O ruderze na ul. Podgórnej nr 1 pisaliśmy późną wiosną 2008 r. Pisaliśmy, że ruderę zamieszkuje jedna, ale sześcioosobowa rodzina, że mieszkają na piętrze, a w piwnicach tego budynku zrobiono zrzut niepotrzebnych gratów z innych domów typu resztki telewizorów, komputerów, foteli itp. Pisaliśmy również, że składowisko to stwarza zagrożenie pożarowe dla rodziny mieszkającej na piętrze. Efektem tamtej notki było zabicie płyta pilśniową okna na parterze przez zarządcę budynku GTBS i nic więcej. Piwnice pozostały nietknięte i dalej służyły za składowisko rupieci, które nijak było wyrzucić do zamkniętych kontenerów na odpadki komunalne.
Wówczas w urzędzie miasta mówiono, że wieloosobowa rodzina lada dzień otrzyma inne mieszkanie. Kiedyś na pewno otrzyma. A nawet byli blisko, bo 26 października w godzinach popołudniowych trzy zastępy straży pożarnej gasiły pożar śmietniska w piwnicy tego właśnie domu. Zadymienie było tak duże na klatce schodowej, że kobietę ewakuowano przez okno po drabinie strażackiej. Można zadać pytanie, co by się stało gdyby dym rozprzestrzenił się nocą po budynku? Co w końcu by się stało, gdyby w ogniu stanął cały budynek, ale nocą? Odpowiedź jest prosta, zajęcie mieliby strażacy, policja, pogotowie a może i grabarz. Gdybać można w nieskończoność, ale prawdą jest, że rodzinie należy znaleźć w trybie pilnym mieszkanie albo zamurować wszystkie wejścia, okna do piwnic i mieszkań dawno opustoszałych. Każde życie ma swoją wartość, tej rodziny z ul. Podgórnej 1 także. Fakt, że strażacy z piwnic wyciągnęli i zrzucili na podwórko rupiecie (nadpalone) nie jest równoznaczne z likwidacją zagrożenia następnym pożarem. O tym wiedzą wszyscy mieszkający w tej okolicy. Może dzięki tej notce dowiedzą się też odpowiedzialni za tą rodzinę i stan techniczny budynku jego gospodarze. m