(BRZEŹNIAK, GM. WĘGORZYNO.) W sobotę, 18 lipca, podczas nocnej burzy piorun trafił w 300 m. stodołę. Na miejsce przyjechało 5 wozów bojowych i dwa operacyjne. Na miejscu okazało się, że tutejszy hydrant ma niewystarczającą wydajność. Po wodę więc strażacy jeździli do pobliskiej rzeczki. Na miejscu strażacy byli prawie 14 godzin.
Przypuszczalną przyczyną pożaru stodoły było uderzenie pioruna. Pożar zauważono o wpół do ósmej rano. Na miejsce zdarzenia przyjechało 5 wozów strażackich z JRG PSP w Łobzie i Drawsku Pomorskim oraz zastępy z jednostek OSP w Węgorzynie, Siedlicach i Runowie. Na miejscu okazało się jednak, że w hydrancie brakuje wody. W związku z tym wodę strażacy dowozili z rzeki znajdującej się około 1 km od miejsca pożaru. Mimo trwającej 10 godzin akcji, obiekt o powierzchni 300 m kw spłonął, jego dogaszanie trwało 3,5 godziny. Podczas akcji pożarnicy bronili przylegające do palącej się stodoły budynki gospodarcze, przed zajęciem się ogniem. Naprzeciw stodoły znajduje się dom mieszkalny. Zwarta zabudowa stwarzała więc ryzyko rozprzestrzeniania się ognia. W stodole znajdowało się drewno opałowe, które to znacznie przyczyniło się do długości czasu trwania pożaru. Wstępnie straty szacowane są na około 100 tys. zł.
Już podczas sesji Rady Miejskiej 29. kwietnia br. radny Eugeniusz Kołodyński prosiło o to, aby wraz z przedstawicielami operatorów sieci dokonać przeglądów hydrantów na terenie miasta i gminy Węgorzyno.
– Spora część, nie będę tu procentowo mówił ile, nie działa. Niektóre są zardzewiałe i nie można ich odkręcić. Ten fakt dotyczy hydrantów podziemnych. Większość tych hydrantów nie działa i nie chciałbym brać na siebie odpowiedzialność za to, że kiedy dojdzie do nieszczęścia nie będzie skąd wody pobrać, bo hydranty nie działają. Proszę potraktować sprawę, jako pilną – apelował wówczas prezes OSP Węgorzyno.
Wówczas też burmistrz Węgorzyna Grażyna Karpowicz odparła, że hydranty były przeglądane w roku minionym i zapewniła, że i w tym roku akcja zostanie powtórzona, bo jak stwierdziła „jest bardzo ważne i takie przeglądy muszą się odbywać systematycznie.”
Hydranty jednak, jak się okazuje, najczęściej montowane są na rurach wodociągowych, zasilających mieszkańców w wodę pitną. Ciśnienie w takich rurach jest niewystarczające, a zbiorniki wodne, z których woda jest pobierana, często zbyt małe. Prawidłowo powinny mieć osobne nitki wodociągowe. Jak zapewniają pożarnicy, sytuacja w miastach jest dosyć dobra, gorzej, jeśli chodzi o wioski. mm