W ostatnim czasie przez ogólnopolskie media przetacza się fala informacji o pobiciach (czasem ze skutkiem śmiertelnym) niemowlaków i dzieci. Premier Donald Tusk apeluje o nie bicie dzieci.
A ja się pytam – kto i kiedy złoży w Sejmie projekt ustawy dotyczący budowy i konserwacji placów zabaw dla dzieci, kto na podwórku pozwoli dzieciom krzyczeć, płakać i grać w piłkę. Dzisiaj, kiedy dzieciak kopie piłkę lub krzyczy, bo tak mu się podoba, jest narażony na interwencje policji. Są w Gryficach takie podwórka, gdzie starszy wiekiem sąsiad wydzwania na policję i prosi o interwencję, bo dzieci są zbyt głośne. Sąsiada może usprawiedliwiać starość, choroby itd. Interwencje policji też usprawiedliwione, bo co innego mogą zrobić. Przyjechać, sprawdzić i nic więcej. Ale nic nie usprawiedliwia rządzących gminą Gryfice, że zaniedbali prawidłowy rozwój najmłodszych i starszych dzieci.
Ktoś może powiedzieć, że zarzut bezpodstawny, że niesprawdzalny i wprowadzający czytelników w błąd. Dlatego rządzącym gminą i radnym Rady Miejskiej polecamy spacer po Gryficach i sprawdzenie stanu technicznego placów zabaw dla dzieci, my podajemy przykłady: ul. Gdańska – ZGK co prawda postawił kosze do gry w koszykówkę i polbrukiem wyłożył plac (nierówno). Można było nawieźć piachu, ubić walcem i boisko byłoby równe. Obok miejsca do koszykówki jest plac zabaw, na którym zjeżdżalnia naraża dzieci na utratę, jeśli nie zdrowia to co najmniej na bolesne zranienia. Blacha powyginana i odpadające śruby. W ZGK i Urzędzie Miasta interweniował jeden z członków Zarządu Osiedla. I co? I nic! Reakcji żadnej. Przypominamy, że na ten plac zabaw przychodzą dzieci z Osiedla Słonecznego znajdującego się przy ul. Niechorskiej. Bo na tym osiedlu zlikwidowano plac zabaw, posiano trawę i posadzono ozdobne krzewy. Miało być ładnie, bo dzieci pierwszych mieszkańców osiedla wyrosły i poszły w świat zabierając ze sobą wnuki. Dalej idąc spacerkiem trafiamy na plac zabaw w centrum miasta tj. w kwadracie ulic Niepodległości, Bracka, Nadrzeczna i Wojska Polskiego. Tam nie ma placu zabaw, jest plac manewrowy dla samochodów osobowych, mimo znaku zakazu wjazdu, samochody parkują, przejeżdżają przez teren jak chcą i kiedy chcą. Jeśli po drodze trafi się dziecko, to zwykle słyszy wyzwiska, a interweniująca matka stek wyzwisk pod swoim adresem. Sam plac zabaw to spróchniałe belki w piaskownicy bez piasku, z ziemią czarną, pełna tłuczonego szkła z butelek po piwie i innych śmieci. Młode matki śmieci usuwają, a dzieci bawią się w czarnej ziemi. Starsze wchodzą na drabinki, gdzie wyłamane są spróchniałe szczebelki. Obok jest kosz do gry i kiedyś asfaltem wylane boisko. Dziś są tam ślady po asfalcie i pełno gresu. Dzieci grają raniąc sobie boleśnie kolana i dłonie. Interwencje nic nie zmieniają. Tak widocznie musi być w centrum miasta.
Inny plac zabaw w kwadracie ulic Wojska Polskiego, Brackiej, Klasztornej i Nadrzecznej, który otacza pięć czy sześć bloków mieszkalnych, w których mieszkają młodzi ludzie i mają dzieci. Plac zabaw był, ale już go nie ma. Pozostała po nim tylko piaskownica z czarnym piachem. Wiosną zdemontowano drabinki, huśtawkę i inne elementy by nie narażać dzieci na niebezpieczeństwo. Rodzice liczyli, że będzie nowy plac zabaw, ale dziś już nie liczą. Twierdzą, że na miesiąc przed wyborami do samorządu znajdzie się ktoś ubiegający się o stołek i dopiero wtedy sprawi, że plac zabaw powróci.
Władze powiatu i gminy informują społeczeństwo o ilości (sami już nie wiedzą ile ich ma powstać) boisk wielofunkcyjnych, oświetlonych do późnych godzin nocnych, ale o dzieciach, które jeszcze za piłką nie mogą biegać zapomniano. Dzieciaki z Gryfic powinny być wożone do Trzygłowia, gdzie plac zabaw jest konserwowany, a w piaskownicach czysty piasek. W Trzygłowie i Gryficach za place zabaw odpowiada ta sama firma tj. ZGK. Dlaczego i z czego wynika różnica, że w jednej miejscowości można zadbać i konserwować belki, a w drugich kasować nie konserwowane spróchniałe belki? Podobno wszystkie dzieci są nasze.
Wracając do pierwszych zdań tej notatki uważamy, że bicie dzieci to nie tylko ciosy zadane ciężką ręką ojca czy matki, to również zaniedbanie właściwego rozwoju dziecka pozbawionego swobody zabawy w czystym piasku i bezpiecznego zjazdu po „ślizgawce”, to pozbawienie dzieci pokonywania kolejnych szczebli drabinek. To wszystko też jest niewłaściwym traktowaniem nowych pokoleń Polaków przez rządzących Gryficami. Smutne to wszystko, ale nie do pokonania przez zwykłych obywateli miasta. Podobnie jak nie do pokonania jest fakt, iż jesienią do przedszkoli nie będzie mogło pójść około 170 dzieci. Brak placów zabaw, brak przedszkoli, ale w perspektywie boiska. Ciekawe dla kogo? (m)