Honorowych Dawców Krwi z Klubu działającego przy PKS w Gryficach spotkaliśmy nad brzegiem Regi 15 lipca br. w oczekiwaniu na dowóz większej ilości kajaków. Klubowicze zorganizowali spływ kajakowy na trasie Gryfice – Kłodkowo.
Jak to zwykle bywa, maruderzy w ostatniej chwili podjęli decyzję o wzięciu udziału w spływie, stąd też oczekiwanie na dodatkowe kajaki. Prezes Klubu HDK Krzysztof Stachowicz powiedział, że spływ zorganizowano w 5-tą rocznicę działalności klubu w celu silniejszego zintegrowania środowiska, być może pozyskania nowych członków HDK. Klub bowiem przeżywa pewne trudności, polegające na rezygnacji i odejściu z niego członków. Przyczyną są, jak mówi p. Krzysztof, składki klubowe. Wydaje się jednak, że problem tkwi gdzieś głębiej - dawcy krwi przestali być doceniani przez tych co rządzą. I jak są, to się ich nie docenia, a jak brakuje, to podnosi się larum na całą Polskę w telewizji i prasie, że brakuje krwi w szpitalach i magazynach. Organizuje się SMS-owe zrzutki na zakup ambulansu, który będzie jeździł po miastach i od przechodniów pobierał krew. Jak sami mówią są honorowymi dawcami i na splendory nie liczą. Fakt, ale odrobina szacunku i wdzięczności im się należy, nie tylko czekolada i darmowe leki w przypadku anemii.
Do Klubu HDK przy PKS w Gryficach należą dawcy z okolic Kamienia Pom., Golczewa, Trzebiatowa, Płotów, Reska, Radowa Małego i Gryfic. W sumie Klub liczy 48 członków i jest w powiecie najskuteczniejszym i najsprawniej działającym. W pewnym sensie to zasługa dyr. PKS Zygmunta Dziewgucia, który Klub wspomaga od początku jego istnienia np. opłacając składki dziewięciu jego członkom.
Wśród chętnych do udziału w spływie był niewątpliwy rekordzista w ilości oddanej krwi. To pan Roman Bielski, mieszkaniec Lisowa, który członkiem Klubu HDK jest od 27 lat, a na swoim koncie ma 82 litry oddanej honorowo krwi. Jednak ilość jest większa, bo przekracza ponad 100 litrów, z tego około 18 litrów krwi oddał w Niemczech, gdzie jakiś czas pracował. Tam jednak honorowych dawców nie ma, tam za krew się płaci. Dlatego sam uznaje tylko te 82 litry. Wspominał też różne przypadki jakie przeżył w ciągu swojej 27-letniej działalności na rzecz drugiego człowieka, m.in. przetaczanie jego krwi wprost do krwioobiegu chorego, albo inny, gdzie jednorazowo dla ratowania życia kobiety przetoczono 4 litry jego krwi. Wytrzymał i dzięki jego postawie kobieta żyje do dziś. Zapytany, dlaczego o tych przypadkach nie mówił do kamery Polsatu powiedział: Honorowy Dawca Krwi nie musi głośno mówić, wystarczy, że jest i że potrafi podzielić się tym, co ma najcenniejszego, czyli własną krwią. Gdzieś u góry pewnie też to cenią i dlatego na spływ kajakowy rzeką Regą Honorowym Dawcą Krwi zaświeciło słońce, niewidoczne od dwóch tygodni. Pogodę mieli piękną. Kajaki dowiózł Dariusz Jaworski i pod opieką ratowników Tomka Bogdańskiego oraz Marcina Narkowicza niesieni wartkim nurtem Regi popłynęli do przystani kajakowej w Kłodkowie na rodzinny integracyjny piknik. x