(ZŁOCIENIEC). W niedzielę dwudziestego lipca w kościele Maryi Wniebowziętej koncertowały trzy chóry polonijne. Chóry przyjechały z Kresów, z Białorusi i Ukrainy. Wszystko w ramach Polonijnego Lata – Koszalin 2008, międzynarodowych warsztatów chórów polonijnych. Zespół śpiewaczy z Pińska na Białorusi JAGÓDKI. Zespół pieśni i tańca z Wołkowyska – to obecnie Białoruś, JUTRZENKA. Polski dziecięcy chór z Drohobycza - obecnie Ukraina, ODRODZENIE. Organizatorzy – Stowarzyszenie WSPÓLNOTA POLSKA Oddział w Koszalinie. Gmina Złocieniec, w tym ZOK.
PATRIOTYCZNE WEZWANIE
Koncertowanie i spotkanie przerodziło się we wzruszający spektakl patriotyczny, w polską manifestację. Publiczność nie szczędziła oklasków, wielu nie kryło łez. Kościelne ławy, w tym na chórze, były wypełnione. W trzech chórach, które z Kresów zjechały do Złocieńca, nie było osób dorosłych. Dzieci i młodzież. Płynęły polskie pieśni patriotyczne i religijne, jak trudno jedne oddzielić od drugich. Były i pieśni tamtych krajów, ale przeważyła Polska.
PROŚBA NAPOMNIENIE BEZ SŁÓW
Miało się wrażenie, że dzieci i młodzież wyśpiewują w Złocieńcu prośbę - napomnienie bez słów. I tak było. Na koniec wszyscy powstali. Zabrzmiała i zagrzmiała wspólnie przez wszystkich odśpiewana ROTA. Mury tego kościoła tak śpiewanej ROTY jeszcze chyba nigdy nie słyszały. Tam, na Kresach - nie tylko Oni trwają, tu w Złocieńcu też są tacy, którzy trwają z nimi. To się słyszało w ROCIE.
Ta niedziela, to jakiś niebywały początek czegoś, co reporterowi wyjątkowo jeszcze trudno nazwać. Chciałoby się tej ROTY, Roty tego popołudnia w kościele Maryi Wniebowziętej, posłuchać jeszcze raz, czy aby to znów nie był sen. A nie był przecież.
MISJA Z DAREM
Goście zostali przez Złocieniec ugoszczeni w auli ZOK-u. Kiedy usłyszeli, że są zaproszeni na herbatkę, mówili między sobą - tylko na herbatkę? Już później widać było, że są zadowoleni. Chyba do końca nie wiedzą, z jakim darem przyjechali do Złocieńca. I tylko niewielu już złocienian tego też nie wie, ale to już zupełnie inna historia.
ZEW HISTORII, OBOWIĄZEK WSPÓŁCZESNOŚCI
Starszy pan, nienagannie ubrany, z włosem siwym, ale zażywny niebywale, niestety – nie przedstawiony przez prowadzącą koncert, wypowiedział słowa, które przeszywały dreszczem. Pozwolą Czytelnicy Tygodnika, że reporter zacytuje je:
Kochani Rodacy. Kochani krewni, bo ja tutaj spotkałem ich. Przyjeżdżajcie do nas. Prosimy na Wschodnie Kresy. Ale, jak do nas przyjeżdżają Rodacy, wtedy bardzo często słyszę takie pytanie - dlaczego żeście zostali? Czemuście Wy, Polacy, do Polski nie wyjechali. Trudno tłumaczyć ludziom, że (...) problem ten u nas do dzisiaj jest otwarty. (...) Warszawa, Kraków, Koszalin – i Wisłę te ż kochamy. Tam, u nas, na Kresach, wszystko jest najlepsze. Wśród łanów słonecznych blask, zdrowe najczystsze powietrze. (...) Bogate w zabytki grody, mamy najdzielniejsze rody. Nazwiska najszlachetniejsze. Pisarze, wodzowie, wieszcze. Tam u nas Niemen, Wilia i Prypeć, i cały kraj zbroczony krwią polską, krwią obrońców - przez wszystkich zdradzony. Przemocą zagarnięty, przez wroga gnębiony, nie można wyrwać serca i duszy zmęczonej.
Tam u nas na Polesiu walczył Traugutt, by wolność dać Ojczyźnie. I naszym ziomkiem jest Kościuszko zrodzony na Mereczowszczyźnie. Bohater dwóch narodów, zwycięzca racławicki, uniwersałem Połanieckim uwolnił chłopów od pańszczyzny. O wolność walczył i Pusłowski w trzydziestym pierwszym roku i o tym świadczy skromny Pomnik wzniesiony w Miłowidach - z boku.
A wielki patriota Reytan w poleskim urodzony kraju. To on, posłaniec na Sejm rozbiorowy od Nowogródczyzny, nie zdradził swej Ojczyzny. I nasz chluba, Ryszard Kapuściński, na Błotnej w Pińsku żył, Cesarzem reportażu zwany, dziennikarz na całym świecie znany. To on opisał Pińsk w tragiczne dni wywózki, gdy wróg się znęcał za to, że byli Polakami. On wspierał naszą polską szkołę, by moglibyśmy odrodzić naszą mowę między rodakami. A w Poniedziałek Wielkanocny pan Ryszard razem z nami w Pińsku był. Przez program Telewizji Polonia nam opowiadał, jak on w krainie dzieciństwa żył. Tam ziemia Mickiewicza, i Słowackiego kraj, tam u nas Orzeszkowa, i Konopnicka leży, i tylu, tylu innych Polaków zasłużonych, co nawet i po śmierci strzegą tych rubieży. A ci, ci, co nadal trwają, co w grozie, w nędzy żyli, to oni, ludzie prości kościoły obronili. To ich zasługa wielka przed Bogiem i Ojczyzną, że coś tam pozostało i Polski jest spuścizną. To oni uczą nasze dzieci przepięknej polskiej mowy, by Polska zawsze żyła w serduszkach ich i głowie. By polskie pieśni brzmiały na wszystkich festiwalach w kraju. A dzieci nam śpiewały o Polsce, listopadzie, maju.
O, wielu ich poległo za miłość do Ojczyzny. Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, lecz trwają, trwają wciąż uparcie, i korzeniami swemi jak dęby wrośli w kraj ten przez innych porzucony.
Mój Boże. Dobry Jezu. Wspomóż swe wierne dzieci, co żyją tu, nad Wisłą w przepięknej polskiej ziemi. I tych, tych, co tam, nad Niemnem, nad Piną i Prypecią, bo trwają lat sześćdziesiąt i są synami twemi.
Ojczyzno moja miła. To tam Matuś moja w polskiej mowie pacierza mnie uczyła. To tam poznałem pierwszą miłość. Nie zdradzę Cię nigdy. Ty zawsze dla mnie Matką byłaś.
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród. Tam naszych przodków leżą kości. A młode, młode pokolenie wzrasta znów, by walczyć o przyszłość swej narodowości. I to jest obowiązek nasz, tak uczyć naszą młodzież, by nigdy nie zgasł polski ród nad Niemnem, Piną i na wschód.
PANIE DZIEJU
Panie Dzieju. Jeszcze chyba nigdy jednego popołudnia w Złocieńcu nie wydarzyło się tyle, ile akurat tej lipcowej niedzieli roku 2008. Spotkanie jako wskazanie, a pretekstem tylko śpiewanie.
Tadeusz Nosel