(POWIAT) W Łobzie ustępujący burmistrzowie sami przebrali się za Mikołajów i obdarowali ekwiwalentami za zaległe urlopy. Każdy znalazł pod choinką z tego tytułu dodatkowe coś około 10 tys. zł brutto. Burmistrz Romejko był większym szczęściarzem, bo znalazł jeszcze drugą paczkę, w której było coś około 15 tys. zł odprawy. Razem to około 25 tys. zł. To i tak mało, jak na menedżera, który osierocił politycznie rzesze bidaków w gminie dostających po 50 złotych zapomogi z opieki społecznej, zapewne których głosami został cztery lata temu burmistrzem. Teraz zapewne będzie mógł z dumą przechadzać się pośród nich po chodnikach, które z takim mozołem kładł w całym mieście i opowiadać im legendy o trudach rządzenia i złym wilku w postaci Tygodnika, który ciągle mu przeszkadzał; a to w wydawaniu jeszcze większych pieniędzy na zarządzanie mieniem komunalnym, a to w wydawaniu jeszcze większych pieniędzy na studiowanie urzędników, a to w wydawaniu jeszcze większych pieniędzy na modernizację ZEC, jeszcze większych na zakupy do świetlic itp. itd. Bidaki jak mieli cztery lata temu po 45 złociszów na miesiąc z opieki, tak teraz mają po 50. Burmistrzowie w tym czasie postawili sobie domy i na odchodne wypłacili tyle, ile wielu bidakom nie marzy się zarobić przez rok, dwa lub całą ich kadencję. A przecież mogli normalnie pójść na urlopy, zająć się budową lub kampanią wyborczą, bo przecież nikt nie uwierzy, że było tyle pracy. Wiceburmistrz Sola mógł zostać w urzędzie nawet do dzisiaj i wziąć urlop albo zabrać go ze sobą do ZEC i tam urlopować do woli, bo jakoś przez te 4 lata jego zastępca Józef Michałkiewicz dawał sobie radę bez dyrektora. No właśnie, jak to jest z tym ZEC-em? Nie było Soli i funkcjonował, to do czego teraz ZEC-owi Sola potrzebny? Łatwo policzyć, jakie to są koszty – bez wahania można powiedzieć – zbędne. Na dniach dołożono ZEC-owi 30 tys. zł, z pieniędzy podatników, bo na coś mu zabrakło. Jak przyjdzie wypłacać pensję dyrektorowi Soli, to ile zabraknie na koniec roku? Samorządowa ekonomia kompletnie nie trzyma się kupy. Tak będzie, dopóki politycy będą robić ludzi w ciula. Tak jak z tymi urlopami, tak jak z powrotem Soli do ZEC. Przecież to jest jasne i oczywiste, że jest to robienie w ciula, ale niektórym wydaje się, że jak się głośno o tym nie powie, to tego nie ma, to ludzie udają, że nie rozumieją o co chodzi, są ciulami bez logiki i pomyślunku i można im każdy kit wcisnąć. W normalnej, liczącej koszty i zyski firmie byłoby to nie do pomyślenia. W samorządowej jest. Może pierwszym sygnałem zmiany są wyborcze wyniki pokazujące, że jednak ludzie widzą; może nie wszystko i od razu, ale widzą. I będą pamiętać. Drugim – ludzie, którzy doszli do władzy i chcą pracować, zaczynają porządki. Będzie im ciężko, bo po Mikołajach zastali puste worki i masę długów do spłacenia. Ale jak będą umieli wyjść z tego, to ludzie wybiorą ich na następną kadencję. To jest obietnica, że warto się starać, by nie skończyć jak poprzednicy.
Wójtowi Radowa Małego Józefowi Wypijewskiemu, Wiesław Lorent, przebrany za Mikołaja, przyniósł worek zaległych i nierozwiązanych problemów z minionej kadencji. Gdy wydawało się, że ich już prawie nie ma, wysypały sie z worka jak kartofle. Są i trzeba je rozwiązywać, bo zamiatane pod dywan lub zapominane wracają jak bumerang i przyprawiają o ból głowy.
Burmistrzowi Reska Arkadiuszowi Czerwińskiemu Mikołaj dopiero przyniesie... wiceburmistrza. Młodego, przystojnego, wykształconego menedżera, który ściągnie z zagranicy potężnego inwestora i wtedy burmistrz będzie żył długo i szczęśliwie.
Burmistrz Dobrej Barbarze Wilczek Mikołaj przyniósł rózgę, by mogła wychłostać wszystkie niegrzeczne dzieci. Jedno już wychłostała. Reszta się rozbiegła. Lepiej rózgę wsadzić w ziemię. Urośnie więcej i starczy na dłużej.
Burmistrz Węgorzyna Grażynie Karpowicz Mikołaj przyniesie zawiadomienie o rozprawie w sądzie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pani burmistrz kogoś mi przypomina. Ciągle jeszcze nie mogę się zdecydować – Marka Romejkę, czy Ryszarda Solę. Syna Józefa oczywiście. Ten sam genialny kontakt z bidakami, a później długo, długo nic. Sam przecież byłe świadkiem za jej kadencji zakładania jakiegoś towarzystwa pomocy byłym pracownikom pegeerów; genialny pomysł, piękne przemówienia, a potem długo, długo, nic. KAR