(GRYFICE) - Próbują nas wziąć na zmęczenie – mówi mieszkanka Gryfic, która od ponad miesiąca próbuje zmusić firmę “z Polski”, by dotrzymała zawartej umowy na montaż drzwi.
Pukający do naszych drzwi domokrążcy oferujący tanie usługi i inne „cuda”, w niektórych przypadkach mogą być zwiastunami prawdziwych plag, po których spokojne do tej pory życie zamienia się w gehennę.
Jedna z gryficzanek, po rozmowie z przedstawicielem firmy z odległego miasta w Polsce, dała się namówić na wykonanie oraz montaż drzwi wejściowych do mieszkania. Miało być na kredyt, więc się zgodziła. Niestety, sytuacja jaka zaistniała przeszła jej najśmielsze oczekiwania. Prosty montaż drzwi okazał się drogą przez mękę.
OCHOCZO
WYRWALI DRZWI
Mieszkanka Gryfic w dniu 17 sierpnia br. podpisała z przedstawicielem firmy “Rom-Bud” z miejscowości Silniki Wlk. umowę na wykonanie usługi w postaci wykonania i montażu drzwi wejściowych do mieszkania. W umowie określiła wymiary, kolor oraz rodzaj drzwi ze „świetlikiem” i wartość usługi. Montaż drzwi miał zostać wykonany na kredyt. Kilka dni później, w piątek 25 sierpnia br. przyjechała dwuosobowa ekipa monterska.
- Panowie ochoczo zabrali się do pracy – relacjonuje nasza rozmówczyni. - W tempie błyskawicznym wymontowali, a właściwie wyrwali stare ościeżnice i drzwi. Potem udali się do samochodu dostawczego po drzwi, które miały być zamontowane. Niestety, okazało się, że przywieźli drzwi w innym kolorze niż został zamówiony, a “świetlik”, który miał mieć wymiar 90x110cm jest zwykłym okienkiem plastikowym o trzykrotnie mniejszym wymiarze, niż określiłam w zamówieniu. Okazało się, że nie ma innej alternatywy, jak zastępczo zamontować przywiezione przez ekipę drzwi tylko po to, żeby można było na noc zamknąć mieszkanie. W przeciwnym razie zostalibyśmy z potężną dziurą w ścianie. - opisuje ten montaż.
TERAZ TO WASZ PROBLEM
Monterzy drzwi wstawili, a otwór nad drzwiami, w którym miał być zamontowany „świetlik’ zabili płytą. O zaistniałym błędzie jeden z monterów powiadomił przedstawiciela firmy, który był przy podpisywaniu umowy wstępnej na wykonanie usługi.
- Przedstawiciel ten przyjechał do naszego mieszkania żeby ocenić sytuację, po czym bez żadnych wyjaśnień odjechał – mówi nasza czytelniczka. – Dopiero jeden z monterów po rozmowie z przedstawicielem zapewnił nas, że w poniedziałek tj. 28 sierpnia br. przywiezie właściwe drzwi oraz “świetlik” we właściwym wymiarze. Niestety w wyznaczonym przez montera terminie nikt się u nas nie pojawił. Następnego dnia zadzwoniłam do przedstawiciela tej firmy. Dowiedziałam się, że ekipa monterska już wyjechała i lada moment powinni u mnie być. Niestety ponownie nie doczekałam się przyjazdu ekipy monterskiej. W środę ponownie zadzwoniłam do przedstawiciela. W czasie rozmowy zostałam potraktowana bardzo niegrzecznie, wręcz jak intruz cytuję: „Ta sprawa mnie nie interesuje, niech se pani dzwoni do biura…”. I tak też zrobiłam. W biurze pani była bardzo zaskoczona tą sytuacją. Pomimo mojej prośby o zainteresowanie się sprawą, wyjaśnienie jej i powiadomienie mnie co dalej, nie doczekałam się jakiejkolwiek odpowiedzi. W czwartek, 31 sierpnia br. pod numer przedstawiciela firmy zadzwonił mój syn. Po chwili rozmowy został zapewniony, że sprawa zostanie wyjaśniona do godziny 14.00 i zostaniemy o tym powiadomieni telefonicznie. Niestety, czekaliśmy na telefon do 15.00. Syn zadzwonił ponownie, przedstawiciel obiecał odpowiedzieć do godz. 16.00. Żadnej odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Od tego momentu telefon przedstawiciela firmy zamilkł. Syn zatem zadzwonił jeszcze raz do biura, jednak został on potraktowany bardzo niegrzecznie cyt.:… jak daliście sobie wstawić drzwi, których nie zamawialiście, to jest wasz problem…”.
NIE SKOŃCZYLI,
A JUŻ KASUJĄ
Próby skontaktowania się oraz wyjaśnienia sytuacji trwały bardzo długo. W międzyczasie nasza rozmówczyni otrzymała pocztą kopię umowy kredytowej wraz z odcinkami do spłaty rat.
- Dlaczego mam płacić za coś, co nie zostało wykonane zgodnie z zamówieniem? – pyta poszkodowana klientka.
Nasza rozmówczyni udała się do gryfickiego oddziału kredytowego „Lukas”, który to skredytował zakup i usługę montażu drzwi, które de facto nie zostały zrealizowane zgodnie z umową. Za radą pracownika napisała do kierownika Działu Kredytów Trudnych i oczekuje na odpowiedź. Sprawa została również zgłoszona na policję.
- Funkcjonariusz z działu przestępstw gospodarczych po rozmowie z panią z tej firmy poinformował mnie, że firma wie o tym, że usługa jest nie skończona, że „świetlik” w podanym wymiarze muszą zamówić, a realizacja takiego nietypowego zamówienia może potrwać długo i ja jako osoba zainteresowana całą sprawą jestem o tym poinformowana. Tylko jakoś dziwnie się składa, że nikt z tej firmy nie raczył nas o tych faktach poinformować. Przeciągają sprawę próbując wziąć nas na zmęczenie. Myślą, że człowiek machnie ręką i odpuści. Zgodzi się na to, co mu dają. A dzisiaj już tak nie ma. - mówi kobieta, która podjęła się doprowadzić jednak sprawę do pomyślnego dla niej końca. Tylko czy tak ma wyglądać usługa, za którą płaci? - zastanawia się kobieta.
Tydzień temu czytelniczka odwiedziła naszą redakcję. Sprawa wciąż nie była załatwiona.
CUDZE CHWALICIE...
Odrobinę dziwi fakt zlecania prac, wykonania usług nieznanym firmom z bardzo odległych stron Polski. Przecież na gryfickim rynku z powodzeniem i ku zadowoleniu swoich klientów funkcjonuje szereg rodzimych firm świadczących szeroką gamę usług. Jak choćby w tym przypadku jest kilka renomowanych zakładów wytwarzających i montujących stolarkę budowlaną. Być może cytowany powyżej przypadek będzie przestrogą dla potencjalnych klientów, którzy w podobnych sytuacjach będą chcieli powierzać swoje zlecenia niesprawdzonym na naszym rynku firmom. W tej sytuacji doskonale sprawdza się stare porzekadło - cudze chwalicie, swego nie znacie. (as)