(GRYFICE) Po zaledwie powierzchownym zapoznaniu się ze sprawą gryfickiego młyna i pobliskiego “wodospadu”, problem spiętrzył się jak woda na turbinach elektrowni znajdującej w młynie. Otóż kilka dni temu otrzymaliśmy od pana Zbigniewa Gliźniewicza z gryfickiego Oddziału Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie wyjaśnienie w sprawie braku wody na tzw. wodospadzie, a tuż przed wydaniem gazety dowiedzieliśmy się o problemach właściciela młyna z gryficką administracją i z rozmowy z nim wyłoniły się zupełnie inne problemy z młynem i “wodospadem” związane. Wczoraj byliśmy świadkami sprzątania na zaporze elektrowni śmieci i wodorostów, które napłynęły Regą w dużej ilości i mogły unieruchomić elektrownię. Właściciel podejrzewa, że jest to celowe działanie odległej o 4,5 km elektrowni w Rejowicach, która zamiast wyjąć śmieci z wody spuszcza je do rzeki. Może to być o tyle prawdopodobne, że trudno uwierzyć, że śmieci i wodorosty zebrały się same do kupy i postanowiły zaatakować elektrownię w Gryficach.
Zanim damy się wypowiedzieć panu Bogusławowi Fluderskiemu, właścicielowi elektrowni i młyna, o tym, jak to jest z tym “wodospadem” w Gryficach, przytoczmy wyjaśnienie przesłane przez Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.
„Co z wodospadem?
Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie Terenowy Oddział w Gryficach wobec licznych zapytań w sprawie braku przepływu wód przez jaz stały - wodospad w Gryficach informuje, że nie jest on spowodowany pracami remontowymi na obiekcie.
Brak przepływu przez wodospad jest wynikiem nieprzestrzegania “Instrukcji Gospodarowania Wodą” na obiekcie Młyn - Gryfice przez właścicieli młyna. Zgodnie z “Pozwoleniem Wodnoprawnym” oraz “Instrukcją Gospodarowania Wodą “użytkownik” stopnia musi zabezpieczyć przepływ wody przez wodospad warstwą 10 cm, tworząc tzw. ciągłość biologiczną rzeki. Od czerwca bieżącego roku całość wód rzeki kierowana jest na turbiny elektrowni wodnej pomimo naszego sprzeciwu. Pragnę poinformować, że odcinek rzeki poniżej piętrzenia jest szczególnie cenny przyrodniczo - występują tutaj miejsca tarliskowe wielu cennych (chronionych) gatunków ryb, takich jak: łosoś, troć, certa. Potwierdzeniem tego jest Rozporządzenie Wojewody Szczecińskiego nr 11 z dn. 5 sierpnia 1991 r. ustanawiające obręb ochrony odcinka rzeki od wodospadu do mostu betonowego. Obecnie brak przepływu biologicznego w rzece powoduje migrację organizmów wodnych zgodnie z ruchem wody do kanału młyńskiego, w którym brak jest naturalnych warunków tarliskowych, natomiast koryto rzeki podlega silnemu załadowaniu, tworząc koryto starorzecza.
Jednostką kontrolującą przestrzegania reżimu wodnego na obiekcie jest, zgodnie z Prawem Wodnym - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Terenowy Oddział Gryfice.”
BOGUSŁAW FLUDERSKI
WIDZI TO
ZUPEŁNIE INACZEJ
Pan Bogusław Fluderski przyjechał z Piły i od syndyka kupił młyn z elektrownią w Gryficach ponad dwa lata temu. Pracuje z synem. Mówi o sobie, że był młynarzem i chciał go uruchomić, by mielić mąkę. Miał nawet zamówienie od Niemca spod Hanoweru na mąkę z ekologicznie uprawianych zbóż. Chciał zatrudniać ludzi i produkować. Wszystko wzięło w łeb, bo przez dwa lata nie mógł otrzymać pozwolenia wodno-prawnego. Od tamtego czasu ma nieustanne problemy. Mógłby o nich opowiadać godzinami, tyle się ich nazbierało.
- Biłem głową w gryficki mur. - mówi. - I jeszcze za to musiałem płacić. Do Gminy odprowadzam 30 tysięcy złotych rocznie podatku od nieruchomości. Płacę podatek za grunty pod wodą. I co ja z tego mam? Tylko nerwy. Oni piszą w tym bezpłatnym paszkwilu, że inwestorzy nie przychodzą do Gryfic, tylko uciekają. Przysięgam Bogu, jakby ktoś dał mi teraz te pieniądze, które tu włożyłem, to biorę i uciekam stąd. Ja nie chcę Gryfic znać i słyszeć o nich. Tak mam dosyć. Zaangażowałem tu duże pieniądze, a doszło do tego, że żaden syn nie chce tu zostać.
Przytoczę taką rozmowę w starostwie, która toczyła się z sekretarzem i dyrektorem Czapkowskim. My przedstawiliśmy problem, bo nie chcieli nam wydać pozwolenia, a sekretarz zaczął bronić urzędnika.
- Stachu, ja do ciebie nic nie mam, ale dyrektorze – zwrócił się do Czapkowskiego - dlaczego żeście nie wydali panu Fluderskiemu pozwolenia?
- Nie wydałem. - mówi tamten.
- Pytam się jeszcze raz. Władek, dlaczego nie wydałeś.
- Nie, bo nie. - padła odpowiedź.
Myśmy nie wierzyli w to, co słyszymy. - mówi syn Przemysław, który był z ojcem.
- Panie starosto, ktoś za to zapłaci. - dopowiada dalszą część rozmowy odbytej w starostwie pan Fluderski. A on do mnie mówi tak; - Panie Fluderski, ja nie chowam głowy w piach, ja jako starosta zapłacę.
Mnie to zbulwersowało i mówię; - A skąd że to pan taki hojny i przez okno pokazałem mu pobliskie slamsy i zapytałem; - Z tych biedaków? Takiś pan jest hojny?
Wyszliśmy z synem i mieliśmy obraz rzeczywistości gryfickiej. Mam już 60 lat. Wychowałem się w Wielkopolsce i żyłem w innym świecie. Jakby mi ktoś to opowiadał, jak to w Gryficach będzie, to bym nie uwierzył. To miasto umiera. Co tych młodych ludzi tu czeka?
Wie pan, ja byłem w podziemiu, byłem działaczem Solidarności, o tę Polskę walczyłem. Ojca brat zginął w Katyniu. Ojciec był więziony jako kułak, bo miał młyn, bo ja z dziada pradziada jestem młynarzem i ja do synów mówię – tu jest Polska, dla was, bo starszy syn jest elektronikiem i mógłby jechać do Anglii taką elektrownię podłączyć, bo się na tym zna, więc pytam - do czego my zmierzamy? Zewsząd, gdzie tylko można szczypią i gryzą. Dochodzę do wniosku, że nie ja to miałem kupić. Że komuś wszedłem w paradę i dlatego jest taki opór.
Tu miał iść młyn pełną parą. Sto ton mąki na dobę. Ale przez tych pustych, głupich urzędników – ja się nie boję takiego stwierdzenia, bo wiem co mówię, młyn nie pracuje, ludzie nie pracują, ja ponoszę straty.
W związku z tym byłem u burmistrza, by mi pomógł, umorzył podatek, to powiedział, że nie pomoże. A przecież tu nie ma żadnego przemysłu, nic. Mnie podoba się to miasto, ale czasami jak ktoś przyjedzie i widzi to zaniedbanie, to wstydzę się za to.
Przyjechał do mnie emerytowany profesor Bogumił Lewandowski, były kierownik katedry, jest specjalistą od budowli wodnych. Szedł przez rynek i mało co go jacyś piraci nie rozjechali. Zdenerwował się i zadzwonił po policję. Podał nazwisko i powiedział, skąd przyjechał. Usłyszał, że tak tu jest i jak mu się nie podoba, to może wracać do Poznania. Przyszedł do mnie zszokowany i pyta – gdzieś pan tu przyszedł? Tu pan Bóg mówi dobranoc. Ma pan obraz całości.
„WODOSPAD”
- To żaden wodospad. Niemcy to zrobili jako “zawór” bezpieczeństwa. To nie ma służyć ludziom do oglądania, tylko odprowadzać nadmiar wody. Ale tu przynajmniej jest przepławka dla ryb. Niech pan zapyta, czy w Rejowicach lub Płotach są przepławki. - mówi Fluderski.
ZRZUTKA
- To było w środę wieczorem. Dostałem sygnał z komputera, że coś się na elektrowni dzieje. Tu są takie czujniki, jak zapcha kratę, to wyłączają maszyny. Przybiegłem na kratę i nie wierzyłem własnym oczom. To było tak, jakby pan wyrzucił z dziesięć przyczep śmieci do rzeki. - opowiada syn, Przemysław Fluderski. - Do czwartej nad ranem wybieraliśmy to wszystko, żeby elektrownia ruszyła. To wszystko można sprawdzić, bo tu są kamery i to zarejestrowały. I to dzieje się regularnie.
Jak widać, obie strony patrzą na Regę z odległych sobie stanowisk. A przede mną pozostaje sprawa przekopania się przez dokumenty, by odpowiedzieć ma pytanie, dlaczego młyn i ludzie w nim do tej pory nie pracują.
To już nie chodzi o to że nie mamy im się dziwić, to już nie jest tylko ta konkretna sprawa tylko miliony innych, aż mi sie ciśnienie podnosi jak takie coś czytam, dostanie sie taki do urzędu i uprzyksza życie innym "bo tak"
~Mieszkaniec Zacisza
2009.04.28 17.23.53
Nie ma się co dziwić. Mieszkam w małej miejscowości oddalonej od Gryfic o 10km, z tego całego zaniedbania i trzymania stanowisk kolesiostwu obszary gryfickie i samo Gryfice to teraz \"zapadlisko\" u mnie w miejscowości nawet wody nie ma ni gazu a burmistrz miasta obiecywal wiele lat temu i dalej tak sobie obiecuje gruszki na wierzbie.
~zezimieszek
2006.11.03 21.10.18
proszę nie dziwić się prostym niewykształconym urzędnikom ponieważ od urodzenia żyja swoich rodzinnych państwowych interesach do których inni z poza układu nie mają możliwości dostępu