Futbol to nie wieczne pospolite ruszenie, to wiedza
(FELIETON) Nie za bardzo rozumiem, dlaczego u nas wszelkie treningi piłkarskie odbywają się bez jakichkolwiek sprawdzianów. Dotyczy to zarówno kategorii dziecięcych, jak i juniorskich, i seniorskich.
Ostatnio mieliśmy okazję dokładnego zobrazowania różnicy w grze Drawy i Olimpu. Tu myślę tylko o umiejętnościach czysto technicznych. Podpowiadam, że w klubach piłkarskich zwolna trzeba już zatrudniać trenerów, którzy za umiejętności swych podopiecznych będą chcieli odpowiadać nie tylko przed innymi fachowcami na specjalnych sprawdzianach, ale i przed rodzicami na futbolowych wywiadówkach. Daleko do tego jeszcze?
Otóż właśnie w spotkaniu Olimpu z Drawą wyszło na jaw: drawszczanie pod względem wyszkolenia technicznego o trzy klasy wyżej od piłkarzy Olimpu. A przecież Drawa – z Księżyca zjechała do Złocieńca? Wiem, że Drawa, to nie drawszczanie. Tylko nieliczni. Z tego wniosek – w naszym powiecie jeszcze nie było takiego, który zechciałby w tutejszym futbolowym światku czegoś naprawdę dokonać. Długo tak jeszcze?
Chcą futbolu, kto im go uprzystępni?
A przecież są piłkarze, trenują, wielu z nich to bardzo cenni ludzie, ambitni, bywa - z wyjątkowymi predyspozycjami sportowymi. Tylko, że dalej nic z tego nie wynika, mimo pracy na treningach, gier w każdy weekend, bywa, że i częściej. I właśnie: a kto nie tylko w małych klubach sprawdza, czy to, co odbywa się na boisku, to trening? Czy to, czego uczy się malutki Jaś, to umiejętności piłkarskie?
Dawno temu w PZPN-ie było tak, że nie tylko malutkie kluby piłkarskie były odwiedzane przez futbolowych konsultantów. Były nie tylko rozmowy, ale i sprawdzanie dzienniczków zajęć, podpowiedzi, wspólne z konsultantem treningi. Pamiętam, tego rodzaju konsultacje były i w Olimpie. Świętej pamięci znakomity trener i wychowawca sportowy, Jan Lis, nie tylko konsultował kluby, ale i istotnie pomagał im w pracy. Tym sposobem szerzej też byli znani najlepsi zawodnicy w poszczególnych klubach. Z Olimpu zaś skorzystał z tego, dawno temu rzecz jasna, Z.Ł. Został skierowany nawet na konsultacje do kadry narodowej, a co było dalej? Klub zaniechał wszelkiej pomocy utalentowanemu napastnikowi. Dopiero na interwencję przybyłych tu braci Gallusów, piłkarz został jako tako wyposażony w sprzęt, no, bo przecież jechał na kadrę. A braci Gallusów w Złocieńcu dawno już nie ma, a co jest?
Brawo, brawo panie Łukaszu
Zewsząd słyszymy, że dzieciaki trenują. U Łukasza Piórkowskiego w UKS Orliku, w Olimpie – Krystian Samburski, Zdzisław Soroko i Marcin Wiliński. Z zainteresowaniem czytamy (i piszemy) o ich wszelkich wynikach, nawet o sporych sukcesach. Co dalej? Oczekujemy, że nasi nie tylko młodzi piłkarze będą kierowani na wszelkiego rodzaju sprawdziany. I to we wszystkich kategoriach wiekowych. Dostanie się do wszelkich kadr może być nie tylko dobrym sprawdzianem wykonywanej w Złocieńcu futbolowej roboty, ale i przecież znakomitą pomocą piłkarzowi w dalszej karierze.
Dowiaduję się, że KS OLIMP Złocieniec od złocienieckiego samorządu na roczną działalność otrzymał siedemdziesiąt tysięcy złotych. Samorząd złocieniecki dając pieniądze nigdy nie mówi, na co. I tym razem też nie powiedział. Drawa od swego samorządu otrzymuje ponad czterysta tysięcy złotych. Drugie tyle dają sponsorzy.
A w Złocieńcu? Tyle samo, ile od radnych otrzymuje KS Olimp Złocieniec, pensji za rok 2011od burmistrza Waldemara Włodarczyka otrzymał dyrektor OSiR-u Marek Stochaj. Tenże „najwybitniejszy” w historii tych ziem fachowiec od sportu i rekreacji, w roku 2011 zarobił z kasy gminy 70 764 złote. A rok wcześniej – 55 665 złotych. A jeszcze rok wcześniej – 51 647 złotych. Z podanych tu danych dokładnie chyba widać, o co w tej gminie chodzi naprawdę. Jak w soczewce. OSiR ma w statucie, że w każdej chwili może dojść tam do powołania zastępcy dyrektora.
A o kibicach nie pamięta już nikt
Przy tego rodzaju zawiadywaniu gminą, nie ma najmniejszych szans, by szerszej publiczności organizować składne widowiska sportowe, nie mówiąc już o procesie wychowania poprzez sport, umożliwiać wielu chłopakom robienie dużych karier sportowych. - Wszystko w swej karierze sportowej zawdzięczam Lechowi Poznań – mówi jego trener ze Złocieńca, Mariusz Rumak. A czemu nie Olimpowi?
A więc: sprawdziany w klubie i to na oczach kibiców, wywiadówki dla rodziców, nawet wpychanie się do kadr, spotkania z zawodowymi piłkarzami, z działaczami piłkarskimi, ze skautami. To już w klubie powinno być od dawna. Będzie kiedykolwiek?
Tadeusz Nosel