Zastrzelili ludziom trzy psy, a Policja nie kwapi się ze ściganiem
(SŁAWA k. Swidwina) „Bardzo proszę o pomoc! Myśliwy zastrzelił 3 moje ukochane psy”. - takiego maila napisała do nas pani Teresa Ryckiewicz ze Sławy. Byliśmy u niej w sobotę, 24 maja.Państwo Ryckiewiczowie mieszkają na tzw. kolonii, pośród pól i pobliskich lasów. Tuż za płotem, przy drodze do nich, pasie się kilka ładnych koni. To pobliskiego sąsiada. Przed bramą nieufnie spogląda pies. Cały czas krąży w pobliżu, ale nie wchodzi na posesję.
- To przybłęda. Ludzi chyba go skrzywdzili i dlatego jest taki nieufny. Podrzucamy mu jedzenie, ale nie zadomowił się jeszcze u nas. - mówi pani Teresa.
I chociaż przez lata pracowała w mieście, to wróciła do rodzinnego domu w Sławie, gdzie się wychowała. Mówi, że kocha zwierzęta. To nie pierwszy przypadek, że zaopiekowała się bezpańskim psem. Wcześniej przygarnęła roczną wilczycę Azę, która została przez kogoś porzucona. Odebrała ją od straży miejskiej. To ona z dwoma innymi psami została zastrzelona na pobliskiej łące.
Ten myśliwy też na pewno ma psy, które kocha, ale moje zastrzelił
Opowiada pani Teresa: - 12 maja był poniedziałek. Wstawałam o godzinie 5 rano, aby wypuścić kotka na dwór. Wszystkie moje 4 psy były na podwórku, więc poszłam spać, bo jestem na emeryturze, przepracowałam 32 lata w Lasach Państwowych jako pracownik umysłowy. O godz. 5.45 rano mój mąż wstaje szykować się do pracy i zauważył, że nie ma psów. Przyszedł do sypialni i pyta mnie, czy je widziałam. Odpowiedziałam że tak. O 5 były na podwórku. Zaczęło mnie to bardzo niepokoić i zaczęłam szukać, jak one wyszły. Zauważyłam dziurę w siatce i wiedziałam, że poszły gdzieś. Około godziny 7.00 rano usłyszałam strzał, uciekłam do domu i nie wiedziałam ile było strzałów. Zadzwoniłam do pracy męża mówiąc, że nasze psy zostały na pewno zastrzelone. Mąż się bardzo zdenerwował i mówił, że to niemożliwe, one wrócą. Cały tydzień wyglądaliśmy, szukaliśmy.
Zastrzelone zostały trzy suki wilczyce; Kama 8 lat, Kora 4 lata i Aza 1,5 roku. Ta ostatnia w lipcu ub.r. została przez nas przygarnięta od Miejskiej Straży w Świdwinie. Miała około 8 miesięcy, tak określił lekarz weterynarz i już była bardzo skrzywdzona przez człowieka. Bardzo nam chorowała na uszy, jeździliśmy z nią do lekarza.
18 maja zadzwoniłam do leśniczego w Sławie, czy nie wie, kto był wtedy na polowaniu na tym terenie. Odpowiedział mi, że myśliwi już nie zgłaszają o polowaniu do leśniczego tylko do łowczego. Leśniczy był zdziwiony, dlaczego ja chcę uzyskać taką wiadomość. Powiedziałam mu, że 12 maja moje trzy suki wyszły z ogrodzenia i do dzisiaj nie wróciły. Leśniczy mi potwierdził, że słyszał 3 strzały, zastanawiał się, co to za myśliwy co dobija zwierzę na 3 razy. Od niego uzyskałam informację, że w dniach 11-14 maja na tym terenie było polowanie dewizowe Koła Łowieckiego „Jeleń” Barwice. Na pewno zastrzelili te psy. Po informacji od leśniczego mąż zdenerwowany pojechał do wsi i tam się dowiedział, gdzie leżą psy. Dwa psy leżały na łące Aza i Kora, a Kama miała parę skoków do zagajnika, ale ten kłusownik ją dosięgnął. Do zabudowań było 120 metrów. Jak można dobrze utrzymane zwierzę z obrożą zastrzelić, przecież to widać, że nie jest to pies wałęsający się. Ten myśliwy też na pewno ma psy, które kocha, ale moje zastrzelił.
W nocy z 18 na 19 maja br. nie zmrużyłam oka, przepłakałam całą noc. Te psy były członkami mojej rodziny. Uważam, że ten człowiek powinien być ukarany. Jego należy się bać. Bo kto robi tak ze zwierzętami to jest nic wart, na takiego człowieka trzeba uważać, bo jemu wszystko jedno. Wiem że te sprawy są ciężkie do udowodnienia.
W dniu 19 maja dodzwoniłam się do łowczego Koła Łowieckiego „Jeleń” Barwice, pana Leszka Grzywy, z prośbą o podanie nazwisk podprowadzających dewizowców. Podał. - kończy swoją opowieść pani Teresa.
Harłacz – to złamanie przepisów
Pani Teresa nie może pogodzić się z tym, co się stało. Mówi, że 32 lata pracowała w Nadleśnictwie Świdwin i nie słyszała o takich zdarzeniach. Informuje o tym prezesa Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals” w Białogardzie Jerzego Harłacza. Przyjeżdża i radzi, co zrobić. TV Rega zdąży jeszcze przeprowadzić z nim rozmowę na ten temat. Mówi, że myśliwi złamali kilka przepisów, przekroczyli uprawnienia.
- Myśliwy musi mieć stuprocentową pewność, do czego strzela. Nie wolno było tak zostawić zastrzelonych zwierząt, trzeba było je uprzątnąć. - mówi Telewizji Rega. Ale zdaje sobie sprawę, że będzie trudno dojść do prawdy i ukarania winnych. Myśliwi na co dzień zajmujący różne stanowiska, tworzą własną korporację, od której trudno wyegzekwować ukaranie ich członka.
To samosąd
Jeszcze dosadniej nazywa sprawę Jerzy Ryckiewicz.
- To samosąd. Ci myśliwi może chcieli sobie przestrzelić broń, tak dla sportu. - mówi. Idziemy w miejsce, gdzie znalazł psy. To bardzo blisko szosy, kawałek pola i wąziutki pas drzew. Tuż za nimi rozpościerają się łąki. Tuż za drzewami leżały psy. Znaleźli je mieszkańcy Sławy. Ciała się już zaczynały rozkładać. Po drugiej stronie łąk, w odległości około kilometra, stoi myśliwska ambona. Najprawdopodobniej stamtąd padły strzały. Psy w żaden sposób nie mogły myśliwym płoszyć zwierzyny, bo od całego rozległego terenu oddzielała ich rzeka. By je trafić, musieli mieć karabin lub karabiny z lunetami, więc widzieli, że psy są zadbane i mają obroże. Mimo wszystko je zastrzelili. I zostawili, czego myśliwym robić nie wolno.
Policjanci nie kwapią się (bo też polują?)
Jerzy Ryckiewicz udał się na Policję w Świdwinie złożyć zawiadomienie o tym zdarzeniu. Twierdzi, że policjant nie chciał go przyjąć i nie został poważnie potraktowany. Policjant na służbie stwierdził: „stało się, trzy psy nie żyją i na tym koniec”. Potwierdza to w pisemnym zawiadomieniu, jakie złożył dwa dni później do komendanta świdwińskiej Policji. Sprawa jest trudna, ale Policja nie może nie przyjąć zawiadomienia. Mechanizm nie przyjmowania niektórych zawiadomień to powszechnie stosowany sposób na robienie sobie statystyki, ale on niewiele ma wspólnego z praworządnością. Najłatwiej nabija się statystykę łapiąc nietrzeźwych rowerzystów i kierowców bez zapiętych pasów, tylko statystyki sobie, a jakoś nie wzrasta poczucie bezpieczeństwa wśród ludzi.
Policja powinna zabezpieczyć kule, by móc porównać je z bronią, z jakich zostały wystrzelone, ale do tej pory nie zostało to zrobione.
- Nasz zawiadomienie do dzisiaj (sobota, 24 maja) zostało bez odzewu. Nikt nie zadzwonił, nikt nie przyjechał. - mówi pani Teresa.
Myśliwi powinni dbać o swoje szeregi
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wśród policjantów jest wielu myśliwych. Czyżby odezwał się odruch korporacyjnej solidarności? To zły odruch, bo myśliwi, którzy na dzień Hubertusa modlą się kościołach i prezentują sztandary ze szczytnymi hasłami oraz nawiązują do bogatej tradycji, powinni sami oczyszczać szeregi z ludzi, którzy łamią te zasady. Bo opinia rzutuje na całe środowisko. Kilka miesięcy temu do podobnego incydentu doszło pod Złocieńcem, gdzie myśliwy zastrzelił psa husky, z którym kobieta wyszła na spacer. Policjanci ze Złocieńca zapowiedzieli, że nie odpuszczą, a sprawą zajęła się prokuratura.
Strzelanie do psów w zupełnie nieuzasadnionych przypadkach świadczy tylko (oprócz łamania prawa) o postępującym zdziczeniu obyczajów. Prawdziwi myśliwi powinni się temu zdecydowanie przeciwstawić. Kazimierz Rynkiewicz
Ludzie nie biora odpowiedzialnosci za swoje psy taka jest prawda maja psa i co z tego lata luzem po osiedlu,wsi maja to gdzies potem dochodzi do tego ze pies pogryzł, zagryzł i co jest wtedy płacz i lamen a kto za to odpowiada człowiek, Ja tez mam 3 wielkie psy i jakos nikt do nich nie strzela bo nigdy same nie wychodzą zawsze sa ze mna na smyczy a jak mają sie wybiegac to ide tam gdzie wolno i gdzie jest bezpiecznie dla psa i człowieka, co do biegania psów luzem po lesie tez człowiek-własciciel odpowiada za to ze pies zostanie zastrzelony bo jest takie prawo i psu nie wolno biegac po lesie czyż nie, u mnie tez sa tacy wspaniali właściciele co to pieska mają ale na spacer nie łaska wyjsc lepiej bramke otwierac rano i niech sobie idzie polatac i nie patrzą na to ze dzieciaki do szkoły boja sie przejsc a jak mu sie cos powie zeby psa nie puszczał samego to wielka obraza pies jest niczemu niewinny ze ma nieodpowiedzialnego właciciela.
~ZAINTRYGOWANY
2011.01.11 20.44.31
Szalenie spodobał mi sie pomysł polowania na mysliwych. Zacznę go szerzej propagować. Prawdopodobne że zainteresuje się mną prokuratura, ale może to i dobrze, bo sprawa stanie się tym bardziej głośna i w ten sposób da się ocalić kilka psich istnień.
~ewelincia
2009.07.17 22.19.27
parę dni temu zastrzelono mi psa. podobnie jak psy Pani Teresy biegał bez nadzoru. miał obrożę i był zadbany. myśliwy, który go zabił znał go i udaje,że nie wiedział czyj jest. zgłosiłam to na policję i spotkałam się z niechęcią. podobnie jak ktoś kto wpisał się na forum 25,02,2009 i nie raczył się podpisać, dowiedziałam się,że to raczej ja poniosę karę za to, żę nie upilnowałam swojego pupila, który w konsekwencji \"straszył zwierzynę leśną\", jak twierdzi pseudomyśliwy. dodam,że pies został zastrzelony ok. 50m od zabudowań,przez pijanego myśliwego(czego nie mogę udowodnić) z jego balkonu. wydaje mi się,że z balkonu się nie poluje!? co Wy na to?????
~iwona
2009.07.06 20.37.57
z tego co wiem Pani Teresa , której zastrzelono psy na dobrze ogrodzoną posesję i jej zdaniem psy nie powinny wyjść na zewnatrz , ale nieoczekiwanie zrobiły dziurę w siatce i wyszły ja wszystkich Was bym wzieła na łańcuch i zobaczyli by Ci wszyscy przemądrzali jak sie stoi na łańcuchu. Psy te były tak wyszkolone że po za ogrodzeniem nie były grożne. A wogóle Pani ta zapłaciła by kazdą kare bo zdaje sobie sprawę , że psy mają być w ogrodzeniu.
~janusz
2009.03.15 22.34.57
wszyscy tutaj strasznie biadolą a myśliwi to brać zwarta tam policjanci prokuratorzy lekarze i zwykli mięsiarze jak by trzeba to i matkę zastrzelą do kogo się poskarżyć to jest biznes jak pies uszkodzi zwierze to tusza nie nadaje się na handel i strata dla myśliwego kto kontroluje ich finanse to drugi PZPN jak zabiją ci psa to opowiadają sobie na swoich pijackich biesiadach jak sobie dobrze pochleją to wsiadają w swoje rumaki i wtedy polują psa znają na pewno a właściciel psa co może zrobić pisze tutaj Dario o grze tak trzeba zrobić na prawdę nie raz nie dwa ale zawsze mi zastrzelił psa z samochodu na moim polu dla treningu oka pan ornitolog tak biadoli nad dziećmi to dlaczego te bandziory nie strzelają do kłusowników oni robią więcej złego trzeba brać nauki od górników chcą coś osiągnąć biorą kilofy i na W-wę pilnujcie swoje pupile przeciwko nam jest PAŃSTWO a my na nie płacimy .
~Danuta
2009.03.14 18.56.49
Prawo,którego niby przestrzegają myśliwi zostało ustanowione dawno i doraźnie.Jak to w Polsce bywa prowizorki działają najdłużej.Od 2 lat mieszkam z rodziną na wsi - też na kolonii pod lasem. W listopadzie ubr. mój szyn z żoną i dwojgiem małych dzieci poszli do lasu na spacer.Towarzyszyły im 4 nasze burki, dwa zawsze przy nodze, a dwa niespokojne duchy zawsze o 100-200m.z przodu. Na swoje nieszczęście skręciły w drogę w lewo.Dzieci usłyszały dwa strzały.Syn pobiegł w tym kierunku ale pies już leżał na drodze.
Drugi postrzelony uciekał do domu. Leśniczy /nazwisko znam/ przejechał samochodem obok syna nawet nie spojrzawszy.Nie sprawdził czy w pobliżu są ludzie,tylko strzelał.Strzelał z auta. Prokurator umorzył postępowanie,.A serce nadal mnie boli.Człowiek strzela ale Pan Bóg kule nosi.Dzięki Bogu dzieci i wnuki nie zostały postrzelone. Mieszkańcy wsi znają tego człowieka jako nieobliczalnego, który gdy upił się na polowaniu strzelał po piętach mężczyznom z nagonki. Ale to jest wieś i ludzie jeszcze boją się zeznawać.
~
2009.02.25 09.16.59
Do wszystkich niby miłośników wałęsających się psów-nie wiece ludzie o czym piszecie.Nieznajomość prawa szkodzi.Prawdą jest że psy poniosły karę za głupotę właściciela i brak nadzoru.Gdyby Policja i Straż Miejska przejechała się czasami po wioskach ,wlepiła mandaty za luzem biegające burki, to do takich incydentów by nie dochodziło.Właścielka sama przyznaje że wiedziała o dziurach w ogrodzeniu ,więc i musiała zdawać sobie sprawę ,że psy wychodzą i rówież mogły zaatakować przechdzące przy posecji przypadkowe osoby.Dziękuję za taką miłość do zwierząt.Nie wystarczy przygarnąć i dać jeść,trzeba pomyśleć czasami jeszcze, że 3 duże psy mogą zrobić krzywdę-nawet te kochane i niby łagodne.Właścicielce widać zabrakło wyobrażni i teraz najłatwiej obwiniać myśliwych i policję.Ja bym jeszcze ukarał właścicieli tych psów .
~ADAM
2009.01.20 10.35.41
PO PIERWSZE DO WILKA.PYTASZ SIĘ CO PSY ROBIŁY NA POLU?A NIE POMYŚLAŁEŚ ZE MOZE TE POLE BYŁO WŁASNOŚCIĄ WŁAŚCICIELA PSÓW.DO JACKA ORNITOLOG JEŻELI JESTEŚ TAKI DOKŁADNY TO POWIEDZ CO ROBIŁEŚ W TYM LESIE A NIE PRZYSZŁO CI DO GŁOWY ZE TAKI MYŚLIWY MÓGŁBY USTRZELIĆ CIEBIE ALBO KTÓREŚ Z TWOICH DZIECI?JEŻELI BĘDZIEMY POZWALAĆ NA TAKIE ZACHOWANIE MYŚLIWYCH TO NA TYM SIĘ SKOŃCZY.PRZECIEŻ TA PANI CO BYŁA Z HASKIM NA SPACERZE BYŁA ODDALONA OD SWEGO CZWORONOGA O JAKIEŚ 200M MYŚLISZ ZE MOŻNA TAK STRZELAĆ?A ŻEBY NIE BYŁA TAM TYLKO SAMA TYLKO Z DZIEĆMI SIEDZĄCYMI GDZIEŚ ZA JAŁOWCEM.WIESZ CO MOGŁO BY SIĘ ZDARZYĆ ALBO JAKA TRAUMA BY SPOTKALA DZIECI
~DaRiO
2009.01.08 12.35.05
MACIE RACJĘ!
Zabijanie to rozrywka!
Oglądałem wasze zdjęcia z upolowanymi zwierzętami, podnosicie im głowy, uśmiechacie się. Wymieniacie się uwagami na forum...
To ja też się pobawię:
Założę portal o nazwie np upoluj myśliwego.
Proponuję, zapolujmy na myśliwych:
Czyli wycieczka do lasu, widzimy myśliwego, zakradamy się (tu wedle uznania) ja preferuję ciężkim butem. i pastwimy się. (Nie zabijamy)
To będzie osobna kategoria) Potem Stajemy nad myśliwym, dajemy mogę na jego głowę (można też oddać mocz) i robimy zdjęcie.
Cudowne, ten dreszczyk emocji:) Broń oczywiście niszczymy na oczach myśliwego dla zabawy.
Użytkownicy portalu będą dostawać punkty:
Za lekki wpiernicz 10pkt
Za trwałe uszkodzenie 20 pkt.
Za kobietę która strzela do zwierząt będzie super premia!
Oczywiście punkty będzie można wymienić na gadżety: smycze, mp3 playery i inne!
Co wy na to? Niezły pomysł?
To jest prawdziwy SPORT, to jest piękno polowania:
Przecież muszę się liczyć że myśliwy będzie walczył, mogę oberwać, jest ryzyko jest zabawa!
Oczywiście powyższe jest prowokacją, (chyba że ktoś mojego psa zastrzeli, wtedy jak z nim skończę będzie gościł na chirurgii w Piekarach)
Jak widać z opisów ludzie uprawiający ten ohydny proceder nie mają wyrzutów sumienia, po prostu tworzą taką subkulturę \"wtajemniczonych\", którzy uważają że mają prawo się tak bawić i już. Powołują się na tradycję.
Inni ratują najmniejsze zwierzątka, leczą je, dokarmiają a państwo myśliwi po prostu zabijają.
Jesteście tradycją która przeminęła i należy ją WYKOŃCZYĆ, tak samo jak prawo pierwszej nocy, jak niewolnictwo, jak pańszczyznę, komunizm, kolonializm itd.
A na koniec przewrotnie! Ja też poluję;) Ostatnio ustrzeliłem wielkiego dzika, i to po raz trzeci w tym roku świniaka ustrzeliłem!... Moim małym canonem
~wilk
2009.01.03 11.50.59
a co psy robily na polu??????
~katigroszek
2008.07.14 07.20.57
Podpisuję się pod tym co napisał przedmówca. Zamiast biegać z doniesieniami pani, której psy zastrzelono powinna następne trzymać uwiązane, wychodzić z nimi na smyczy a puszczać luzem tylko gdy nikogo wokół nie ma i tylko w kagańcu. I zreperować sobie płot! Jak się komuś nie chce z psem wychodzić na spacery to niech go trzyma na posesji jeśli ma dość dużą. A jak nie ma - niech psa sprzeda/odda albo nie kupuje i nie przygarnia. W Polsce są takie jakieś wsiowe zwyczaje, że bramy gościnnie pootwierane a psy latają luzem gdzie chcą. W dzień to raczej krzywdy nie zrobią, ale nocą i w kupie to dorosłego człowieka mogą zagryźć.
~Jacek ornitolog
2008.06.03 13.01.00
Niestety moi drodzy,takie zdarzenie świadczy o tym,że człowiek winien być odpowiedzialny za swoje zwierzęta tymbardziej,za zwierzęta mogące swym zachowaniem skrzywdzić nie tylko inne zwierzęta ale i człowieka.Wyobrazmy sobie sytuację kiedy to dzieci idą lasem bądz łąką i spotykają trzy pozbawione opiekuna psy...psy ,które wyszły za ogrodzenie by polować (bo taka już ich natura ,która mimo domestyfikacji nie oprze się drzemiącym w nich atawizmom).Ja z podobną sytuacją się spotkałem w zeszłym roku, trzy psy (bo to najlepsza dla tych drapieżników liczba by osiągnąć skutek przy polowaniu)goniły za sarną z obłedem w oczach.W pewnym momencie jeden z psów skierował się w stronej bawiących się na skraju lasu dzieci, być może nie zrobiłby krzywdy,być może zle ocenił sytuację i zaraz wróciłby do pogoni za sarną... ale to wszysko być może ,zacząłęm krzyczeć i grozić kijem-pies zmienił kierunek.Dwa dni pozniej znalazłem rozszarpaną sarnę będącą w stanie błogosławionym.Zapewniam,że cała sytuacja daje wiele do myslenia tymbardziej ,że psy pochodziły z pobliskiej wsi ,dobrze odżywione i zadbanemogły zaatakować także człowieka.Czy mając broń strzeliłbym?Chyba tak, sytuacja była grozna dla człowieka i żaden z miłośników psów nie może twierdzić,że nie.Jaka sytuacja była w przypadku opisanego mysliwego?Trudno powiedzieć.