PIĘKNE CHWILE NA BOISKU ISKIERKI – SARMATA ZWYCIĘSKA
Skład Sarmaty: Brodowicz Damian - Załęcki Paweł, Jaszczuk Jarosław (c), Mędrek Grzegorz, Dzierbicki Mateusz, Olechnowicz Łukasz, Dzierbicki Damian, Surma Tomasz (46\\\' Mikołowski Mateusz), Kamiński Emilian, Dudek Dawid (60\\\' Gudełajski Marek), Padziński Damian oraz w rezerwie: Kamiński Marcin, Anulicz Damian, Mioduszewski Andrzej, Kaczor Bogdan.
Bramki: 10’ Ł. Olechnowicz, 21’ D. Dudek, 90 E. Kamiński.
Wielka determinacja wśród zawodników Sarmaty, powrót kilku zawodników, którzy dawno nie byli w protokole meczowym, dwie bramki w dwadzieścia minut, emocje do samego końca i bramka na pożegnanie wyjaśniająca wszystko - tak w wielkim skrócie można określić ten mecz, w którym zespół Sarmaty pokazał mimo braków kadrowych wielką wolę walki i dobrą grę, po której udało się osiągnąć upragniony cel.
W pierwszym składzie, mimo wcześniejszych zapowiedzi, pojawił się Dawid Dudek, który w ubiegłym tygodniu doznał kontuzji kolana. Z konieczności w pierwszym składzie zagrał również Tomasz Surma, a na ławce mogliśmy również zobaczyć dawno nieobecnych Bogdana Kaczora i Mateusza Mikołowskiego, a także popularnego „Misia” Andrzeja Mioduszewskiego, który ostanie dwa sezony grał jedynie w oldbojach.W meczu nie wystąpili: Bonifrowski, Kieruzel i Pacelt.
Zespół Sarmaty od samego początku przejął inicjatywę i zaczął atakować, zaś Iskierka nie stwarzała większego zagrożenia bramce Brodowicza. Skutkiem była bardzo ładna bramka Olechnowicza, który wyłożoną piłkę przed pole karne umieścił z w siatce. Sarmata nie zamierzał na tym zakończyć i po 20 minutach było już 2:0, a strzelcem był ten, którego miało nie być, czyli Dawid Dudek. Mimo strzelenia drugiej bramki goście nie bronili wyniku i tylko niedokładność była powodem tego, że wynik nie ulegał zmianie. Im bliżej było końca połowy, tym coraz lepiej grała Iskierka i coraz śmielej atakowała. W 41 minucie przeprowadziła piękną akcję, jakiej nie powstydziłyby się kluby pierwszoligowe; od środka boiska szybkimi podaniami minęli piłkarzy Sarmaty „jak tyczki” i umieścili piłkę w lewym dolnym rogu bramki bezradnego Brodowicza. Do końca połowy mimo starań obu drużyn wynik nie uległ już zmianie.
Po przerwie w miejsce Tomasza Surmy pojawił się dawno nieobecny Mateusz Mikołowski, który mimo długiej przerwy w grze pokazał się z dobrej strony. Wynik do końca meczu był sprawą otwartą, było widać, że Iskierka bardzo chciała zremisować, jednak mimo starań nie bardzo jej to wychodziło, a ich ataki kończyły się na siatce za bramką, albo na Brodowiczu.
Sarmata groźnie kontrował i niewiele brakowało w niektórych sytuacjach, aby Kamiński lub Padziński skierowali piłkę do bramki, jednak zawsze czegoś zabrakło. Wkrótce boisko opuścił utykający Dudek, za którego wszedł Gudełajski. Końcówka meczu była bardzo nerwowa, bo jeden błąd mógł kosztować utratę cennych punktów.
Sytuacja wyjaśniła się w 88 minucie, kiedy to Emilian Kamiński dostał piłkę w „uliczkę” i w sytuacji sam na sam ustalił wynik na 3:1 dla Sarmaty. Kilka minut później kibice usłyszeli ostatni gwizdek arbitra. W szeregach Sarmaty zapanowała wielka radość, jak najbardziej uzasadniona. Należy również wspomnieć, że przez niemalże cały mecz piłkarzy wspierała doberska grupa kibiców, którzy mimo wielu kilometrów przyjechali za swoją drużyną.
Na pochwałę zasługuje cała drużyna. Bez wyjątku, wszyscy zagrali świetny mecz pokazując, że braki kadrowe nie muszą oznaczać porażki i słabej gry. Zwycięstwo to bardzo przybliżyło Sarmatę, do upragnionego awansu do V ligi, jednak należy zachować spokój do ostatniej kolejki, historia już nauczyła ludzi w Dobrej wiele, trzeba wygrywać, nic więcej.
Juniorzy zwyciężyli po słabym meczu 4:1. Bramki: Szaliński, 2 Szwąder oraz A. Bagiński. (s)