SPARTA Gryfice – RADOVIA Radowo Małe 4:2 (3:0)
SPARTA: Sylwester Gładysz – Mateusz Janowski, Mariusz Wlaźlak, Paweł Bogacz, Paweł Rynalski, Jakub Gnat (76\' – Bartosz Machaj), Mariusz Dąbrowski, Przemysław Dąbrowski, Krzysztof Wawiórko, Zbigniew Stosio, Mariusz Remplewicz. Trener: Artur Kurkiewicz.
RADOVIA: Arkadiusz Chojnacki (46\' - Michał Stosio) – Sylwester Bednarek, Ireneusz Kulik, Mateusz Rylling, Emil Pilichowski, Krzysztof Janik, Jacek Talarowski (68\' – Paweł Wojnarowski), Łukasz Tomaszkiewicz, Robert Kłosowiak (46\' – Rafał Chilowski), Rafał Rosiak, Grzegorz Woźniak. Trener: Henryk Kulik.
Bramki: 1:0 – Jakub Gnat (4\'), 2:0 - Mariusz Remplewicz (15\'), 3:0 - Paweł Rynalski (44\'), 3:1 – Jacek Talarowski (52\'), 4:1 – Paweł Rynalski (55\'), 4:2 – Łukasz Tomaszkiewicz (63\').
Ż.k: Wlaźlak (Sparta), Nazarowski (Radovia).
Sędziował: Jarosław Korolczuk. Widzów ok. 800.
Liczna, około 800-osobowa rzesza kibiców, która w niedzielne popołudnie zasiadła na trybunach kameralnego stadionu przy ul. Sportowej w Gryficach była świadkiem ciekawego, choć nie stojącego na wysokim sportowym poziomie widowiska. Padło 6 goli, dwukrotnie futbolówka trafiała w poprzeczkę, a klarownymi, tzw. bramkowymi sytuacjami można by z powodzeniem obdzielić kilka innych spotkań.
Mecz ułożył się po myśli miejscowych, którzy już po kwadransie gry prowadzili 2:0. Rezultat otworzył w 4\' Jakub Gnat, po mistrzowsku finalizując krosowe podanie Pawła Bogacza. Prowadzenie podwyższył w 15\' Mariusz Remplewicz. Piłka płasko bita zza pola karnego przez pomocnika SPARTY, trafiła w nogę, stojącego na linii strzału – Sylwestra Bednarka – i po rykoszecie, całkowicie myląc Arkadiusza Chojnackiego, wpadła do siatki.
Dwubramkowa przewaga nie satysfakcjonowała gryficzan – miejscowi nie zwolnili tempa, a że mający tylko iluzoryczne szanse na pozostanie w lidze radowianie nie składali broni, potyczka nabrała rumieńców. W 28\' i 29\' bliski powodzenia był główny architekt wyjazdowego sukcesu SPARTY w Chojnie – Przemysław Dąbrowski. Niestety, nie miał jednak w niedzielę piłkarskiego farta. Dwukrotnie piłkę, po jego celnych uderzeniach głową, z linii bramkowej wybijali asekurujący Chojnackiego obrońcy. RADOVIA po raz pierwszy poważnie zagroziła Sylwestrowi Gładyszowi w 30\' – bombę z dystansu Łukasza Tomaszkiewicza, którego fani z kopanej powiatu gryfickiego pamiętają z udanych występów w REDZE Meridzie, powietrzną paradą golkieper gospodarzy sparował na rzut rożny. 3 minuty później Gładysz wybiegiem za pole karne uprzedził szarżującego Jacka Talarowskiego. Od tego momentu sytuacja na placu boju zmieniała się jak w kalejdoskopie. W 36\' znakomitą okazję zaprzepaścił Paweł Rynalski, przegrywając pojedynek 1 na 1 z Chojnackim, w 39\' „wyczyn” kapitana SPARTY skopiował Przemysław Dąbrowski. Po przeciwnej stronie szans na zdobycie kontaktowego gola nie wykorzystali: w 40\' – Talarowski, który po zagraniu rozkręcającego się z minuty na minutę Tomaszkiewicza, przymierzył celnie z 12 metrów, jednak nie na tyle precyzyjnie, by pokonać Gładysza oraz w 43\' Tomaszkiewicz – kąśliwe uderzenie pomocnika RADOVII intuicyjnie, przed siebie, odbił rosły golkieper, a bezpańską piłkę bez namysłu na bezpieczną odległość wyekspediował poprawnie spisujący się w tym meczu Zbigniew Stosio. O tym, iż niewykorzystane sytuacje się mszczą, przekonali się przyjezdni w 44\', po indywidualnym popisie, gola do szatni zdobył Paweł Rynalski.
Drugą odsłonę od mocnego uderzenia rozpoczęła RADOVIA. W 52\', po dośrodkowaniu Mateusza Ryllinga, niepewnie interweniował Gładysz, a odbitą przez niego zbyt krótko piłkę z blisko do siatki wpakował Talarowski. Stracony gol rozsierdził gospodarzy, a na celną ripostę z ich strony nie trzeba było długo czekać. 3 minuty później, po mierzonej centrze Mariusza Wlaźlaka, stojącego miedzy słupkami od 46\' Michała Stosio, uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Rynalski. Za minutę powinno być 5:1. W idealnej sytuacji fatalnie skiksował Mariusz Dąbrowski. Grająca bez kompleksów RADOVIA w 63\' zdobyła drugiego gola. Swój udany występ w Gryficach, filmowym uderzeniem z 18 metrów, ukoronował Łukasz Tomaszkiewicz. W 68\' podopieczni Henryka Kulika po raz kolejny mogli skarcić rażących nonszalancją gryficzan. Na szczęście dla Gładysza o centymetry pomylił się Krzysztof Janik. W ostatnich 20 minutach wszystko wróciło do normy. SPARTA kilkakrotnie była bliska podwyższenia prowadzenia: w 70\' Wlaźkak, po podaniu Gnata, pocelował w poprzeczkę. W 72\' Przemysław Dąbrowski przegrał pojedynek oko w oko z umiejętnie skracającym kąt Stosiem. W 82\' Remplewicz z rzutu wolnego trafił piłką w spojenie słupka z poprzeczką, a w 84\' ten sam piłkarz, po podaniu Rynalskiego z 5 metrów pocelował w bramkarza.
Reasumując, gospodarze zasłużenie zgarnęli komplet cennych punktów, choć styl w jakim to uczynili pozostawia wiele do życzenia. Z kolei skazana na pożarcie RADOVIA po swoim występie pozostawiła niezłe wrażenie. W jej szeregach było jednak zbyt wiele słabych punktów, by w Gryficach mogła pokusić się o jakąkolwiek zdobycz punktową.
W przedmeczu juniorów SPARTA pokonała swoich rówieśników z Radowa Małego 2:0.
POWIEDZIELI PO MECZU:
Artur Kurkiewicz: - Zadowolony jestem wyłącznie z końcowego rezultatu, który w znacznej mierze przybliża zespół do wytyczonego przed sezonem celu. Natomiast bolą mnie kardynalne błędy obrońców oraz zastraszająca indolencja strzałowa napastników. Piętą achillesową, prowadzonej przeze mnie ekipy, jest “krótka ławka”. Swoich podopiecznych oceniam pozytywnie tylko za postawę w pierwszych 45 minutach. O grze w ich wykonaniu po przerwie chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Jeśli chodzi o indywidualne cenzurki, najwyżej oceniam występ Pawła Bogacza. -
Henryk Kulik: - O zwycięstwie SPARTY w znacznej mierze zadecydował brak konsekwencji moich chłopców w początkowych minutach rywalizacji. Z konieczności (w przerwie zimowej odeszło z drużyny 8 podstawowych graczy) korzystam z usług zawodników nie w pełni przygotowanych do występów na V-ligowych boiskach. Zadowolony jestem z postawy piłkarzy, których desygnowałem do boju po przerwie. Chciałbym podziękować organizatorom zawodów za poczęstunek, a licznie przybyłym kibicom za prawdziwie sportowy i kulturalny doping. -
Imprezą towarzyszącą zawodom był „Piknik z Bosmanem”. Szczecińska firma jest jednym z niewielu sponsorów wspierającym Stowarzyszenie MKS SPARTA. (r)