(ŚWIDWIN) Około dwóch tysięcy osób pożegnało
na lotnisku w Świdwinie lotników tragicznie zmarłych 23 stycznia
w katastrofie lotniczej
w Mirosławcu.
To Świdwin stał się miejscem uroczystego pożegnania lotników, bo z tego garnizonu pochodziła połowa z 20 zmarłych żołnierzy. Jak wielki był to wstrząs dla wszystkich, świadczyła ilość osób, jaka przyszła na lotnisko pożegnać lotników.
W uroczystości, jaka odbyła się 18 lutego, wzięły udział rodziny zmarłych, władze państwowe z prezydentem i premierem, dowództwo sił powietrznych, duchowieństwo, wojskowi i mieszkańcy całego regionu.
W lotniczym hangarze wystawione zostały trumny ze szczątkami poległych. W czasie Mszy żałobnej, którą celebrował były biskup polowy Wojska Polskiego abp Sławoj Leszek Głódź, dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik powiedział, że polegli żołnierze byli niekwestionowanymi autorytetami, kolegami i przyjaciółmi. - Wasza nieobecność będzie długo odczuwana wśród lotniczej braci. - podkreślił.
Obecny biskup polowy Tadeusz Płoski podkreślił, że etos polskich lotników, oparty jest na doświadczeniach pilotów, którzy walczyli o niepodległą Polskę oraz braterstwie. Odczytano też telegram z wyrazami współczucia od papieża Benedykta XVI. Prezydent Lech Kaczyński i minister Obrony Narodowej Bogdan Klich awansowali poległych na wyższe stopnie generalskie i oficerskie, a prezydent dodatkowo odznaczył ich krzyżami i medalami. Odprowadzanych na miejsca spoczynku żegnały salwy honorowe. Trumny ze szczątkami odjechały na cmentarze do miejscowości, w jakich zdecydowały się pochować żołnierzy ich rodziny. Tragicznie zmarłych żegnało prawie dwa tysiące osób, w skupieniu uczestnicząc w prawie trzygodzinnej ceremonii.
Po zakończeniu ceremonii pogrzebowej w Świdwinie jeszcze tego samego dnia odbył się uroczysty pogrzeb gen. dywizji Andrzeja Andrzejewskiego, który spoczął na cmentarzu w Połczynie Zdroju. Wziął w nim udział prezydent Lech Kaczyński. KAR