W grudniu ub. roku i w styczniu br. nie było dnia, by w TVP nie pojawiła się informacja o pożarach kamienic, drewnianych domów, ogrodowych altanek czy balkonach mieszkalnych.
Żywioł niszczył mienie, zabierał życie. W Gryficach też jedno zabrał. Dlatego jadący na sygnale wóz strażacki budzi w nas lęk i niepokój o własny kąt w wielorodzinnym domu.
Dnia 24 stycznia br. taki wóz na sygnale pojechał do bloku Spółdzielni Mieszkaniowej „Nad Regą” w Gryficach przy ul. Niepodległości 60 A. Strażacy na 4 piętrze wyważyli drzwi, na tapczanie spał, a właściwie już podtruty dymem leżał lokator. Na elektrycznej kuchence w garnku paliło się mięso. Strażacy wyłączyli kuchenkę, otworzyli okno, obudzili mężczyznę, wezwali pogotowie i policję, która sporządziła protokół zajścia. Pogotowie zaczadzonego zawiozło do szpitala. Można powiedzieć, że każdemu z nas zdążyć się może zapomnieć o gotującej się zupie czy wodzie na herbatę, ale do kosztownych interwencji straży i innych służb stojących na straży naszego bezpieczeństwa jeszcze daleko. Bo jeśli jesteśmy trzeźwi, to o godz. 12 nie zasypiamy, jeśli jesteśmy zdrowi nie bierzemy lekarstw, które mogą spowodować sen.
W bloku przy ul. Niepodległości 60 A, w tym samym mieszkaniu, podobna interwencja miała miejsce w ubiegłym roku. Wtedy ulatniał się gaz, w porę wyczuty przez sąsiadów, ale wtedy ten sam mężczyzna, choć podtruty gazem, miał na tyle siły, by odmówić zabrania go do szpitala. Dopływ gazu odcięto.
Teraz mężczyzna wróci ze szpitala, a razem z nim wróci strach o własne mieszkania i życie sąsiadów. Kobiety z tej klatki schodowej są przerażone, a jeden z sąsiadów twierdzi, że pożaru się nie boi, bo jaki tam pożar może być z kuchenki elektrycznej, bezpieczniki się przepalą czy wyłączą i po krzyku. Opinie sąsiada ni jak mają się do rzeczywistości, bo każde dziecko wie, że pożar można spowodować jedną zapałką czy niedopałkiem papierosa. Tutaj nie potrzebna jest ekstra wyobraźnia, by zrozumieć jakie mogą być zniszczenia, jeśli po powrocie ze szpitala, kolejny raz ten lokator spróbuje ugotować sobie obiad np. nocą. W żaden sposób nie chcemy obrazić czy urazić godności lokatora, ale wiemy, że potrzebuje pomocy i opieki. Wiemy też, że choć jest bezrobotnym, to z pomocy Ośrodka Pomocy Społecznej w Gryficach korzysta jedynie w okresie jesienno zimowym tzn. wtedy, kiedy nie może znaleźć dorywczej pracy. Z informacji uzyskanych w MOPS wiemy, że nie wyraża zgody na pomoc w leczeniu ani umieszczeniu np. w przytulisku. Chce być i jest samodzielny. Ale jak długo? Człowiek ma prawo do odmowy pomocy, nikt go do niej nie zmusi. Ale sąsiedzi mają prawo do spokojnego życia, do życia bez lęku o własne zdrowie i mienie. W tym przypadku musi się znaleźć rozwiązanie.
MOPS obiecał pomoc, ale tutaj potrzebna jest interwencja nie tylko MOPS-u, ale wszystkich odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ludzi i mienia w Gryficach. x