Tak sobie myślę, że wszystkie festyny organizowane przez GDK, mające zintegrować ludzi mieszkających blisko siebie, ale w innych miejscowościach, niewiele dały. I to nie dlatego, że same w sobie były złe. Zwyczajnie nie lubimy, kiedy ktoś z zewnątrz chce nam coś narzucić, czy też namówić do wspólnego działania. Bo niby dlaczego, skoro jakaś wieś jest wyróżniana przez władze gminy, a inna pomijana w swoich dążeniach do nowych chodników, by w dnie deszczowe nie chodzić w błotnistej mazi. Na festynach, owszem, mogą się bawić nawet do rana, bo są „zintegrowani”, ale skoro świt, wszystko wraca do normy. W czasie gminnych dożynek ogólnym zaskoczeniem mieszkańców Gryfic był fakt, iż swój namiot miała wieś ROTNOWO. Poszliśmy ich śladem, najpierw do namiotu, by zobaczyć, że nie wystawiają żadnych dorodnych płodów rolnych, ale w towarzystwie swoich dzieci, ich prace wykonane w okresie wakacji. Wszystko na sprzedaż po cenie przystępnej, w tym różne ozdoby na ścianę, żyrandole, bibeloty na półki w segmentach. Dzieci zachwalały swoje prace, rodzice sekundowali, nawet burmistrz Gryfic Andrzej Szczygieł w towarzystwie gości z Niemiec, swoją obecnością zaszczycił, choć nie wiem czy coś kupił. Ale to jakby mniej ważne. Ważne było, że zobaczył, co można zrobić, jeśli w miejscowości tak małej jak Rotnowo istnieje wzajemna życzliwość dorosłych i dzieci.
Byliśmy w Rotnowie z wizytą w ich świetlicy. Trudno pokój 2 na 3 metry nazwać świetlicą, a jednak jest i to czysta. Parę stolików z krzesłami, na ścianach wycinanki... Kiedy powiedzieliśmy, że bardzo nam się podobają, to dziewczynka może 10-letnia z radością w głosie krzyknęła, że mogę sobie kupić. Sołtys Rotnowa pani Mariola Rusek i pani prowadząca zajęcia z dzieciakami w okresie wakacji - Elżbieta Wójcik, opowiedziały o wakacjach w Rotnowie. Dla dzieci były bardzo pracowite. Był czas na zabawę, ogniska i śpiew, ale był też czas nauki i pracy. Czas nauki praktycznych, ale w życiu potrzebnych zajęć np. wyszywania ręcznego, szycia ubrań dla przytulanek, klejenia koszyczków z patyków itd. Wykonywanie tego, co w domu i szkole umyka, bo prace ręczne straciły na wartości. Po co igła w ręku, skoro może być myszka od komputera. Komputera długo jeszcze w tej świetlicy nie będzie, chociażby dlatego, że pomieszczenie jest małe, a dzieci około 30 w różnym wieku. Ale prawda jest też taka, że komputer jest w tym miejscu niepotrzebny. Wyuczą się czegoś innego, a mianowicie opieki nad młodszym, odpowiedzialności za swoje działania, współpracy w grupie, szacunku wzajemnego i poszanowania dla powierzonego im mienia. Tam nie ma, że ktoś rozbija krzesło czy maluje po ścianach. Widzieliśmy piłki do gry w nogę wyjmowane z szafy, już nie nowe, ale mimo to czyste, bez śladu ziemi czy błota. Niby drobiazg, mówiący jednak, że ktoś ich nauczył dbania o sprzęt. Przykładów można mnożyć, ale przytoczymy tylko opinię pani sołtys; - Nikt i nigdzie o naszych dzieciach nic złego powiedzieć nie może. One same ustaliły sobie zasady na jakich będą się bawić i pracować dla dobra wspólnego. A dobrem wspólnym jest np. opieka nad malutkim sąsiadem, który przyszedł do świetlicy, a za którego ponoszą dobrowolną odpowiedzialność. Dobrem wspólnym są wykonane rękodzieła, wykonane według własnych pomysłów, które później się sprzeda, pieniądze uzyskane ze swoich prac nie przeznaczają na słodycze, myślą perspektywicznie i wspólnie z dorosłymi podejmują decyzje. To są dopiero początki, dobre początki, dobrego przyszłego życia, bo coś wypracowane w dzieciństwie w dorosłym życiu procentować będzie musiało.
Dziś mają problem chociażby z oświetleniem wioski, ale nie narzekają, nie żądają natychmiast, choć słusznie im się należy większa świetlica i światło na drogach. Dorośli wierzą, że słowa danego burmistrz Gryfic dotrzyma i w przyszłym roku nawet w jesienne wieczory spotykać się będą w świetlicy. Dziś jeszcze nie wiadomo, czy pani Elżbieta Wójcik uzyska przedłużenie umowy o pracę, bo przecież soboty i niedziele są wolne, a dzieci mają pełno pomysłów do zrealizowania. Pani Elżbieta twierdzi, że w świetlicy przydałby się globus, mapa Polski i Europy, bo wie, że dzieci są zainteresowane światem. Natomiast dzieci wiedzą już na pewno, jakie będą robiły ozdoby świąteczne na Boże Narodzenie, też z myślą o powiększeniu wspólnej kasy, bo ekonomia w świetlicy w Rotnowie odgrywa istotną rolę.
Burmistrzowi Gryfic Andrzejowi Szczygłowi niczego podpowiadać nie będziemy, bo sam wie co obiecał zrobić dla Rotnowa. Podpowiadamy jednak Stowarzyszeniu Inicjatyw Obywatelskich Ziemia Gryficka - pomyślcie i może zafundujcie dzieciakom z Rotnowa globus i mapy. To w sumie niewiele, a radość byłaby ogromna. Już zupełnie na marginesie - to tą miejscowością, jako stowarzyszenie, moglibyście się zainteresować. Bo warto. (x)