W minionym tygodniu dużo mówiono w TVP, pisano w prasie ogólnokrajowej o nowym pomyśle PSL, a mianowicie o tym, że każdy przedsiębiorca musi u siebie zatrudnić strażaka bądź przeszkolić pracownika na drogim kursie ppoż. I już sobie wyobrażamy strażaka obok pani w kioski z gazetami czy w kantorku u szewca.
Jednak mimo pomysłów PSL pilnie poszukiwany jest strażak w urzędzie Miasta i Gminy oraz starostwie, który skontroluje i ukarze kogo trzeba za zaniedbania właśnie w dziedzinie ppoż.
Przy wejściu na trzecie piętro (starostwo powiatowe) brak gaśnicy, widocznie wyparowała, bo nie sądzimy, żeby ktoś ją zwyczajnie ukradł. Nie wiadomo czy pozostałe gaśnice mają aktualny atest; po niedomkniętych skrzynkach sądzić można że mają. Skandalem jednak są skrzynki z hydrantami, gdzie zamiast węży pożarniczych i prądnic leżą plastikowe butelki. Być może na trzecim piętrze obowiązują inne instrukcje pożarowe, czyli w razie pożaru – łap za butelki, leć do łazienki po wodę i gaś pożar. W innej skrzynce jakieś śmieci i drutowe stojak. A piętro trzecie - jak wiemy - bardzo ważne w powiecie, ważne też w OSP, bo w pokoju podajże 309 mieści się biuro Komendanta Gminnego OSP w Gryficach.
W biurowcu ma swoją siedzibę Straż Miejska. Jakby nie patrzeć towarzystwo, które jeździ po wioskach i sprawdza zabezpieczenia ppoż. u rolników, i jak nie znajdzie bosaka na stodole czy skrzynki z piachem, to „wali” ciężkie mandaty. Kto je zapłaci i czy zapłaci w Urzędzie Miasta? Przyznajemy jednak, że na tzw. burmistrzowskim piętrze, w skrzynce z hydrantem jest wąż i prądnica, metalowy pierścień łączący, obok jest też instrukcja zachowania w czasie pożaru, ale reszta pożal się Boże. I gdzie to bezpieczeństwo? m