O tym, że swego czasu na łące, blisko zabudowań przy ul. Starogrodzkiej zadomowiły się sarenka i koziołek, nikt głośno nie mówi. Przyczyna była prosta – bezpieczeństwo zwierząt. Sarnia rodzinka sama się wyniosła po kanonadzie ogni sztucznych odpalonych na zakończenie Festynu Ziemi Gryfickiej. Ale gdy zaczęto mówić o grasującym po obrzeżach miasta lisie, zaczęliśmy się rozglądać wokół, choć informację o tym uznaliśmy raczej za bajkę.
Gdy jednak sami stanęliśmy oko w oko z „rudzielcem” na ul. Murarskiej (była godz. 24.30), postanowiliśmy zapytać naszych myśliwych, by wyjaśnili, dlaczego lisy pojawiają się w mieście i jak się zachować w razie spotkania.
Swoją opinią na ten temat podzielił się prezes Koła Łowieckiego „Dzik” p. Zenon Mroczkowski.
– To, że w mieście pojawiają się lisy, to jakby wina nas samych. Wyrzucamy żywność do śmietników lub obok nich. Lis szybko się przyzwyczaja do łatwego zdobywania pożywienia. Łatwiej mu znaleźć pożywienie przy śmietnikach czy w śmietniku, niż w lesie czy na polach. Jak raz znajdzie żywność, to do tego miejsca będzie wracał.
– Co zrobić, jak nocą spotkamy go na ulicy?
– Niestety nic nie da się zrobić, ale można zawrócić i zejść lisowi z drogi. U nas w lasach wścieklizny nie stwierdzono od 7 lat (w całym woj. zachodniopomorskim). Lis sam nie zaatakuje. On raczej będzie uciekał. Wścieklizną zarazić nie może, co nie znaczy, że mamy się do niego zbliżać. Zawsze to dziki zwierzak. Zdarzają się lisy, które mają chorobę skóry nazywaną parchem. Jeśli taki lis spotka się z psem i zostanie przez psa zaatakowany, bądź odwrotnie, to choroba ta może przenieść się na psa. Jest bardzo trudna w leczeniu. Człowiekowi raczej nic nie grozi, co nie znaczy, że nie musimy być czujni wobec lisów, dzików a nawet sarenek. Trzeba też założyć, że to słabe lisy szukają pożywienia w mieście, zdrowy raczej unika siedlisk ludzkich i ludzi. Jest bardzo płochliwy i będzie uciekał. Uważamy, że te które pojawiają się w mieście idą na łatwiznę, bo pożywienie i to urozmaicone łatwo znaleźć.
– Dlaczego tak się rozmnożyły, czy nie ma odstrzałów?
– Odstrzały są. My z lisem walczymy, odstrzeliwujemy bardzo dużo lisów. Nawet robimy specjalne polowania. Od 15 stycznia do końca lutego organizujemy takie polowania. W naszym obwodzie nie ma aż tak dużego problemu, w innych terenach Polski jest dużo gorzej, szczególnie tam, gdzie hoduje się bażanty i inną drobną zwierzynę. Ogólnie jednak problem istnieje, bo nie ma zbytu na skórki z lisa. My oddajemy zastrzelonego lisa do weterynarii do badań monitoringowych. Natomiast myśliwy, który zastrzeli lisa nie ma co z nim zrobić. W lesie zostawić nie może, utylizować nie ma gdzie, a na użytek własny wziąć też nie ma sensu, nie wiadomo co zrobić ze skórką, z tuszką itd. Są problemy.
– Czy pan zna jakąś historię związaną z wizytami lisów w mieście?
– Tak. Na gryfickim osiedlu Borzyszewo do kolegi przychodził na taras domu i wyjadał psu z miski. Nauczył się i systematycznie przychodził, bo wiedział że tam znajdzie coś dla siebie. Zawsze było, nie musiał polować, było gotowe i tam przychodził. Zwierzyna jest mądra, lisy wiedzą co robią. Ale lepiej unikać z nimi spotkań i na pewno pilnować swoich psów, żeby nie nabawiły się parcha.
- Dziękuję za rozmowę. (m)
spotkałam lisa 9.03.2014r na cmentarzu. wcale nie uciekał cały czas leżał, od czasu do czasu na szelest głowe podnosił. zadzwoniłam do schroniska - przyjechali i o dziwo mowia ze on się wyleguje na słonku. został troszke spłoszony wstał i poszedł. ale pracownik z siatką za nim sie udał. nie wiem czy go złapali ale odpowiedz młodej pracownicy była żenujaca. na słonku wyleguje się! w dzień godz 12 południe, ludzie odwiedzaja groby.Wieczoerm dzwonie do schroniska czy złapali lisa? pracownik nic na ten termat nie wie ! więc chyba nie! gdy mu streszczam wydarzenie - odpowiedż, , jest łykend to sobie odpoczywa. mam go na zdjęciu - piękne zwierze.
~
2008.12.23 14.53.15
A ja widziałem ducha Pisłudskiego na głazie, który nie chciał stać na placu...
~
2008.12.20 20.38.13
a ja na placu zwycięstwa widziałem wilkołaka
~
2008.12.17 08.08.08
ja widziałem właśnie tego lisa na Placu Zwycięstwa późną porą wieczorową:) duuuży był nawet:)