(POWIAT) W myśl założeń zarządu starostwa, dzieci z Zajezierza mają jeszcze w tym roku trafić do budynku po Łobeskim Centrum Turystyki. Dom Dziecka to jedna z tych placówek powiatowych, które nadają sens istnieniu powiatowi, chociaż zadanie opieki nad osieroconymi dziećmi lepiej potrafią zrealizować rodziny zastępcze.
W Domu Dziecka przebywa obecnie 42 podopiecznych. Połowa z nich pochodzi z terenu powiatu łobeskiego. Teoretycznie rzecz biorąc, można założyć, że wystarczyłoby około 10 rodziców zastępczych, by podważyć sens istnienia domu dziecka, utrzymywanego ze środków powiatu, czyli podatków. Jak twierdzi Katarzyna Błaszczyk, dyrektor PCPR, tego typu symulację przeprowadzono jeszcze w 2003 roku. Okazało się wówczas, że takie rozwiązanie jest niemożliwe ze względu na sporą liczbę starszych dzieci, dla których znalezienie rodzin zastępczych nie jest rzeczą łatwą, a czasem wręcz niewykonalną. Obecnie w domu przebywa tylko troje dzieci w przedziale wiekowym do szóstego roku życia. Większość to nastolatki.
Od początku 2002 roku do połowy września 2007 roku Dom Dziecka opuściło 57 dzieci z terenu powiatu łobeskiego. 28 z nich wróciło do domów rodzinnych, 21 znalazło się w rodzinach zastępczych, 4 dzieci zostało przysposobionych, jeden wychowanek przeniesiony został do innej placówki. Troje z nich rozpoczęło już dorosłe życie i proces usamodzielniania się. Dzieci w Domu Dziecka w Zajezierzu umieszczano na podstawie postanowień Sądu Rodzinnego i były to z reguły postanowienia w trybie nagłym.
Przyszłość opieki nad sierotami winna opierać się na systemie rodzin zastępczych i nikt z tą prawdą nie stara się dyskutować. Na dzień dzisiejszy w powiecie mamy 59 rodzin zastępczych, opiekujących się 84 dziećmi. PCPR co roku organizuje kursy dla rodziców, pragnących zaopiekować się osieroconymi lub porzuconymi dziećmi.
Chcąc przybliżyć temat rodziców zastępczych postanowiliśmy porozmawiać z jednym z nich, z panią Marią Pokomedą z Łobza
- W kwietniu minęły dwa lata, odkąd podjęliśmy z mężem decyzję o zaopiekowaniu się dwójką małych dzieci – mówi pani Maria. - Nasze biologiczne dzieci już dorastały i chcieliśmy czuć się jeszcze potrzebni. To nadaje życiu wartość. Stanie się rodzicem zastępczym nie jest rzeczą łatwą, nawet gdy ma się ku temu prawdziwy zapał i wiele szczerych chęci. Przede wszystkim trzeba przejść odpowiedni kurs. Kurs taki organizuje łobeski PCPR. Organizowany jest on jednak rzadko i oboje z mężem zdecydowaliśmy się udać do Szczecina. Musieliśmy spełnić szereg warunków, od tych dotyczących naszego zdrowia i psychicznych predyspozycji, po warunki mieszkaniowe. Istotnym warunkiem jest również sytuacja materialna. Pieniądze przekazywane na dziecko nie mogą być źródłem dochodu dla rodziców.
- O jakich kwotach mówimy?
- W naszym przypadku na każdego z chłopców dostajemy około 1130 zł. Mniej dostają rodziny niespokrewnione.
- Dzieci, którymi zaopiekowaliście się pochodziły z naszego domu dziecka...
- Nie, skoro kurs organizowała nam placówka w Szczecinie, to jak najbardziej logiczne jest to, że podsunęli nam dzieci ze swojego terenu, zwłaszcza, że Szczecin boryka się cały czas ze znaczną liczbą dzieci oczekujących na rodziców zastępczych. Z tego co wiem, to dwie znane mi miejscowe niespokrewnione rodziny zastępcze również wychowują dzieci ze Szczecina.
- Jak dokonaliście wyboru?
- Nie odbywa się to na zasadzie wyboru jakiegoś towaru. Panie z ośrodka adopcyjnego przedstawiły nam określone propozycje i zdjęcia dzieci. Wybraliśmy młodsze dzieci, bo nie ukrywam, że nie byliśmy gotowi na zaopiekowanie się starszymi. Nawet tak małe dzieci jak nasze wymagają sporej pracy, troski, wizyt u psychologa, a często też długiej terapii.
* * *
W tym roku PCPR rozpoczyna kolejną akcję pozyskania rodziców zastępczych. Niewiele z nich ma szansę trafić do rodzin. Większość resztę swojego dzieciństwa spędzi w nowym domu w Łobzie. (gp)
Dziwne rządzą tu nawyki,
Likwidować centrum turystyki.
W miejsce to
wprowadzić dziecka dom.
Na RDD* nie zezwolić,
bo państwowy powiatowi trwać pozwoli.