(BRZEŹNIAK, GM. WĘGORZYNO.) W ubiegłym tygodniu miało tu miejsce polowanie na... krowy. Od sześciu lat dwie krowy mające właściciela, nie były objęte żadną opieką z jego strony. W końcu zdziczałe zwierzęta, wyrokiem sądu w Łobzie przekazano na rzecz skarbu państwa. Sprawą zajął się Urząd Skarbowy w Drawsku Pomorskim.
Orzeczeniem Sądu Okręgowego w Łobzie dwie dziko żyjące krowy, będące jednak własnością jednego z gospodarzy mieszkającego w Brzeźniaku, zostały zlikwidowane i przewiezione do zakładu utylizacji w Śmiłowie.
Krowy chodziły luzem już od sześciu lat. Nie miały paszportów, nie były zakolczykowane, ani tym bardziej badane przez lekarza weterynarii. Teren, po którym poruszały się zwierzęta obejmował zasięg około 20 km. Czasami podchodziły pod Węgorzyno. Gospodarz nie dbał o to, by zwierzęta stały pod zadaszeniem, nie dbał również o ich karmienie. Chodzące luzem zwierzęta wyrządzały okolicznym gospodarzom szkody. Były również przypadki, że zwierzęta były przywiązywane do drzew i pozostawiane samym sobie. Tak było w przedostatni tydzień stycznia, gdy to jedna z krów stała przez kilka dni przywiązana w lesie bez pożywienia.
Gdy wyrokiem sądu, krowy zostały oddane pod zwierzchnictwo Urzędu Skarbowego w Łobzie, pracownicy mieli nie lada problem.
- Dokonaliśmy dokładnego rozeznania. Pisaliśmy do Animalsu w Białogardzie, weterynarii, urzędu gminy. Animals nie posiada miejsca ani możliwości przetrzymywania krów. Nie mogły być też oddane pod dozór kogoś, kto posiada krowy, bo nie było wiadomo, czy są one zdrowe. Animals wydał opinię, że należy niezwłocznie uśmiercić zwierzęta i przekazać do firmy utylizacyjnej. W tym, celu wynajęliśmy firmę ze Szczecina i ona zajęła się wszystkim. Walczyliśmy o nie bardzo, zapoznaliśmy się ze wszystkimi przepisami, kontaktowaliśmy się z instytucjami, ale nic nie można było dla nich zrobić. Jedną z tych krów uwalnialiśmy, bo stała zaplątana w lesie – powiedziała Renata Bartkowska, naczelnik Urzędu Skarbowego w Drawsku Pomorskim. MM