(RADOWO MAŁE. ) 24 lipca o godz. 10.48 w sklepie Mors w tej miejscowości doszło do umiejętnego oszustwa.
Przed południem do sklepu wszedł dość energicznie młody człowiek i od razu podszedł do ekspedientki, która w tym czasie była zajęta pomocą w wyborze towaru klientce. Tam poprosił ją, aby zamieniła mu drobne pieniądze na 100 zł.
W klepie było kilka klientów, którzy dokonywali zakupów. Ekspedientka podeszła do kasy, on jej dał drobne pieniądze i włożył ręce w kieszenie. Kobieta przeliczyła i dała mu 100 zł. Ten lewą ręką włożył pieniądze do kieszeni, zrobił półobrót, jakby chciał odejść, prawą ręką sięgnął do drugiej kieszeni i wyjął 10 zł. Zwrócił się do ekspedientki ze słowami: „Co pani mi tu dała, przecież to jest 10 zł.” Kobieta wyjęła z kasy 90 zł i podała mężczyźnie. Mężczyzna szybko wyszedł ze sklepu, a ekspedientka zaczęła obsługiwać klientkę. Po chwili jednak coś nie dawało jej spokoju. Zorientowała się, że została oszukana. Stojąca w kolejce kobieta również nie zwróciła na nic uwagi. Cała akcja bowiem trwała błyskawicznie.
- W takiej sytuacji ekspedientka powinna poprosić, aby poczekał chwilkę, by to mogła sprawdzić kasę. Chodzi tylko o to, aby ostrzec innych ludzi.
Dziewczyna zorientowała się bardzo szybko, po wyjściu tego człowieka. Mnie wówczas nie było, przyjechałem po 12.00 parę minut i od razu sprawdziliśmy razem ze sklepową na monitoringu. Dopiero za drugim razem było widać dokładnie, jak to wyglądało.Rozmawiałem ze szwagrem Holendrem, okazuje się, że tam ta metoda już od dawna jest znana, tak więc, to nie tylko u nas. W takiej sytuacji wystarczy troszkę zimnej krwi. Mówi się, chwileczkę, wołam szefa i sprawdzamy na monitoringu - powiedział Jan Rożko, właściciel sklepu.
Publikujemy zdjęcie z monitoringu ze sklepu, aby ostrzec innych przed osobą, która oszukała ekspedientkę w Radowie Małym. mm