P.Oświęcimskiego - naszego posła,miejscowego PO, PSL,PiS,SLD, oraz kogo tylko można. Pozdrawiam
~mike
2009.11.28 16.06.26
Jeszcze nie tak dawno, bo latem widziałem piękne maszyny pracujące na polach, pracowników znających swój fach. I to oni zostali skrzywdzeni najbardziej, ale nie przez PO jak pisze pani Maria , ale przez nieudolność kierownictwa, które nie poniesie żadnej odpowiedzialności za zniszczenie i znaczną utratę na wartości takiego dobrego przedsiębiorstwa(nie pegeeru) jak Prusinowo. Ludzie porządnej pracy czyli ci pracownicy z Prusinowa i okolic nie powinni ponosić konsekwencji na jakie narazili ich nieudolnni zarządcy. Niestety żyjemy w takich czasach, że człowiek nic nie znaczy jeśli nie posiada znajomości, układów i grubej kasy. Dla pieniędzy niestety ludzie robią różne rzeczy ostatnio nawet zauważyłem, że niektóre osoby ubierają się w piórka dobrych cioteczek aby dorobić się (o zgrozo) na dzieciach pokrzywdzonych przez los.
A jesli chodzi o pana Dziewgucia proszę pani Mario nie zarzucać komuś, że dba o firmę i chce rozwoju przedsiębiorstwa. Proszę cofnąć się kilka lat do czasów kiedy dyrektorem był pan K. i na potęgę był wyprzedawany tabor samochodowy a PKS chylił się niestety. Owszem zgodzę się z panią, że jako wiceprzewod.sejmiku powinien dbać o przedsięb.z naszych terenów, ale to powinna być praca zespołowa ze starostą i tym dziwnym tworem jakim są radni(niestety bezradni jeśli mają denary zamiast źrenic). Zakończę to tak:
Polacy (niektórzy) to dziwny naród-zazdroszczą zamiast gratulować.