(WĘGORZYNO.) Podczas ostatniej sesji radni przyjęli Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta i Gminy Węgorzyno. Studium powinno być uchwalone już w sierpniu ubiegłego roku. Mimo takiego opóźnienia podjęcie uchwały nie obyło się bez dyskusji i wyjaśniania wielu wątpliwości.
Prace nad studium trwały długo i postępowały żmudnie. Nie wszyscy radni byli przekonani, że jest on pełnowartościowy. Obiekcje przed przyjęciem przedstawiali jeszcze podczas sesji. Podczas obrad komisji połączony połowa radnych była za przyjęciem, połowa przeciw. Podczas sesji co rusz ktoś wytykał nieprawidłowości, jaki ich zdaniem znalazły się w opracowaniu. Radny Jan Mazuro nazwał studium bublem, jednocześnie namawiając, by radni mimo, jak to określił „baboli” uchwalili studium podczas obrad sesji.
Dużo miejsca zajęła dyskusja, dotycząca naniesienia na mapę terenów pod lokalizację sklepu wielkopowierzchniowego. Dotyczyła ona dwóch prywatnych działek, jednak ani jednym słowem nie zająknięto się o wyodrębnieniu pod market działki z terenów gminnych. Być może takiego nie było, a być może nikomu nie przyszło do głowy, że i miasto mogłoby mieć coś z tego. Dyskusja toczyła się głównie wokół działki prywatnej, której właściciel spóźnił się z wnioskiem. Winnych szukano wokół, tylko nie w osobie, która powinna być tym najbardziej zainteresowana, czyli - właścicielu gruntu.
- Sześć lat mieliśmy studium z babolami aż do dzisiaj. Musimy zrobić nowe i myślę, że też nie uchronimy się przed błędami, nawet jak będziemy pewni, że wszystko jest w porządku, to życie przynosi nowe rozwiązania – powiedział radny Jan Mazuro.
Urbaniści uznali, że najlepsze położenie terenu pod budowę marketu znajduje się przy drodze krajowejw kierunku na Drawsko. Z tym nie zgodziła się radna Kamińska, bo, jak zauważyła, właściciel gruntu napisał we wniosku do studium, że interesuje go przemysł i budownictwo, a nie market.
- Natomiast jest miejsce pod market, które miałby inny mieszkaniec. Jak trwają procedury, by w studium uzyskać nowe miejsce? – spytała
przedstawiciela firmy z Olsztyna, która przygotowywała studium.
Tę i wiele innych kwestii poruszanych przez radnych wyjaśniał długo i szczegółowo, choć wszystkie zasady zapisane są w ustawie, na bazie której studium zostało opracowane i na bazie której radni mieli je poddać weryfikacji.
– Zmiana lokalizacji miejsca trwa około 3 miesięcy, a wiąże się z ponownym wyłożeniem do publicznego wglądu przez okres 30 dni. Po tym okresie przez 21 dni mieszkańcy, bądź osoby zainteresowane mogą składać swoje uwagi. Uwagi te muszą być zaakceptowane i naniesione na plan przez radę i burmistrza. Taka sama procedura obowiązywała przed podjęciem uchwały – powiedział urbanista Arkadiusz Świder.
Według ustawy o planowaniu przestrzennym można zlokalizować market na terenie byłej mleczarni, należy jednak spełnić warunki: dobre sąsiedztwo, bądź kontynuację funkcji. W Węgorzynie jest to o tyle ryzykowne, że żadnej kontynuacji funkcji nie będzie. Wszak ma to być pierwszy market. A jeśli chodzi o dobre sąsiedztwo, to jeśli nie będzie protestów, wówczas decyzja o lokalizacji stanie się prawomocna.
- Mimo że w toku prac nad studium ani firma z Poznania, chcąca budować ten market, ani właściciele terenu nie złożyli stosownego wniosku, to nie ma większego zagrożenia, żeby market w miejscu dawnej mleczarni nie powstał. Lokalizacja marketu przy drodze na Drawsko jest dodatkową gwarancją, że w przyszłości market może tam powstać – powiedziała burmistrz Węgorzyna Grażyna Karpowicz.
Mimo takiej wypowiedzi radna Jadwiga Kamińska nie była usatysfakcjonowana.
- Jest mi bardzo przykro, bo od dłuższego czasu wszyscy mówiliśmy o markecie. Gdyby ktoś komuś z nas podpowiedział, że potrzebny jest wniosek. Dostaliśmy oficjalną informację od pani, że ten market będzie. Myśleliśmy, że wszystko jest załatwione, a okazało się, że nic nie ma. Ja bardzo kocham wieś, ale sytuacja jest taka, jaka jest. Wiem, że czeka na to setka rolników prawda? Ale 7 tys. czeka na ten sklep. Nas pani burmistrz zapewnia, że nic się nie wydarzy, ale ja w to po prostu nie wierzę, bo byliśmy już tyle razy zwodzeni – powiedziała radna.
- Czeka 6.999 osób, bo ja nie czekam – uzupełnił jeden z sołtysów.
Przewodnicząca rady spytała z kolei czy właściciel działki przy ul. Drawskiej będzie mógł budować dom mieszkalny na tym terenie, skoro składał wniosek pod przemysł, budownictwo magazynowe i mieszkalne.
Tego typu pytania pojawiały się kilkakrotnie. Urbanista każdorazowo tłumaczył, że nie łączy się na jednym terenie funkcji mieszkaniowej, bazowej, przemysłowej tak, jak sobie życzy właściciel. Było to o tyle zadziwiające, że wszak po to służy studium, by określić kierunki działań i zabezpieczyć miasto przed chaosem i łączeniem funkcji mieszkaniowych z przemysłowymi, zgodnie z widzimiesię właściciela gruntu.
– Byłoby nam bardzo przykro i niezręcznie, gdyby taki przedsiębiorca wyprowadził się z Węgorzyna, jeśli okaże się, że nie wszystkie jego uwagi zostały zawarte w studium – powiedziała przewodnicząca rady miasta Monika Kuźmińska.
Na tę uwagę burmistrz miała szybką ripostę, stwierdzając, że właściciel gruntu wybuduje sobie najwyżej dom w innym miejscu.
Przewodnicząca rady odniosła się ponownie do lokalizacji marketu po byłej mleczarni.
- Pani burmistrz, skoro pilotowała pani sprawę marketu, to dlaczego nie złożyła pani wniosku. Do tej pory mielibyśmy wszystkie procedury zachowane. Nowy inwestor po byłej mleczarni złożył wniosek o wydanie decyzji o zabudowie i zagospodarowaniu, by tam postawić sklep wielkopowierzchniowy. Ten wniosek wpłynął pod koniec maja do urzędu i teraz została wszczęta procedura, został opracowany projekt decyzji, mam pytanie czy wszczęta procedura wydania takiej decyzji w oparciu o stare studium, spowoduje wydanie przez panią burmistrz tej decyzji?
To pytanie ukazało, że radni albo nie przeczytali ustawy, na bazie której opracowywane było studium, albo nie mają rozeznania w prawie tym bardziej, że decyzja o warunkach zabudowy nie jest wydawana ani w oparciu o studium, ani w oparciu o plan miejscowy.
Kolejne pytanie przewodniczącej odnosiło się do przyszłej decyzji burmistrz.
- Pytanie pani przewodniczącej czy wydam decyzję jest nie na miejscu bo ja jestem do tego zobowiązana. Uważam, że lokalizacja, którą wybrał inwestor jest dobrą. Zakładam, że do końca roku taka decyzja powinna być przez wszystkie instytucje uzgodniona. Jest to proces kilku miesięcy – odpowiedziała burmistrz.
Niełatwe miał zadanie urbanista, który tuż przed głosowaniem musiał wyjaśniać główne zasady opracowywania studium oraz powiedzieć czym to studium jest i jakie ma znaczenie dla gminy.
– Studium nie jest aktem prawa miejscowego i nie stanowi podstawy prawnej do wydawania decyzji, bądź wiążących decyzji administracyjnej. Stanowi akt przestrzenny gminy, dokument pomocniczy, pokazujący w jakim kierunku, na jakich zasadach, powinna rozwijać się gmina. Na podstawie studium przygotowywane są plany zagospodarowania przestrzennego, które już określają przeznaczenie terenu. Te funkcje, które są przedstawione w projekcie studium są to funkcje terenu, a nie ich dokładne przeznaczenie. Studium wykonywane jest na mapie topograficznej, stąd nie zawsze będzie tak, że każda działka, co do milimetra zostanie przeznaczona w ten sposób, jak by to chciał właściciel, bądź jak były złożone wnioski. Studium to pokazanie całościowe jak gmina powinna się rozwijać.Po tych wyjaśnieniach radni przystąpili do głosowania. Za jego przyjęciem było 7 radnych; studium zostało uchwalone. mm