NIEZWYKŁE ŻYCIE EUGENA VON MUSZYŃSKIEGO, WIĘŹNIA...
(POŁCZYN-ZDRÓJ) NIEZWYKŁE ŻYCIE EUGENA VON MUSZYŃSKIEGO, WIĘŹNIA LEBENSBORNU, AUSCHWITZ I UB
W dniu 10 maja 2011 w świetlicy ZSP im. Stanisława Staszica, odbyło się spotkanie uczniów klas II LO z pułkownikiem Eugenem von Muszyńskim, więźniem Lebensbornu. Był to ośrodek przeznaczony do germanizacji dzieci, który w czasach III Rzeszy mieścił się w budynku obecnego sanatorium „Borkowo” w Połczynie-Zdroju.
Spotkanie odbyło się z inicjatywy Pani Burmistrz Barbary Nowak, która korzystając z pobytu na kuracji w sanatorium „Borkowo” zaprosiła Pana Eugena von Muszyńskiego i w porozumieniu z Panem Dyrektorem Stefanem Mycą, umożliwiła spotkanie uczniów naszej szkoły z tak ważnym świadkiem minionych wydarzeń, które rozgrywały się w czasie II wojny światowej również w naszym mieście.
Pan Eugen von Muszyński urodził się 23 maja 1935 r. w amerykańskiej Warsaw, czyli Warszawie. Jego rodzice naukowo zajmowali się badaniem emigracji z Europy do USA. W celach naukowych w 1938 roku przyjechali do Królewca w Prusach Wschodnich. Rodzina Pana Eugena posiadała korzenie polskie, niemieckie i duńskie. W okolicach Królewca posiadała duże posiadłości ziemskie i nieruchomości. Zbliżająca się II wojna światowa zwróciła uwagę Gestapo na małżeństwo przybyłe z Ameryki. W październiku 1941 r., we Wrocławiu, rodzina została aresztowana. Rodzice Eugena zostali skazani na karę śmierci, a dla sześcioletniego Eugena nadszedł czas przyspieszonego dorastania - jak sam określił okres straconego dzieciństwa. W czasie wojny Eugen nie wiedział, co się dzieje z jego rodzicami; jedyną informację, jaką dostał w czasie przesłuchań od Gestapo, było zapewnienie, że rodzice są w podróży służbowej.
Od momentu aresztowania rodziców losy sześcioletniego dziecka splotły się z Bad Polzin, dzisiejszym Połczynem-Zdrój, gdzie został umieszczony w ośrodku zniemczania dzieci Lebensborn „Pommern”. Miał w nim stać się w przyszłości oddanym III Rzeszy nazistą. Euglen doskonale mówił po niemiecku. Jednak upór chłopca, przed określeniem siebie jako Niemca, sprawiał personelowi ośrodka nie lada trudności. Dwie próby ucieczki, jakie zorganizował z innymi dziećmi, które z inspiracji Eugena wyruszyły w świat szukać rodziców, sprawiły, że został zesłany na reedukację do obozu koncentracyjnego w Auschwitz (Oświęcim).
Warto przytoczyć w tym miejscu scenę, jaką plastycznie wymalował w wyobraźni przed oczami słuchających nasz gość. Kilkanaścioro dzieci, wśród których najstarszy był sześcioletni Eugen, trzymający za rękę dwóch czterolatków, prowadzi grupę aleją w kierunku Połczyna w poszukiwaniu rodziców. Oczywiście dzieci nieświadome tego, że stanowią tak rozpoznawalną grupę, zostały szybko zauważone tuż po dotarciu do skraju miasta przez policję. Szczera dziecięca odpowiedź Eugena, że idą szukać rodziców, nie przekonała niemieckiego policjanta i wszystkich odstawiono z powrotem do ośrodka Lebensborn.
W Oświęcimiu przebywał ponad 2 lata. Opowieść o przeżyciach w obozie uczniowie wysłuchali w absolutnej ciszy i ze wzmożoną uwagą. Przytaczane przez opowiadającego zdarzenia, sytuacje i postacie, np. doktora Mengele, wywołały poczucie uczestnictwa w tamtych wydarzeniach.
Dalsze losy po zwolnieniu z Oświęcimia, dzięki Pani Marii Kossak z Rady Głównej Opiekuńczej - organizacji zajmującej się pomocą społeczną w czasie okupacji, tolerowanej przez Niemców - zaprowadziły naszego bohatera do Warszawy, tuż przed wybuchem Powstania, w maju 1944 roku. W Powstaniu brał udział jako jedno z wielu walczących wtedy dzieci, 9-letni Eugen był łącznikiem AK, pod pseudonimem „Żuk”. 14 sierpnia 1944 r. został odznaczony Krzyżem Walecznych za zniszczenie niemieckiego czołgu i awansowany na stopień starszego strzelca. W końcowej fazie powstania przedostał się wpław na wschodni brzeg Wisły i został żołnierzem I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, z którą przebył cały szlak bojowy, aż do Berlina. W 1945 roku odwiedził „Borkowo”, by - jak mówił - zemścić się na kierowniku ośrodka Lebensborn, jednak Niemcy ewakuowali się wcześniej. Na gmachu budynku wywiesił więc polską flagę z kirem, by chociaż w ten sposób upamiętnić cierpienia własne i innych dzieci odebranych rodzicom i przeznaczonych na zniemczenie.
Po wojnie, 12-letniego chłopca, wojsko, w którym był zwiadowcą, oddało pod opiekę przedwojennemu polskiemu porucznikowi, który miał odpowiadać za jego wykształcenie. Niestety, jego opiekun został wkrótce aresztowany przez UB. Być może ten fakt stał się powodem aresztowania chłopca, który tym razem przesiedział w polskich więzieniach kolejne prawie dwa lata. Cierpienia i tortury z tamtego okresu uznał za porównywalne z tymi, jakich doznał od Niemców w Oświęcimiu.
Korzystając z pomocy jednego ze strażników więzienia, udało mu się napisać list z prośbą o pomoc do znajomego radzieckiego oficera, z którym był w zwiadzie w czasie wojny. Prawdopodobnie ten fakt zaważył, że 13-letni Eugen został objęty amnestią i zwolniony z więzienia.
Po zwolnieniu z więzienia Pan Eugen von Muszyński ukończył szkołę podstawową i średnią oraz studia w zakresie psychiatrii. Uzyskał w dziedzinie psychiatrii stopień doktora habilitowanego. Przez wiele lat w Polsce i USA zajmował się problemami uzależnionej młodzieży.
Jego wizyta w naszej szkole pozwoliła uczestnikom spotkania zobaczyć świadka tamtych trudnych czasów. Pytanie, jakie z troską postawił nasz Gość na końcu spotkania: - Czy dzisiejsza młodzież byłaby w stanie podjęć takie wyzwania, jakie były udziałem młodych Polaków w czasie drugiej wojny światowej? - pozostaje aktualne. Odpowiedzią na to pytanie może być stwierdzenie jednego z uczestników, że właśnie dzięki takim spotkaniom młodzi mogą uwierzyć w to, że patriotyzm jest dzisiaj nie tylko możliwy, ale i niezbędny do tego, aby żyć pięknie i godnie.
Dołączając się do podziękowań złożonych Panu Eugenowi przez przedstawicieli społeczności uczniowskiej, w tym miejscu składam również podziękowania Panu pułkownikowi Eugenowi von Muszyńskiemu za wspaniałą żywą lekcję historii i patriotyzmu
Opracowanie i zdjęcia: Bogusław Ogorzałek, nauczyciel ZSP w Połczynie-Zdroju
Nie ma rodziny... nie ma dzieci.. To jest lepszy HOHSZTAPLER moi drodzy.... Nadzwyczaj rozwinete dziecko, w wieku 6 lat znał tyle języków.... hm... geniusz dla ciemniaków!!
~jajshdv
2013.05.28 08.39.09
EUGEN MUSZYŃSKI MA ŻONĘ!
~k
2012.11.27 14.50.10
dzisiaj miałam spotkanie z tym wspaniałym człowiekiem. Wiele przeszedł w swoim życiu i jestem zszokowana, że przeżył II wojnę światową w takich trudach jakie przeżył. A wille ma na Florydzie. Ma wspaniałe życie tylko szkoda, że nie ma ani żony ani dzieci. I przykro też z takich powodów, że musiał przejść takie tortury w tamtych czasach.
~D
2012.11.26 20.23.09
Dziś miałam spotkanie z Pułkownikiem, padło pytanie czy ma rodzinę i dzieci. nie ma rodziny ani dzieci, żony tez nie. jest sam, za to ma willę na jakiejś wyspie (zupełnie nie pamiętam gdzie) nie może mieć dzieci z powodu badań przeprowadzanych na nim w czasie II wojny światowej.
~gor
2012.09.09 00.45.45
miałem okazję wysłuchać częsci historii prawdziwego człowieka. zostanie to ze mną do końca życia. dzięki Panu płk. świat się zmienia, może nie wydaje się to "globalne" ale to tak działa. dzięki dobru istnieje życie a dzięki takim ludziom istnieje dobro. na brak wiary znam już antidotum
~Dorota
2012.07.17 18.39.16
Czy wiecie może czy pan Eugen Muszyński ma żonę i dzieci ???
~Stefan Wakliński
2012.05.16 08.45.12
Dr płk Eugen Muszyński to człowiek o niezwykłej osobowości i charakterze. Ja również miałem przyjemność go poznać, posłuchać jego tak niesłychanych dziejów, które są znacznie rozleglejsze niż opisane w artykule. Cenię go za bezinteresowną pomoc finansową, której udzielał potrzebującym przez lat kilkadziesiąt, nie oczekując nic w zamian. Ze świecą szukać takich ludzi.
~tajemnicza
2012.05.02 12.29.03
Fajnie, że znam pana Eugene Muszyńskiego ! ;)
~Tadeusz K.
2012.03.29 11.06.28
Ktoś może wie gdzie można kupić ksiązkę Pana Eugena von Muszyńskiego "Fatum wojny"?