(ZŁOCIENIEC. ) O 12.30 w niedzielę 4 maja, w kościele Maryi Wniebowziętej, ksiądz Tomasz Wojciechowski odprawił Mszę świętą prymicyjną. Ksiądz Tomek to chłopak ze Złocieńca.
W KRAKOWIE ŚWIĘCENIA
Święcenia kapłańskie otrzymał w Krakowie w sobotę 26 kwietnia. Z mieszkania rodziców do kościoła przeprowadzili go w niedzielę – Mama i Tata – z liczną grupą wiernych, ze Złocieniecką Orkiestrą Dętą na czele. Uroczystości otworzył ksiądz proboszcz parafii Maryi Wniebowziętej Leonard Bandosz. Wypowiedział ku księdzu Tomaszowi życzenia, które niegdyś sam usłyszał na swojej Mszy świętej prymicyjnej. - Księże Tomaszu. Miej zawsze ręce mocne, abyś nas do Boga prowadził. I miej zawsze ręce czyste, abyś nam Boga z Nieba sprowadził. -
Dowiedzieliśmy się, że goście na Mszę świętą prymicyjną księdza Tomasza przybyli z całego świata. Z Poznania, z Krakowa, z Rzymu, z Chicago. Słowo skierowane do księdza Tomasza, a i do nas wszystkich przecież, wypowiedział gość z Chicago, ojciec Steve. Posłuchajmy jeszcze raz.
JEZUS POTRZEBUJE DUBLERÓW
Gwiazdy filmowe mają zazwyczaj swoich dublerów. Zadaniem dublera jest zastąpić aktora w kręceniu trudnych, niebezpiecznych scen.
Dubler, na przykład, występuje w scenie jazdy konnej, albo podczas wypadania z pędzącego samochodu. Innymi słowy, dubler robi za aktora to, czego on sam nie może zrobić, albo co robiąc narażałby się na ryzyko.
Niekiedy gwiazda i dubler żyją przez jakiś czas razem, co wynika z konieczności lepszego poznania zwyczajów gwiazdy i opanowania sposobów, w jaki się porusza oraz mimiki. Pomaga to dublerowi zastąpić aktora tak dobrze, że przeciętny widz nie zdaje sobie sprawy z nieobecności prawdziwego aktora.
To, co powiedzieliśmy, wprowadza nas w klimat dzisiejszego święta – wstąpienia Jezusa do Ojca w Niebie. Daje też nam możliwość bardziej konkretnego zrozumienia tego, co faktycznie Kościół świętuje w dzisiejszym dniu. Jezus potrzebuje dublerów. Potrzebuje ich do wykonywania zadań, których On (widzialnie) nie może już teraz wykonać. Nie może już chodzić po ziemi w widzialny dla nas wszystkich sposób, nie może bezpośrednio uczyć swoich ludzi, uzdrawiać ich własnymi rękami i odpuszczać im grzechy osobiście i przy użyciu swego głosu.
Jezus potrzebuje dublerów – zastępców, którzy chcieliby z Nim żyć, aby móc poznać Go i bardziej się do Niego upodobnić. Potrzebuje takich, którzy - jak święty Paweł w Liście do Galatów (2:20), będą mogli powiedzieć:
„Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie”.
Każdy z nas został powołany i otrzymał moc – poprzez sakrament chrztu i bierzmowania - “dublowania” Jezusa w ten czy inny sposób, dla dobra wszystkich. Obraz ten pokazuje w sposób praktyczny naturę i sens obchodzonego dzisiaj święta Wniebowstąpienia. Oznacza to, że bierzemy sobie głęboko do serca słowa, które Jezus skierował do swoich uczniów tuż przed wstąpieniem do Ojca:
„Gdy Duch Święty zstąpi na was, zostaniecie ogarnięci mocą i będziecie moimi świadkami... aż po krańce ziemi.”
Albo wcześniej, w Kazaniu na Górze, mówił:
„Wy jesteście solą ziemi... Jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto zbudowane na górze...
Musi świecić wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili waszego Ojca w Niebie.”
W biegu drużynowym, krytyczny moment stanowi przekazanie pałeczki drugiemu zawodnikowi. To ten moment wielokrotnie decyduje o wygranej lub o przegranej w zawodach. Około dwa tysiące lat temu, w dniu podobnym do dzisiejszego, Jezus przekazał pałeczkę odpowiedzialności za Królestwo Boże swoim uczniom. Powierzył im dokończenie zadania, które On sam zapoczątkował.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszeliśmy jak Jezus poleca uczniom być Jego świadkami aż po krańce ziemi. W Ewangelii nakazuje nawet uczniom, aby w Jego imię byli dla świata nauczycielami.
A TERAZ - NASZ KAPŁANIE
Drogi Ojcze Tomaszu! W ubiegłym Tygodniu świętowaliśmy razem z Tobą przekazanie pałeczki. Ponad dwa tysiące lat temu sam Jezus przekazał pałeczkę swoim apostołom. W ubiegłym tygodniu ksiądz biskup – w słowach konsekracji i przez włożenie rąk – przekazał pałeczkę Tobie, nasz synu, nasz bracie, nasz przyjacielu, nasz sąsiedzie, a teraz nasz kapłanie.
W ubiegłym tygodniu Duch święty zstąpił na Ciebie i napełnił Ciebie szczególną łaską, błogosławieństwem i wyjątkowymi darami potrzebnymi do sprawowania tej funkcji Bożego dublera dla Chrystusa. Stoisz tu oto „in persona Christi”.
Teraz jesteś dla nas, dla Kościoła i dla świata tym, który bierze na siebie odpowiedzialność za czyny, za słowa, za nauczanie, za poruszanie się, za uzdrawianie i za przebaczanie w imieniu i mocy samego Chrystusa.
Patrząc na Ciebie widzieć mamy właśnie Jego. Kiedy Cię słuchamy, mamy słyszeć Chrystusa.
Kiedy modlimy się razem z Tobą, modlimy się razem z Jezusem. Kiedy jesteśmy w drodze z Tobą, poruszamy się z Jezusem.
Dziękuję Ci, dziękujemy Tobie za to, że dla mnie i dla nas stałeś się przyjacielem Jezusa, Jego uczniem, Jego bratem a teraz także Jego kapłanem.
CZTERY LATA TEMU
Cztery lata temu, w bardzo gorące i wilgotne, lipcowe popołudnie, siedziałem z przyjaciółmi z Chicago w refektarzu naszego Domu w Rzymie, kiedy to wszedł bardzo, i to bardzo, bardzo szczupły i wysoki młody człowiek, wraz z dwoma innymi młodymi klerykami. Ten bardzo, i to bardzo, szczupły i wysoki młody człowiek, miał krótkie włosy, miękki glos, był nieco nieśmiały, ale za to uśmiechem mógł opromienić cały pokój.
Z upływem czterech lat rzeczy się zmieniły. Młody człowiek stał się nieco starszy, niewiele, trochę starszy. Włosy mu trochę urosły, niedużo, tylko troszeczkę. Przybrał na wadze, ale niewiele, tylko troszeczkę. Może dziesięć kilo, albo piętnaście, ale nie więcej. Ale dalej do dziś ma ten sam uśmiech, który promieniuje przez cały świat.
Razem rozmawialiśmy, spacerowaliśmy, jedliśmy, śmialiśmy się – czasem nawet ja z niego, a i on ze mnie. Modliłem się z nim, a czasem nawet z nim zapłakałem. Przez te lata razem spędzone poznałem go dobrze i zacząłem podziwiać, widzieć w nim żywy Boży dar.
Minione lata sprawiły, że wydoroślał, nabył wiedzy i mądrości. Widziałem, jak rośnie jego miłość do Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego, do Kościoła, a w szczególny sposób jak wzrasta jego miłość do Jezusa.
JESTEŚCIE DLA NIEGO ŹRÓDŁEM
Cztery lata temu, gdy spotkałem tego młodego człowieka, po raz pierwszy w życiu usłyszałem o Złocieńcu. Z upływem czasu dowiedziałem się więcej o ludziach z tego miasta. Często o was mówi, o Waszej Parafii, o tym, jak go wykarmiła. I bardzo często opowiada mi o swojej rodzinie. Wiem, że was bardzo mocno kocha. Jesteście dla niego źródłem.
Wiem, że kocha to miasto, swoją parafię i swoją rodzinę. Lecz wiem także, że kocha Chrystusa. Możecie więc być dumni z tego, coście wy wszyscy, i mówię to z przekonaniem: „wszyscy” uczynili, aby pomóc mu dojść do kapłaństwa, pomóc mu stać się dublerem Chrystusa.
Ojciec Tomasz powiedział mi, że wielu z was przez całe te lata, gorąco się za niego modliło. Ta praca modlitewna jeszcze się nie skończyła. Dalej się za niego módlcie, bo ja wiem, że on zawsze będzie się za Was modlił.
Ojcze Tomaszu, jak to już powiedziałem, Ty dzisiaj sprawujesz swoją Mszę świętą prymicyjną, rozpoczynasz Twoją kapłańską pracę jako zastępca Chrystusa. Bądź Mu zawsze wierny i bądź wierny Jego Kościołowi. Nigdy nie zapominaj, że jesteś na pierwszym miejscu i przede wszystkim umiłowany przez Chrystusa, kochany przez Twoją Wspólnotę zakonną, kochany przez twoich przyjaciół, ludzi tej Parafii, i wielu innych.
W trudnych momentach, w chwilach dotkliwej samotności przypomnij sobie dobrze wydarzenia ubiegłego tygodnia, gdy biskup modlił się nad Tobą. Przypomnij sobie tych czterdziestu czy pięćdziesięciu kapłanów, którzy położyli wraz z biskupem ręce na Twoją głowę i modlili się do Ducha Świętego o moc łaski i błogosławieństwo. Pomyśl o Chrystusie i o Jego wielkiej miłości. Pomyśl o setkach ludzi, którzy łączą się dzisiaj z Tobą w tym kościele, w Poznaniu, Krakowie, Rzymie, w Acilii, w Paskarze, w Montecellio i w Chicago. Pomyśl o setkach Zmartwychwstańców, którzy byli przed Tobą, a teraz modlą się z Tobą i za Ciebie. Pomyśl o Chrystusie, który za Ciebie umarł na krzyżu i dla Ciebie powstał z martwych. Pomyśl o tych chyba setkach, kiedy siedzieliśmy razem lub spacerowaliśmy, PAMIĘTAJ - nie jesteś sam.
KILKA ODPOWIEDZI TOMASZA
Cztery lata temu zadałem Ci kilka pytań. Pytałem - czy jesteś gotowy do służby Bogu i Jego Kościołowi. Pytałem - czy kochasz Chrystusa. Pytałem - czy chcesz być z nami i naśladować Jezusa.
Te pytania powtarzałem Ci przez lata. Za każdym razem Twoja odpowiedź była niezmienna: „TAK”. Podczas tej Mszy świętej dzisiaj po raz kolejny wypowiadasz Twoje „TAK”. Marzenia się ziściły. Modlitwy zostały wysłuchane.
GDY SŁUCHAŁEŚ OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
Widziałem Ciebie wiele razy, gdy słuchałeś Ojca Świętego Jana Pawła II. Gdy mówiąc do młodzieży przypomniał jej słowa, którymi Pan Jezus wezwał świętego Piotra: WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ. - Ojcze Tomaszu; Wypłyń na głębię. -
Po wniebowstąpieniu Chrystusa Apostołowie poszli w świat głosząc Dobrą Nowinę, uzdrawiając, przebaczając. Ty idziesz dzisiaj śladami Chrystusa, pałeczka została przekazana Tobie. Ojcze Tomaszu! Idź w świat i czyń to, co Chrystus. Idź w świat, Ojcze Tomaszu! Bądź dla tych, których spotkasz drugim Chrystusem. SZCZĘŚĆ BOŻE.
Ojciec Steve
DO ZŁOCIEŃCA Z RZYMU
Był też i wiersz na tę okazję przygotowany przez brata Piotra CR, liczącego sobie dziewięćdziesiąt dwa lata życia. Brat Piotr CR na prymicję księdza Tomasza przybył do Złocieńca z Rzymu. (wiersz powyżej).
DZIĘKUJĘ
Z uwagą wsłuchaliśmy się w słowa wdzięczności wypowiedziane przez księdza Tomasza Wojciechowskiego:
- Dziękuję Ci Boże, żeś raczył powołać mnie do istnienia. Do Wspólnoty Kościoła i do Wspólnoty Zmartwychwstańczej. Żeś raczył spojrzeć na mnie i wybrać, abym służył Tobie i Twojemu ludowi. Dziękuje Ci Boże.
Moje podziękowanie kieruję teraz do moich rodziców. Mamo i Tato - dziękuję Wam za życie. Za to, że wzbudziliście we mnie miłość do Chrystusa i do Kościoła. Że już od małego zabieraliście mnie do kościoła, nawet jak jeszcze tego nie rozumiałem. Dziękuję, że byliście ze mną w trudnych chwilach mojego życia, i że oddaliście mnie na służbę Bogu. Trudno jest wyrazić słowami, co teraz czuję. Ale my – dzieci i rodzice – rozumiemy się bez słów. Dziękuję. (oklaski). Na pewno dziwicie się dlaczego podszedłem do Ojca Stev’a. Traktuję Go jak prawdziwego Ojca. Ty byłeś dla mnie prawdziwym Ojcem, Bratem i Przyjacielem. Byłeś i jesteś moim ojcem duchowym i spowiednikiem. Ty znasz moją duszę, moje słabości. Dziękuję, że pokazałeś mi, jak być naprawdę dobrym kapłanem, a przede wszystkim - być dobrym człowiekiem. Dziękuję również za słowo, które wygłosiłeś dla mnie. Muszę powiedzieć, że ojciec Steve po raz pierwszy mówił kazanie w języku polskim. (oklaski).
Nie mogę zapomnieć o mim bracie. Rafał, dzięki że jesteś moim bratem. I to nie jakimś tam bratem, ale najlepszym na świecie. Dzięki. (oklaski).
Teraz na ręce Ojca naszej prowincji, ojca Tadeusza, składam podziękowanie mojemu Zgromadzeniu Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Dziękuję za to, że przyjął mnie i wychował pod sztandarem Pana. (...). Dziękuję moim formatorom. (...) Dziękuję Wam, Drodzy bracia klerycy. (...).
Nie mogę zapomnieć o bracie Piotrze. Ten staruszek, który ma dziewięćdziesiąt dwa lata, przyjechał do Złocieńca specjalnie z Rzymu. Nie mam dziadka. Ciebie traktuję jak swojego dziadka. Dziękuje ojcu proboszczowi Leonardowi Bandoszowi. Przełożonemu, Ojcu Janowi. Ekonomowi, Ojcu Wiesławowi. (...) Dziękuję wszystkim tym, którzy przybyli tu, aby świętować wraz ze mną. Bóg Wam zapłać. (...)
Notował (n).
Śródtytuły pochodzą od redakcji.Wiersz brata Piotra CR, na prymicję księdza Tomasza
„Święty Tomasz – Wojciechowski”
Pewien młodzieniec z parafii Złocieniec
Powziął od Boga płomienne zapały
By chwale Bożej oddany był cały
By się utwierdzić w swoim przekonaniu
Rozpoczął studia w małym seminarium
W Poznaniu zdobył swe wykształcenie
I swej przyszłości życia oświecenie
Kiedy już w ręku zdobyta matura,
Stają dwie rogi – bowiem lepsza, która?
Swą wolę poddać życiowej swobodzie -
Czy oddać Panu, przy jego nagrodzie?
Tomasz stanąwszy na drogach rozstaju,
Trudną w życiu drogę w przyszłość wybierając
Dążeniu swemu, Panu odpowiada,
Śluby zakonne w zgromadzeniu składa.
Łaską swej drogi dalej się zajmuje,
By zostać księdzem – w Krakowie ląduje,
Ażeby zdobyć teologii cele,
Musi przez życie przejść doświadczeń wiele.
Aby świat poznać, Kraków jest za mały,
Dalej do Rzymu! - władze go wysłały
Zostać kapłanem, nie jest to mirażem,
Ale gotowy być Pańskim szafarzem.
Więc oto wśród nas gotowym już stoi,
Gotowy do startu – jak rycerz w swej zbroi,
Gotów do drogi na świata rubieże,
Zmartwychwstania Pana jest nowym żołnierzem.
Już jako kapłan przed nami tu staje,
Wszystkim błogosławi – Prymicji zwyczajem.
Kochanemu „wnuczkowi” napisał
w Rzymie „dziadziuś” na jego dzień
święceń 26. kwietnia i na dzień prymicji 4. maja 2008 roku.