Była susza i był spokój. 15 czerwca przez 20 minut padał deszczyk i na ul. Strzeleckiej w Gryfickich rozszedł się smród.
To spływająca do kanalizy woda poruszyła zalegające studzienkę błoto i wyrzuciła (częściowo) je na powierzchnię ulicy. Smród był taki, że okna trzeba było zamknąć. Niestety woda błota nie wypłukała i, nie mając ujścia, zebrała się w rozległą kałużę na ulicy. Przejścia na mostek do parku, to jest na os. XXX-lecia nie mieli ludzie, wracający z kościoła od godz.16.45. To problem ciągle zapychającej się studzienki na ul. Strzeleckiej. Po deszczu coś tam grzebią w studzience udając, że coś tam czyszczą. A po kolejnych opadach deszczu sytuacja się powtarza i jest rozlewisko, przejścia nie ma. Najbardziej dziwne jest to, że w pobliżu mieszka dyrektor ZGK i wygląda na to, że żadnej władzy wynikającej z piastowanego stanowiska nie ma. Bo gdyby miał, to studzienka obok bloku, w którym mieszka, byłąby drożna, ale nie jest i to jest właśnie dziwne. Przechodnie nie podzielają naszego zdania, uznając, że kałuże w tym miejscu to śmieszna sprawa, a pachnie... zupełną ignorancją zwierzchnika ZGK. m