(ZŁOCIENIEC.) Jeśli nie są to zwykłe ruchy pozorne, to wszystko wskazuje, że Rada Złocieńca po roku zapoznawania się ze swymi obowiązkami i prawami, ostro bierze się do pracy. Dodajmy, że nie ma jak na razie podstaw do tego, by zamierzenia, o których niżej, można było brać za ruchy pozorne.
CZERWONY KAPTUREK
Tajemnicą poliszynela w Złocieńcu jest, że rozbicie niegdyś jednego zakładu komunalnego na kilka mniejszych, wąsko wyspecjalizowanych, było niczym innym jak skokiem na gminną kasę. W Polsce w owym czasie uwłaszczała sie pezetpeerowska nomenklatura, czyli czerwony drapał wszystko, co się tylko dało. Sprzedawano banki, oddawano w obce ręce ponad pół tysiąca najlepszych przedsiębiorstw. Wysyłano ludzi na bezrobocie, itp., a w Złocieńcu powołano w miejsce takich działań właśnie spółki. Potem dodano jeszcze do wszystkiego tak zwanego Czerwonego Kapturka, czyli OSiR. I kasa miasta miała to wszystko udźwignąć i dźwiga do dzisiaj. Teraz jest już jednak myśl o ratowaniu miasta. Jego finansów. Zamierza się spółki połączyć w jedną, a OSiR w ogóle zlikwidować. Ileż to w wyniku tylko tej likwidacji przybędzie złotówek na sport, turystykę i rekreację.
MILION NA ZOK NIKOGO NIE INTERESUJE?
W powziętej uchwale nie ma mowy o likwidacji ZOK-u. Zdaje się, że niesłusznie. Tak, jak w przypadku likwidacji OSiR - u z odzyskanych środków będzie można dotować działalność w tej mierze stowarzyszeń nie tylko sportowych, tak w przypadku likwidacji ZOK - u będzie na tym korzyść dla miejscowej kultury, stowarzyszeń i tym podobnych. Najprawdopodobniej, gdyby w Złocieńcu zreformowano tę sferę, dawno byłoby po poważnym remoncie kina, a i odbudowa na przykład SPICHLERZA byłaby na ukończeniu. W nim mogłaby być biblioteka, a nie na Osiedlu, malutkie kino.
Na pierwszy rzut oka sądząc, to zamierzenie Rady jest tak oczywiste, że wręcz do natychmiastowego wykonania. Jest jednak pewien szkopuł. Całe gremia, naręcza urzędniczek i urzędników w tych instytucjach pozatrudnianych, to przecież nie tylko swoista narośl na życiu gminnym, ale już jego część konstytutywna, immanentna. Aż strach napisać, ale i kulturotwórcza ze znakiem minus. Proszę sobie wyobrazić – któregoś dnia kilkadziesiąt osób z tych instytucji odchodzi na kuroniówki. Przestają pełnić w mieście rolę podbieraczy pensji, wtrącać się dzięki tym rolom w życie gminy, a zwyczajnie znikają. Co wtedy?
TO JEST NIE DO WYOBRAŻENIA
W kasie miasta zostają pieniądze, dużo ich. Powstały nowy zakład po konkursach zatrudnia tylko fachowców. Idące stamtąd decyzje są mądre, zgodne z prawami ekonomiki, zgodne z interesami gminy. To jest nie do wyobrażenia. Stowarzyszenia, czyli ruch obywatelski otrzymuje nie tylko możliwość zaistnienia, ale i środki na działalność. Tak miało być, tylko że Polskę zapaskudziła pezetpeerowska cofka. Wyobraźmy sobie: miasto się zmienia, w obywateli wstępuje nowy zapał. Na rynku pojawiają się wolne media. Ulice są posprzątane, a Olimp gra w piłkę w młodzieżowych mistrzostwach Polski i wygrywa je.
TAK TU JEST
Wynika z powyższego, że wiele jest samorządowego zła w Złocieńcu hołubionego z dnia na dzień. Z roku na rok. Pieniędzy pobieranych nie wiadomo za co przez wielkie liczby ludzi. Stanowisk, biurek, nagród, niebotycznych jak na złocienieckie warunki pensji. A do tego fatalnie wykonywanych obowiązków, nieustannej maniany, by tylko wziąć i unieść do swojego domu. Ma się to skończyć? Jak nie skończy tego ta Rada, to skończy to samo życie. Ten złocieniecki bajer samorządowy zginie przywalony własnym ciężarem, jeśli i ta Rada Eldoradu rady nie da.
RODZIN NIEDUŻO
Pisząc artykuł bardzo na gorąco, po decyzji złocienieckiej Rady, od razu nasuwa się przypuszczenie, że nie tylko rachunek ekonomiczny będzie jak najbardziej na miejscu, lecz i swoista analiza socjologiczna panujących w Złocieńcu w sferze samorządowej rodzinnych powiązań. Nie używając do czasów pierwszych wyników badań pojęcia nepotyzm, od razu trzeba wiedzieć, że w Złocieńcu jest tyle powiązań w tej sferze rodzinnych, że uzasadnione jest przypuszczenie nawet, że tu życie samorządowe jest zorganizowane jakby pod te rodziny. Jeszcze żadna Rada nie popracowała nad tym zagadnieniem, jakby to ona właśnie stała na straży tego układu. Jeśli ktoś zacznie analizę, na przykład podwiązań jakiegoś prezesa, to idąc po niciach rodzinnych mało gdzie nie zajdzie. Nawet do Straży Miejskiej. Tego rodzaju wyników swoistych dochodzeń nie ma nawet co rozpatrywać w warunkach złocienieckich, a trzeba je będzie oddać pod osąd czynnikom zewnętrznym.
KAŻDY SOBIE W III RP SKROBIE
I jeszcze jeden problem: w Radzie Złocieńca zasiadają radni, którzy pracują w spółkach mających być EWENTUALNIE połączonymi. Ci radni mają członków swych rodzin w innych bardzo też “podejrzanych” zakładach, to znaczy najprawdopodobniej zbędnych. Ci radni zamiast wyłączyć się z tego rodzaju prac, przy pomocy mandatów radnych walczą o swoje jak najbardziej prywatne interesy, a nie o interes gminy. Pisałem już o tym – to konflikt interesów. Co z tym fantem zrobić? Niech wyłączą się z tego rodzaju prac? Ani im to w głowach. Kontrują w Radzie propozycje mające na celu pozbycie się w Złocieńcu III RP.
Zbadanie możliwości w Złocieńcu dokonania niezbędnych jak się wydaje od lat zmian, zaproponowała komisja budżetu. Krotko mówiąc - najprawdopodobniej komisja w pozyskiwaniu oszczędności i pieniędzy już je znalazła. Ale, czy zdoła je podnieść? Wedle uchwały – spółki mają być połączone, OSiR być może nawet do likwidacji. Do końca czerwca mają być zakończone prace nad analizą zastanej przez Radę sytuacji w spółkach i zakładach budżetowych. Po analizie przyjdzie czas na decyzje. Początek zmian w Złocieńcu, to likwidacja stanowiska do spraw inwestycji zagranicznych. Nie ma inwestycji, ale dobrze, że i nie ma stanowiska. Innych jest wiele jeszcze.
Tadeusz Nosel