(ZŁOCIENIEC. ) Seniorzy Olimpu znów nie stanęli na wysokości zadania. Przed własną publicznością nie potrafili udowodnić, że zwycięstwo sprzed tygodnia nad Lechem w Czaplinku nie było dziełem przypadku. Słabiutki Lech tydzień po meczu z Olimpem przegrał z trzecią od końca Victorią, a Olimp u siebie z Wiekowianką. W warunkach nie dziecinady, a prostej odpowiedzialności przed społecznością gminy, powinno już dojść do zmiany trenera, a chyba, przede wszystkim, do zmian w Zarządzie Klubu. Znając jednak realia złocienieckie (wychowanie i kształcenie do przetrwania, a nie do kreacji), ani do jednego, ani do drugiego nie dojdzie. Powodem też stopień zblatowania tutejszych, tak zwanych znawców futbolu, z miejscową władzą na sposoby przeróżne. To powód, dla którego prawda o tym, na jakich zasadach toczy się tu tak zwana „gminniakowatość” nie może ujrzeć światła dziennego, bo to najprawdziwsze życie wielu. I trudno tu jeszcze cokolwiek dodawać.
BRAKI SYSTEMOWE
Zauważmy – w mieście, nie tylko, że nie ma dobrej drużyny futbolowej, ale nie ma też i kina. Nie ma też na dobrą sprawę nowoczesnej biblioteki. Nie ma klubu młodzieżowego. Nasze piłkarskie dzieci w dwa lata po oddaniu do gry syntetycznej nawierzchni zwanej „gminniakiem”, na pierwszym turnieju poprzegrywały wszystko bardzo wysoko.
Już na rozgrzewce widać było, że Wiekowianka to zespół, który będzie grał prostą piłkę, waleczną, opartą na podstawowych cechach charakterologicznych zawodników. I tak też się stało. Proste, długie piłki, wiele mocnych strzałów zza linii pola karnego, waleczność – to pomysł na grę przeciwników Olimpu. Złocienianie zaś pomysłu nie mieli żadnego i nie znaleźli go do końca meczu. Od stanu zero do jednego liczna grupa fanów poczęła znów domagać się zmiany trenera, co w Złocieńcu jest wydarzeniem epokowym wręcz. Tu do tej pory nie było nigdy kibiców, którzy na coś podobnego by się odważyli. Nawet boją się głośniej kibicować, nie licząc strasznych wyzwisk kierowanych do kobiety – sędzi, jak to było niedawno.
FANI WYSZLI
Chwilę po wyniku zero do dwóch grupka fanów głośno obwieściła, że już wychodzą i demonstracyjnie opuściła stadion. Mniej więcej w tym samym czasie starsi kibice też nie wytrzymali i zakrzyknęli, że takiego fajansu na tym stadionie jeszcze nigdy nie było.
Pokazywana tu atmosfera dobitnie chyba pokazuje, jak grał Olimp, to znaczy - jak nie grał. Piłkarze nie są przygotowani do wyczynu pod żadnym względem. Na ich poziomie może grać nawet chyba co trzeci kibic. Mało brakowało, a Wiekowianka zdobyłaby nawet bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego.
Nie zagrali w Olimpie w porównaniu z meczem z Lechem – Kaczmarek (kartki), Kowalski (kontuzja), Roszewski (mecz w juniorach). W napadzie grał osamotniony w pierwszej połowie Dusza, który tak po prawdzie, to był ustawiony tak, jakby sam sobie musiał podawać piłki do ataku. To błąd w ustawieniu kardynalny. W środku pola ze strony złocienian nie było nikogo, kto umiałby poprowadzić grę. Do końca meczu nikt taki się nie znalazł. Inklinacja do gry środkiem wykluczała w pierwszej połowie będącego kilka razy na czystej do zagrania pozycji Jandziszaka, który jako jedyny dwukrotnie posłał piłki długimi podaniami do Tomka Duszy. To był sposób, ktorym należało grać, ale Jandziszaka akurat po przerwie zdjęto. Bałdyga tym razem zagrał na prawej obronie i bardzo trudno powiedzieć, z jakiego to powodu. To była najsłabsza flanka zespołu. Na dodatek dopiero wejście na kilkanaście minut przed końcem Teodorczuka sprawiło, że Paweł aż trzykrotnie miał okazję do zdobycia gola. Po jednej z takich akcji Ciesiński z niewiadomych powodów pokopał bezbronnego bramkarza. Sędzia nie użył czerwonej kartki.
TAKA GMINA
Żądanie zmiany trenera, opuszczenie trybun przez fanów klubu, drużyna kompletnie nieprzygotowana do sezonu, w warunkach tutejszej gminy to nie są żadne powody do czegokolwiek. Futbol to nie osamotniona taka dziedzina w mieście, w ktorym postępuje zapaść kulturalna. W piłce to widać, bo tu wszystko widać jak na dłoni - przyjeżdża Wiekowianka z Wiekowa i bije jak w kaczy kuper. Nieszczęścia chodzą w Złocieńcu nie tylko parami.
OLIMP: Liszko – Pańczyk, Rzepecki, Bałdyga, Przywarty, Czermanowicz (po przerwie Wojciechowski), Jandziszak (po przerwie Teodorczuk), Ciesiński, Dusza, Hamerski. Tadeusz Nosel