(ŁOBEZ). W końcówce roku, podczas uchwalania budżetu, Rada Miasta przyjęła zadanie pod nazwą „Budowa punktu przeładunkowego i sortowni”. Od tego czasu na posiedzeniach rady nie było dyskusji na ten temat. Po raz pierwszy z informacją burmistrza o tej inwestycji radni zapoznali się na połączonych komisjach. Wówczas dyskusja była wielokierunkowa i nie została podsumowana. Dlatego ponownie, podczas sesji, radni mieli zająć się tą kwestią. I tutaj nie zabrakło dyskusji, tym bardziej, że dopiero wtedy dowiedzieli się, że było kilka koncepcji dotyczących sortowni i punktu przeładunkowego odpadów, choć radni zostali zapoznani tylko z wersją wybraną przez gminę.
Wciąż niedostosowani
Już od wielu lat Polska boryka się z problemem dostosowania do wymogów unijnych. Najpierw przeszkadzało w tym nieunormowane prawo. Nasi politycy nie spieszyli się zbytnio, skoro dopiero teraz została opracowana wstępna sieć, w której mają powstać spalarnie odpadów. Mało prawdopodobne jest, aby Polska zdążyła do 2013 r. Po tym czasie za każdą tonę zawiezionych na składowisko odpadów będziemy płacili gigantyczne kary. Póki co, jeszcze nie ma wyznaczonej sieci wysypisk, punktów przeładunkowych i sortowni śmieci. Przy takim bałaganie gminy nie są w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji odnośnie lokalizacji u siebie wysypisk. Małym gminom, takim jak Łobez, jest o tyle trudniej, że tylko duże inwestycje mogą być współfinansowane przez Unię. W tym celu powstał Celowy Związek Gmin RXXI. Jak dotychczas nie podjął on znaczących działań, gmina Łobez do związku nie przystąpiła, chce stworzyć własny.
Burmistrz Ryszard Sola chciałby wykorzystać miejsce w Prusinowie, na bazie poprzedniego składowiska odpadów, i zainteresować tym pomysłem ościenne gminy. Wówczas być może zdążylibyśmy przed sankcjami karnymi, o ile marszałek województwa wyznaczy na czas sieć takich sortowni i punktów przeładunkowych. Lokalizacja na naszym terenie znacznie obniżyłaby koszty opłat za śmieci, bo jak i w każdej innej branży, najdroższe koszty związane są z logistyką. Wożenie śmieci niesortowanych na inne wysypisko jest najdroższym z możliwych rozwiązań.
Obecnie w Polsce jest jedna spalarnia w Warszawie. Oprócz niej funkcjonuje kilka mniejszych instalacji, np. przyszpitalnych czy utylizujących odpady przemysłowe, a powinno być przynajmniej kilkadziesiąt spalarni komunalnych. Rząd na liście projektów ubiegających się o dofinansowanie z budżetu Unii Europejskiej umieścił 10 nowoczesnych spalarni śmieci, które mają powstać w: Krakowie, Łodzi, Białymstoku, Szczecinie, Olsztynie, Chełmie, Poznaniu, Gdańsku, a dwie na Górnym Śląsku. Ich wydajność ma wynosić od 200 do 300 tys. ton rocznie.
Energię ze spalarni można wykorzystywać jako energię cieplną albo elektryczną. Około 70 proc. energii zawartej w śmieciach zostaje odzyskanej. Popiół i żużel można wykorzystać do budowy dróg, bądź w budownictwie przy produkcji siporexu.
Czy w ogóle budować?
Szersza dyskusja na temat pozbywania się odpadów komunalnych z terenu gminy Łobez zawiązała się podczas komisji połączonych rady miasta. Wówczas jednak nie osiągnięto rozwiązania, bowiem dyskusja stała się wielowątkowa. Drugą próbę rozwiązania problemu podjęto podczas sesji. W pierwszym rzędzie zastawiano się, czy w ogóle taką inwestycję rozpoczynać, skoro budowa na dzisiaj ma kosztować około 4,5 miliona zł.
- Przy gospodarce odpadami nasuwa nam się szereg pytań i wątpliwości. Przystąpiliśmy więc do opracowania dokumentacji, która zawiera: punkt przeładunkowy, sortownię i kompostownię, obiekty socjalne, biurowce, natryski, transformator itp. Tego typu inwestycja jest oszacowana na 4,5 miliona zł. Ja też mam szereg wątpliwości dotyczących tego, kto wyłoży pieniądze, kto wybuduje, kto będzie obsługiwał, zarządzał. To nad czym my pracujemy, musi współgrać z zagospodarowaniem odpadów na terenie całego województwa. Urząd Marszałkowski opracowuje powstanie sieci wysypisk. Docelowo ma ich powstać od 5 do 7. Jeśli zdecydujemy się na tę budowę, trzeba będzie zastanowić się, co z sąsiednimi gminami, które mogą być zainteresowane dostarczaniem odpadów i partycypowaniem w kosztach. Przystąpiliśmy do przygotowania dokumentacji. Będziemy mieli materiał wyjściowy do dyskusji. W najbliższym czasie będę rozmawiał z szefami ościennych gmin. Kontaktowałem się w tej sprawie z Urzędem Marszałkowskim oraz z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska – wprowadził w zagadnienie burmistrz Ryszard Sola.
Przedwczesna dokumentacja?
Przewodnicząca rady Elżbieta Kobiałka zauważyła, że bardzo dobrze, że gmina pracuje nad tym, jednak stwierdziła, że na etapie, kiedy nie ma określonej polityki gminy i w województwie, to dokumentacja techniczna jest tematem przedwczesnym. Jej zdaniem w tej chwili nie powinien być opracowany projekt, a koncepcja technologiczna. Pozwoliłaby ona radnym, niezorientowanym w polityce gospodarowania odpadami, zapoznać się z możliwościami technicznymi urządzeń, elementami strategii, podstawami prawnymi, elementami biznesplanu, możliwościami finansowania i eksploatowania.
- Tego opracowania po prostu zabrakło. To są niedrogie opracowania, często pisane językiem popularnonaukowym, a dające pogląd burmistrzowi, jego pracownikom i radnym o możliwościach podejmowania decyzji. Powstanie spalarnia w Szczecinie, która będzie potrzebowała paliwa, w tym odpadów i wcale nie trzeba ich ekstra sortować w Łobzie, tylko wozić i to jeszcze za pieniądze. Brakuje informacji, czy podejmować decyzję o budowie sortowni i w jakim zakresie. Brakuje koncepcji technologicznej, żeby gmina nie musiała co roku dotować takiej działalności. By było nam łatwiej decydować o polityce i rozwoju gminy w tym zakresie – powiedziała przewodnicząca rady.
Kwestię zasadności budowy sortowni i punktu przeładunkowego wyjaśniał prezes PUK Kazimierz Dzieżak.
- Wariantów działania nie mamy za wiele. Można odpady wozić do spalarni. Przepisy mówią, że odpady przed składowaniem muszą być poddane selekcji. Jeśli chcemy drogo to robić, to przekazujemy odpady mieszane firmie, która nam tę selekcję wykona. Jeśli chcemy taniej, to musimy tę selekcję wykonać na miejscu. Instalacja powinna w tej chwili powstać, a jeśli nie, to decydujemy się na eksport swoich opadów nieprzetworzonych poza granice gminy – powiedział.
Przewodnicząca rady zauważyła, że prezes Dzieżak jest branżystą i w przeciwieństwie do radnych ma duże rozpoznanie tematu. Podkreśliła ponownie, że radnym przedstawiony projekt nic nie mówi, bowiem nie mają rozpoznania czy w punkcie segregacji powinna powstać hala z ogrzewaniem z daną ilością urządzeń specjalistycznych, które zostały już docelowo zaprojektowane i rozrysowane. Zastanawiała się również, czy wariantem mógłby być prostszy sposób - bez hali, z segregacją od marca do listopada.
- Dokumentacja techniczna to jest ten moment, kiedy wszystkie decyzje już zapadły, że tak, tylko sortownia i szatnie oraz prysznice, bo chcemy mieć temat załatwiony kompleksowo na następnych kilkadziesiąt lat. Trzeba to rozważać od samego początku, etapować pewne sprawy, może rozłożyć na 7 lat, może na 5. To musi zrobić ktoś, kto siedzi w temacie, niekoniecznie inżynier z uprawnieniami do projektowania, ale jest w branży śmieciowej. Najpierw musi być znana polityka województwa, by ruszyć można było gospodarkę na terenie gminy. Tak że chyba trochę przedwcześnie z dokumentacją techniczną.– argumentowała.
Jakie koncepcje?
Kwestię powstawania dokumentacji wyjaśniła kierownik Ewa Ciechańska. Okazało się, że pierwsza wersja powstała już w 2005 roku. Koszty projektu wówczas wyniosły około 25 tys. zł, ale tylko na punkt przeładunkowy. W 2007 roku poszedł wniosek na wykonanie projektu na sortownię śmieci. Początkowo gdzie indziej miał powstać punkt przeładunkowy, gdzie indziej sortownia. Gmina zmieniła umowę, aby zaadaptować punktu przeładunkowy na sortownię śmieci, wykorzystując już to, co powstało dotychczas.
- W sumie 50 tys. zł? To jest bardzo dużo pieniędzy za - moim zdaniem - bardzo małe opracowanie, bo nie ma filozofii w zaprojektowaniu, jakieś hali, obiektu, wjazdu, trafostacji. 50 tys? No coś tu nie tak. Mamy nadzieję, że ta dokumentacja zostanie wykorzystana jeśli nie w całości, to przynajmniej na punkt – dodała przewodnicząca rady.
Największe wrażenie na radnych wywarły jednak słowa Małgorzaty Ciemnoczołowskiej-Busz.
- Projektant robił dla nas kilka koncepcji technologicznych i tutaj z każdą z koncepcji się zapoznawaliśmy. Pan Dzieżak, jako osoba z racji profesji jaką wykonuje i która jest w tym temacie bardziej rozeznana, wypowiadała się na tematy odnośnie technologii – powiedziała.
Ostro na te słowa zareagowali radni. Po pierwsze byli zdumieni, że było kilka koncepcji, a po drugie, że to prezes Dzieżak był doradcą, choć wcześniej uznano go za eksperta w tej dziedzinie i osobę, która powinna radnych wdrożyć w zagadnienie.
- To bardzo dobrze, że pan prezes się tym interesuje, ale pan prezes reprezentuje prywatny podmiot gospodarczy, który pracuje na śmieciach, ale nie jest przedstawicielem inwestora. Przedstawicielem inwestora, czyli gminy są wszystkie służby gminne, międzywydziałowo powinni urzędnicy to opiniować i są komisje rady, bo to uchwałą rady zatwierdza się programy i politykę odpadową. Dziwię się, bo ja pierwsze słyszę, że opracowano kilka koncepcji, a o żadnej nie wiedziałam i rada też nie. Nie łatwiej było dać te wszystkie koncepcje do zapoznania się radnym, jako organowi, który opiniuje ostateczne decyzje i zatwierdza, a nie nam podsuwać, gdy już jest budżet i głosujcie? Czy to była zbyt uciążliwa sprawa? To są duże pieniądze i ważne opracowania i te ważne opracowania powinny być czytane, opiniowane, po to, by jak najszerszy krag osób zainteresowanych inwestycjami miał wiedzę, a nie tylko na półkę dla pani kierownik i dla pana prezesa Dzieżaka. Dziwi mnie takie podejście – podsumowała przewodnicząca.
Podobne opinie wyrazili radny Kazimierz Chojnacki i radny Piotr Ćwikła.
Dyskusję zakończył burmistrz Ryszard Sola, który powiedział, że gdy powstanie plan na województwo, to wówczas należy podjąć decyzję czy budowana będzie sortownia, punkt przeładunkowy czy też kompostownia.
- To nie przesądza o niczym, to ma nam wyjaśnić wątpliwości. Nie oznacza to, że to zadanie będę chciał w tym roku realizować. Będziemy to jeszcze wspólnie bardzo szczegółowo omawiać.
Na tym dyskusja została zakończona. Jednak odnośnie tych zadań radni muszą zapoznać się nie tylko z koncepcją gminy i województwa, ale i z dyrektywami unijnymi, by nie przespać ostatecznego terminu realizacji jednego z głównych zadań ciążących na jednostce samorządu terytorialnego. mm