(ZŁOCIENIEC) Monika jest uczennicą Liceum Ochrony Środowiska. W poniedziałek raniutko była nad Drawą ze słoiczkiem, do którego nabrała rzecznej wody. - W szkole badamy skład wody – powiedziała reporterowi. Zajęcia z nami prowadzi pan Tomasz Borowski. Robimy tak każdego tygodnia. Do tej pory nigdy nie stwierdziliśmy niczego podejrzanego. To czysta rzeka. -
Kiedy reporter Tygodnika poinformował, że akurat w tym miejscu wielu złocienian widziałoby miejskie kąpielisko, oczom rozmówców ukazała się straszliwa rura wystająca z betonowego obramowania. Tego rodzaju sąsiedztwo nie będzie sprzyjało sytuowaniu tu miejskiego kąpieliska, choćby z burzówki do rzeki wlewała się krystaliczna mineralna, ot - choćby MUSZYNA. Tuż za pomostem przy stanicy, identyczna burzówka ma kolejne połączenie z rzeką.
Z tych powodów dobrze byłoby, gdyby uczniowie tutejszego Liceum Ochrony Środowiska badali nie tyle czystość samej rzeki, ile tego, co do niej każdego dnia wypływa z tych i podobnych im rur. Także do Wąsawy. Toż dopiero byłoby badanie! Tylko tajemnicą poliszynela jest, co jest podłączane do tak zwanych burzówek. Młodzież od ochrony środowiska mogłaby miastu w tej dziedzinie pomóc niebywale. Choć normy czystości wody pozwalają na wiele, to można by je weryfikować sytuując w rzece kąpielisko miejskie. Ze Złocieńca nad brzeg najbliższego jeziornego kąpieliska jest dobrych kilka kilometrów, choć miasteczko jest promowane jako usytuowane w krainie stu jezior. Na początek więc może kąpielisko w mieście – w mieście jakby jednego kąpieliska, którego jeszcze nie ma.
Tadeusz Nosel