W październiku komisja mieszkaniowa z gminy Gryfice złożyła wizytę w budynkach mieszkalnych przy ul. Niepodległości nr 1-10. Chcieli sprawdzić jak ludzie mieszkają, by później uszczęśliwić ich przeprowadzką do „koszarowca” do 8-rodzinnego budynku na tzw. (przepraszamy Czytelników) zadupiu, tj. na końcu zabudowy Niekładzia czy też na ul. Armii Krajowej do tzw. budynku socjalnego. Komisja mieszkaniowa swoje zrobiła, a wśród mieszkańców pozostał niepokój o jutro, bo nie każdy chce być na siłę uszczęśliwiany.
Przypadek I – urodził się w oficynie na zapleczu budynku przy ul. Wojska Polskiego 107, dzieciństwo, młodość, narzeczeństwo i małżeństwo – wszystko miało związek z oficyną. Kiedy przystąpiono do remontu budynku 107 otrzymał mieszkanie na tym samym podwórku, choć trochę dalej. Był w GTBS, rozmawiał z dyrektorem Wierzchowskim, pytając czy nowe, choć stare, mieszkanie może remontować. Dyrektor nie widział przeszkód. Młody wraz z żoną zaciągnęli kredyt, mieszkanie wyremontowali tak, by żyło się w nim dobrze. Kredyty spłacają, czynsz opłacają również. Komisja mieszkaniowa w październiku zasiała niepokój, ale ta, która przyszła ponownie 3 listopada niepokój przerodzila w bezsilność. Postanowiono bowiem, że zostaną wykwaterowani. Gdzie? Jeszcze nie wiadomo. Kosztów remontów nikt zwracał nie będzie, kredytów również. Mieszkanie, jakie otrzymają, to stan surowy.
Przypadek II – ten sam budynek, ale na piętrze. Nowe mieszkanie w starej zabudowie. Remonty i kredyty. Nowe być może w „koszarowcu”. Zwrotu kosztów poniesionych na remont nie przewidziano. A remont był taki, co to do końca życia wystarczy. Mają otrzymać nowe mieszkanie w stanie surowym.
Przypadek III – W latach 90 najemca zwrócił się pismem do urzędu o sprzedaż mieszkania przy ul. Niepodległości. Odpowiedziano enigmatycznie, że teren trzeba podzielić na działki itp., że prace te geodezja podejmie być może w 2000 roku. Nikt i nigdy w żadnym urzędzie nie powiedział, że jego mieszkanie przeznaczone zostanie do rozbiórki. Jak wielu, za zgodą GTBS w mieszkaniu przeprowadził remont kapitalny, wymienił poniemiecką instalację elektryczną, założył linię wodociągowo-kanalizacyjną, linię gazową, wymienił okna. Przez 52 lata zamieszkiwania w tym budynku nie zdarzyło się, by nie zapłacił czynszu. W zamian nie miał nic, bo nawet komin na dachu sam własnoręcznie naprawił. On na emeryturze od lat, po ciężkiej operacji w tym roku, żona schorowana na emeryturze – dziś postawieni przed „dobrodziejstwem” przeprowadzki do „koszarowca” – mieszkanie stan surowy. Żadnych zwrotów kosztów poniesionych na remonty. Sąsiad mieszkający na parterze – propozycja przeprowadzki na „zadupie”, skąd daleko do kościoła, sklepów, na cmentarz do żony, która w tym roku odeszła. Jak mówi – niech gmina załatwi przystanek komunikacji miejskiej na Niekładziu, niech rozbierze ruderę z płyty pilśniowej z jakiej był tam zbudowany sklep, niech uporządkuje cały teren przyległy do 8-rodzinnego domu. Przy ul. Niepodległości ma to, co jest mu potrzebne do życia, mieszkanie zadbane, czynsz regularnie opłacony. Kredyty, jak każdy, też ma, bo przecież w mieszkanie inwestował. Nie widzi potrzeby przeprowadzki. Mieszkania niech dają tym z listy mieszkaniowej, a jest oczekujących ponad 200 rodzin.
Ktoś inny mówi, że sama komisja była dziwaczna (ta z 3 listopada); dziesięciu ich było, dwie osoby wchodziły w próg mieszkania i komunikowały, że mieszkania będą w stanie surowym, że nie będzie żadnych zwrotów poniesionych kosztów. Nic w zamian, mieszkanie na Niekładziu „koszarowcu” czy ul. Armii Krajowej. Reszta komisji stała na podwórku i opowiadała sobie „pierdoły”. Taka była relacja mieszkańców. Jeden z nich porównał komisję nawet do NKWD i obecną akcję przeprowadzek do zsyłek na Syberię. Wiemy, że twierdzenie to jest zbyt mocne, ale pokazują poziom rozgoryczenia mieszkańców. Tym bardziej, że budynek nr 106 i 107 przy ul. Wojska Polskiego jest w tej samej zabudowie co budynki 1-10 z ul. Niepodległości. Jakimś cudem nr 106 i 107 zyskały nową elewację, ocieplenie, wymianę wszystkich okien (nr 106) i jak mówią mieszkańcy – w urzędzie są przyjmowane wnioski o sprzedaż poszczególnych mieszkań i sklepu (107). Remont wykonano na zlecenie GTBS.
Wiadomo, że nikt z mieszkańców nie otrzymał jeszcze żadnych decyzji na piśmie. Wiemy również, że od każdej decyzji można się odwołać. Wiemy także, że nie można dokonać eksmisji z mieszkania, za które jest płacony regularnie czynsz.
Rada Miejska w tym składzie jaki jest, może jednak wiele zmienić i podjąć uchwałę o eksmisji do nowych mieszkań, kierując się tzw. wyższą racją stanu. Bo kto wie, czy w miejscu dzisiejszej zabudowy ktoś nie planuje następnego eldorado w Gryficach. Była już strefa ekonomiczna i jest w perspektywie osiedle „Oaza” na trzysta mieszkań. I może na te właśnie mieszkania poczekać. One nie będą w stanie surowym i tam właśnie przenieść mieszkańców z ul. Niepodległości. W tamtej okolicy już dziś działa komunikacja miejska. Do tematu będziemy wracać aż do końca sprawy. m
ciekawe ze tego nie wycial
wycina co mu sie nie podoba
moze to sam napisal
~
2008.11.08 09.34.06
kolor strony odzwierciedla nastroje gazety gryfickiej
zrzędzą i zrzędzą a ludziom nawet już się nie chce tu pisać
nie chce się czytać takiej stronniczej i czepialskiej gazety
tak to jest jak redaktor-pisowiec