(ZŁOCIENEIC). Istnieje w Złocieńcu nieczynne wysypisko śmieci, którego – jak się okazuje – nikt nie zamierza z miasta wywozić. Tylko je zamknięto. Tymczasem są już zakusy, by z tego miejsca (w pobliżu Osiedla Czaplineckiego, w pobliżu innych zabudowań, w pobliżu zamierzonego bloku z mieszkaniami socjalnymi i nowego osiedla w budowie domków jednorodzinnych, w pobliżu budowy nowego kościoła) uczynić jedną z siedmiu wojewódzkich przesypowni śmieci. Normy unijne dla tego typu lokalizacji określają odległość od zabudowań na osiemset metrów. U nas w Złocieńcu ten warunek nie jest spełniony. Tego rodzaju przesypowni nie ma jeszcze nigdzie, by można było przypatrzyć się skutkom ich działalności. Złocieniec ma być jakby „króliczkiem doświadczalnym”. Owo przesypowisko miało powstać w Mielenku, pod kuratelą Drawska Pomorskiego. Władze naszego sąsiada ostatecznie na przesypownię śmieci się wypięły i chyba wiedziały, co czyniły. Nie jest wykluczone, że to także element gry z inwestorem - Złocieniec się nie zgodzi, inwestor przyjmie nasze warunki. W Drawsku Pomorskim jednak nikt tej lokalizacji nie posadawia tuż za budynkiem starostwa, na przykład, a w oddalonym Mielenku. Tygodnik oddaje głos Robertowi Wawrzyniakowi, szefowi Zarządu Związku Gmin, który radnym Złocieńca sprawę dokładnie nie tylko wyłuszczył, ale i wywierał na nich staranne naciski, by pozwolenie na śmieci w Złocieńcu wydali i już, i natychmiast.
SZEF ZARZĄDU ZWIĄZKU GMIN ROBERT WAWRZYNIAK
Dzisiaj przyjeżdżam do Państwa drugi raz. Spotkanie odbywa się na moją prośbę. Tak naprawdę, to przyjeżdżam do Złocieńca z dużym problemem. Mam nadzieję, że pomogą mi Państwo rozwiązać ten problem. Kiedy byłem tu poprzednio, powiedziałem, że będziemy przygotowywać się do złożenia wniosku na pozwolenie budowy tu naszego zakładu. (...) Mamy problem związany z budową stacji przeładunkowej, która miała być usytuowana w Mielenku Drawskim. Powiem Państwu szczerze. Na dzisiaj nie jestem w stanie spełnić wymogów stawianych nam przez gminę Drawsko Pomorskie. Te warunki nie są przez nas do spełnienia ze względów, na przykład, finansowych. Drawsko Pomorskie stawia takie warunki, że gdybyśmy chcieli je spełnić, kosztowałoby to nas około miliona euro. Do tego byłaby to inwestycja, która służyłaby jedynie Drawsku Pomorskiemu. Dodam, że trudno mi zrozumieć tę sytuację. Nasz Zarząd nie chce spełnić warunków stawianych przez władze Drawska Pomorskiego. W sprawie innej lokalizacjo dla stacji przeładunkowej śmieci zwracam sie dzisiaj do Państwa, abyście zezwolili na usytuowanie takiej stacji przeładunkowej na nieczynnym składowisku tu u was, w Złocieńcu przy ulicy Czaplineckiej.
To dzisiaj wygląda tak, jakbyśmy się do was pchali z górą śmieci. Nie jest to prawdą. My chcemy tylko te śmieci przeładować i przewieźć dalej. Innymi słowy – potrzebujemy kawałka ziemi, żeby na niej usytuować rampę, usytuować ewentualnie wiaty dla urządzeń, być może na jakiś czas przetrzymać tylko tak zwaną frakcję zieloną, która później nadaje się do przetworzenia w kompostowni. Główna działalność stacji przeładunkowej, to tylko przerzucenie śmieci z małych śmieciarek do większych wozów, by śmieci wywieźć dalej.
KORZYŚCI ZE ŚMIECI
Dlaczego nasza propozycja może być dla gminy korzystna? Przede wszystkim - odległość. Im mniejsze odległości transportu, tym mniejsza cena za śmieci. Zamiast wozić się do Mielenka ze śmieciami, przesypownię będziecie mieli u siebie. Wiem, że wasze składowisko znajduje się prawie że na terenie miasta. Będą także zyski dla kasy gminy – myślę tu o podatku od nieruchomości. W przesypowni parę osób znajdzie zatrudnienie. Korzyści dla gminy będzie więcej, aniżeli ewentualnych strat.
Burmistrz uzależnił swoją zgodę od przychylności Rady. Do tej pory nasza współpraca była wzorcowa, dlatego idę do Was, jak w dym - i proszę Was o pomoc. Jest już późno, a Drawsko Pomorskie negocjacje przeciągnęło do samego końca. Jeden z terminów składania wniosków już nam upłynął. Drawsko Pomorskie chciało nam teren w Mielenku wysokopłatnie wydzierżawić. Dalej chcieli prowadzić swoje składowisko w pobliżu oddanego nam terenu. Zażądali od Związku Gmin wybudowania dla Drawska podoczyszczalni ścieków, bo mają bardzo wysokie odcieki. Sama podoczyszczalnia kosztowałaby około miliona euro. Nie kalkuluje się nam taka inwestycja. Dlatego Was proszę o pomoc, bo tylko do Was mogę się o nią zwrócić.
ZASKOCZENIE W ZŁOCIEŃCU
Przewodnicząca Rady Urszula Ptak nie ukrywała zaskoczenia propozycją, której nikt z obecnych na sali absolutnie się nie spodziewał.
- Prosiliśmy Drawsko Pomorskie, także jako miasto partnerskie, by składowisko w Mielenku służyło całemu powiatowi - mówiła Urszula Ptak. Dobrego odzewu nie było. Przewodnicząca miała do gościa kilka pytań: 1. Czy złocieniecka stacja służyłaby całemu powiatowi? Odpowiedź: TAK. Do Złocieńca wszystkim byłoby najbliżej. Jest to także związane z planem gospodarki odpadami. Unia nie pozwala na wożenie śmieci dalej niż trzydzieści kilometrów od miejsca zbiórki. Stąd potrzeba budowy stacji przeładunkowej. 2. Czy Drawsko Pomorskie swoje śmieci będzie musiało przywozić do Złocieńca? Odpowiedź: TAK. Z chwilą powstania przesypowni lokalne składowiska śmieci zostaną pozamykane. 3. Ile składowisk odpadów ma być w województwie? Odpowiedź: SIEDEM. 4. Czy nie można przesypowni wybudować trzy kilometry od Złocieńca w Osieku Drawskim? Odpowiedź: Będziemy otwarci na Osiek, jeżeli zostaną spełnione wszelkie warunki.
MIESZKANIEC SPOD WYSYPISKA
Wysłuchałem informacji prezesa z wielkim niepokojem. Niedawno jeszcze rozmawialiśmy o tym, co zrobić, by złocienieckie nieczynne już wysypisko w ogóle usunąć. Tak niedawno były prośby mieszkańców o to, by usunąć problem szczurów i karaluchów. O działania sanitarne.
Teraz też pytam o to, jakie ma być usytuowanie przesypowni, jeśli idzie o odległość od siedzib ludzkich. Nie będę dobierał słów eleganckich, ale jeszcze niedawno tam potwornie śmierdziało. Należało zamykać okna nie tylko na Osiedlu, bo smród był duszący. To nie był niemiły zapach, to był zwyczajny smród. Wysypisko ulegało samozapłonowi. Czy budowa tam domu socjalnego na trzydzieści dwie rodziny, miasto w ogóle rozbudowuje się w tym kierunku, czy dzisiejszy pomysł - jest dobrym pomysłem? Obawiam się, że to wysypisko, które szczęściem wielkim udało się zamknąć, znów sie odrodzi! Proponuję wybudowanie solidnego wysypiska z dala od ludzi, od ich mieszkań, od ich dzieci i zabudowań. Drawsko Pomorskie postawiło ceny zaporowe. Chyba wiedzą, co robią. Apeluję do decydentów o mocne przemyślenie ewentualnych decyzji. Od wysypiska do siedzib ludzkich jest nie więcej niż trzysta metrów. Proszę o konkretne przepisy normujące to zagadnienie.
PREZES ZARZĄDU NIE PAMIĘTAŁ
Robert Wawrzyniak nie pamiętał, ile metrów od mieszkań ludzi można sytuować wysypiska śmieci. Bodajże – przypominał sobie – osiemset metrów. Do tego pasy zieleni, nasadzenia. - My jednak nie zamierzamy śmieci składować. Tylko przesypywać. Złocienieckie składowisko nie jest jeszcze przekazane Związkowi, ale jesteśmy w stanie je przejąć. Już poszły odpowiednie umowy w tym względzie. Tak poinformował burmistrz. Ma być tak, że ze Złocieńca pojadą śmieci, a stamtąd będzie przywożony granulat do rekultywacji starego składowiska. To składowisko chcemy zagospodarować profesjonalnie. Możemy zrobić to dość szybko. Podobnie w Kamieniu i w Świnoujściu. Tu byłyby te trzy stacje przeładunkowe.
RADNY PYTA
Radny Mirosław Kacianowski pytał, czy przesypownia byłaby tylko pod chmurką, czy pod solidnym dachem. Szło mu o ewentualne rozprzestrzenianie się pyłów, i nie tylko, w środowisku. Gość niczego konkretnego na ten temat nie potrafił powiedzieć. - Najprawdopodobniej pod chmurką - mówił. Dokument o ewentualnej szkodliwości dla środowiska lokalizacji stacji powstanie dopiero po zgodzie Rady.
Radny zauważył bzdurność postawienia sprawy. Gość szybko ze wszystkiego się wycofał mówiąc, że stacja nie będzie zagrażała środowisku. Mirosław Kacianowski zapytał jeszcze o los starego wysypiska. Mówił, że spodziewał się, że śmieci ze Złocieńca zostaną wywiezione i gdzieś nawet spalone.
Okazuje się, że nic z tego. Składowisko będzie monitorowane elektronicznie przez najbliższe trzydzieści lat. Jeżeli dzisiaj ktokolwiek zamierzyłby rozgrzebanie wysypiska, to ludzie – wedle Wawrzyniaka – nie wytrzymaliby tego fetoru.
RADNY Z ZUK NA POSTERUNKU
Radny Jan Rudy (z Zakładu Usług Komunalnych) powiedział, że w Niemczech (Bad Segeberg) widział podczas pracy taką przesypownię i zaleca widzenie problemu bardziej optymistycznie. Był w zakładzie blisko trzy godziny i nawet nie odczul, że to jest właśnie przesypownia. Obserwował cały proces technologiczny, selekcję śmieci, przywożenie ich i wywożenie do spalarni gdzieś pod Hamburgiem. Widzi korzyść gminy z takiego pomysłu. Mocno podkreślił – rozpatrzmy lokalizację tej stacji, bo to będzie przecież zakład pracy, który zatrudni ludzi. Poprosił o konkrety w dokumentach na ten temat, by Złocieniec mógł podjąć dobrą decyzję. Ze słów radnego wynikało – przesypownia w Złocieńcu być może, ale to my wskażemy lokalizację.
Przewodniczący Zarządu Związku Gmin Robert Wawrzyniak powiedział na koniec, że Zgromadzenie Związku zwoła na siedemnasty czerwca. To owo Zgromadzenie zwróci się oficjalnie do burmistrza Złocieńca o pozwolenie na wybudowanie stacji przeładunkowej. Teraz złocienieckie wysypisko będzie wizytowane przez planistów wykonujących dla Związku projekty. Prezes prześle do Złocieńca dokumenty mówiące o stopniu oddziaływania na środowisko przesypowni śmieci – to na zdecydowane żądanie Urszuli Ptak. Tygodnik opublikuje materiał z chwilą jego przesłania do Złocieńca.
NIE MA JESZCZE PRZESYPOWNI?
Na koniec Mirosław Kacianowski poprosił o wskazanie adresów działających w Polsce przesypowni celem dokonania w nich sesji wyjazdowej złocienieckich radnych. Okazało się, że na terenie województwa takich stacji jeszcze nie ma. Złocieniec więc byłby w tej mierze nie tyle pionierem, co królikiem doświadczalnym. Gminy do tej pory korzystają ze składowisk.
Prezes, ku pewnemu zaskoczeniu, nie potrafił powiedzieć dosłownie niczego na temat możliwości wizji lokalnej w jakiejkolwiek działającej przesypowni. Dlaczego Złocieniec więc? – bo Drawsko Pomorskie odmówiło? Tak to wyraźnie zostało zakomunikowane na początku. A dlaczego złocienieckie wysypisko ma być już nie złocienieckie, a Związku? Oto jest pytanie. Czy dlatego, by Złocieniec w ogóle pozbawić głosu na ten temat? Oto kolejny problem.
W tych dniach złocienieccy radni nie potrafili uporać się z niebezpiecznym granitem – zdaniem przechodniów – na deptaku, bo – jak informuje władza – tak nakazała konserwator zabytków. Teraz przesypownia śmieci nieopodal osiedla mieszkaniowego, bloku socjalnego, mniejszego osiedla, nowego w budowie, nowego kościoła. Na szczęście są jeszcze referenda, jeżeli okażą sie niezbędne. W Złocieńcu takiego jeszcze nigdy nie było. To – ewentualnie – powinno być.
Tadeusz Nosel