(ŚWIDWIN ) W zazwyczaj spokojnej i niemrawej radzie miejskiej Świdwina doszło niespodziewanie do boju o funkcję po zmarłym tragicznie radnym Zbigniewie Książku. Był on wiceprzewodniczącym rady. Powierzenie tej raczej prestiżowej funkcji któremuś z radnych wydawało się sprawą prostą. Jednak chyba po raz pierwszy w radzie doszło do tak mocnej różnicy głosów, że wiceprzewodniczącego wybrano dopiero za trzecim razem.
Przypomnijmy, że w radzie pozostał jeden wiceprzewodniczący – radna Anna Kępka. Po śmierci radnego Zbigniewa Książka nie doszło do wyborów uzupełniających, bo nie zgłosił się żaden kandydat (niektórzy twierdzili, że była słaba informacja o wyborach). Radni stanęli przed zadaniem wyboru na opuszczoną przez niego funkcję wiceprzewodniczącego rady. Jest to właściwie funkcja prestiżowa i bardziej gratyfikacyjna, bo dieta jest tu wyższa od diety radnego. Prawdę mówiąc nic by się nie stało, gdyby rada pozostała przy jednym wiceprzewodniczącym.
Wybory rozpoczęto na sesji w kwietniu br. Radny Marian Ostapowicz zgłosił radnego Edwarda Fryszkowskiego, radny Krzysztof Kajder – Tomasza Hajdasza, a Anna Kępka – Marcina Radzikowskiego. Na obecnych na sesji 10 radnych, by zostać wybranym trzeba było uzyskać 6 głosów. Okazało się, że Fryszowski i Hajdasz otrzymali po 4 głosy, a Radzikowski – 2. Nikt nie uzyskał więc wymaganej liczby i wiceprzewodniczącego nie wybrano.
Do drugiego głosowania przystąpiono na następnej, majowej sesji. Tym razem Tomasza Hajdasza zgłosił Radzikowski rekomendując go jako człowieka młodego o świeżym spojrzeniu na sprawy. Przewodniczący rady Roman Artyński zgłosił Edwarda Fryszkowskiego, emerytowanego żołnierza „dysponującego czasem”. Po wyjęciu głosów z urny wyborczej okazało się, że obaj kandydaci otrzymali po tyle samo – 7 głosów. Znowu więc nie doszło do rozstrzygnięcia.
Zapadło ono dopiero za trzecim podejściem, na sesji w czerwcu i tylko znając realia władzy można domniemywać, że „napracowano” się, by na placu boju pozostał tylko jeden kandydat. Oczywiście okazał się nim Edward Fryszkowski, zgłoszony ponownie przez przewodniczącego Artyńskiego. W ten sposób wybory zamieniono w plebiscyt, o czym mogły świadczyć „zbuntowane” głosy nieważne. Fryszkowski w głosowaniu tajnym otrzymał ich 9, a 5 było nieważnych. Jednak „buntownicy” wymiękli, gdy doszło do głosowania już jawnego uchwały o powołaniu wiceprzewodniczącego. 13 radnych głosowało za uchwałą, a już tylko jeden się wstrzymał.
Niestety, trzeba mieć zastrzeżenia do protokołu Komisji Skrutacyjnej, która zliczyła i podała głosy ważne i nie ważne, nie dzieląc je na głosy za i przeciw oraz nieważne. Wpisano więc, że Fryszkowski otrzymał 9 głosów ważnych i 5 nieważnych i tak też widnieje również w protokole z sesji, co świadczy o nikłej wiedzy radnych na temat głosowania. Po wyjęciu głosów z urny oddziela się głosy ważne od nieważnych (np. przekreślona kartka, bez zaznaczenia, przedarta itp.) i spośród głosów ważnych podaje się głosy za, przeciw i wstrzymujące (ta ostatnia możliwość również jest ważna dla zajęcia stanowiska głosującego radnego wobec kandydata). KAR
Cytuję : \"\"\"\"\"\"\"\"Niestety, trzeba mieć zastrzeżenia do protokołu Komisji Skrutacyjnej, która zliczyła i podała głosy ważne i nie ważne, nie dzieląc je na głosy za i przeciw oraz nieważne. Wpisano więc, że Fryszkowski otrzymał 9 głosów ważnych i 5 nieważnych i tak też widnieje również w protokole z sesji, co świadczy o nikłej wiedzy radnych na temat głosowania. Po wyjęciu głosów z urny oddziela się głosy ważne od nieważnych (np. przekreślona kartka, bez zaznaczenia, przedarta itp.) i spośród głosów ważnych podaje się głosy za, przeciw i wstrzymujące (ta ostatnia możliwość również jest ważna dla zajęcia stanowiska głosującego radnego wobec kandydata)\"\"\"\".
To co było na sesji powiedziane,było napewno przejęzyczeniem się czytającego. Więc nie szukaj pan dziury w całym. A rada lepiej żeby była taka jak jest niż jak ta poprzednia. Za tej rady mamy chociaż merytoryczne dyskusje na komisjach i zmieniającą się rzeczywistość i wizerunek miasta. Za tamtej oglądaliśmy cyrk!!!