Cztery niedziele czekali kibice na zwycięstwo Spójni na swoim boisku i stało się; jest pozytywny wynik 4:1 i są 3 punkty, a co najważniejsze - zawodnicy świdwińskiej drużyny nie załamali się trzema kolejnymi porażkami i pokazali, że potrafią grać pełne 90 minut, co w poprzednich meczach było sztuką nie do wykonania.
Od pierwszej minuty gry Spójnia siadła na przeciwnika atakując już na połowie Calisii, co zdeprymowało zawodników przyjezdnych do tego stopnia, że w pierwszych 12 minutach gry stracili dwie bramki. W siódmej minucie Michał Kosowski wykorzystał niezdecydowanie pary obrońców gości i zdecydowanie zaatakował, przejął piłkę i mimo interwencji bramkarza umieścił ją w siatce 1:0. Niecałe 5 minut później piłkę otrzymuje na 20 metrze Michał Kogut i zdecydowanym wejściem w pole karne mija obrońców kaliszan i strzela w kierunku bramki, a piłka między nogami bramkarza wpada do bramki 2:0. Od tego momentu gra zaczęła się wyrównywać. Calisia groźnie kontratakowała. Spójnia umiejętnie się broniła i kiedy tylko nadarzyła się okazja, parła na bramkę przeciwnika. Do przerwy była bliska strzelenia przynajmniej jeszcze jednej bramki, ale Zbyszkowi Sekurze nie wyszło uderzenie głową z okolicy 5 metrów po dośrodkowaniu Rafała Kurlapskiego.
W czasie przerwy kibice zadawali sobie pytanie czy Spójnia nie prześpi drugiej połowy jak to było w poprzednich meczach, ale obawy były zbędne. Drugie 45 minut zawodnicy gospodarzy zagrali w podobny sposób jak pierwszą połowę i na efekty ambitnej szybkiej gry nie trzeba było długo czekać. W 67 minucie po dobrze rozegranej akcji całego zespołu ponownie na listę strzelców wpisał się Michał Kosowski silnym uderzeniem z okolicy 12 metrów umieścił piłkę w siatce 3:0, i już chyba nie było takiego, co wątpiłby w wygraną gospodarzy. Rozluźnieni nieco prowadzeniem świdwinianie zbyt luźno kryją przeciwnika w polu karnym przy rzucie wolnym i zawodnik gości strzela głową na 3:1, jest 72’ gry i wydaje się, że goście wezmą się za odrabianie strat, ale to nie w tym meczu, chciałoby się powiedzieć. Odpowiedź Spójni jest prawie natychmiastowa. W 78’ rozpoczętą akcję na lewej stronie Kurlapski kończy długim przerzutem na prawą stronę, do piłki startuje Michał Kosowski i bardzo ładnym plasowanym strzałem w długi róg bramki Calisii strzela już trzecią bramkę w tym meczu 4:1. Spójnia stwarza jeszcze dwie groźne sytuacje, ale Michał Kogut dwukrotnie – raz sam na sam z bramkarzem, raz dobijając dośrodkowanie nie wykorzystuje swoich możliwości na „hat tricka” jak w wypadku Michała Kosowskiego.
Po meczu spytaliśmy trenera Andrzeja Kucharskiego o komentarz: - Dobrze się stało, że przełamaliśmy tą passę trzech porażek, ale nie można oczekiwać, że ci młodzi chłopcy będą grać tak w każdym meczu. Brakuje im konsekwencji i ustabilizowania swojej formy na dłuższy okres. To zdobywa się ciężką pracą na treningach i graniem, a połowa zespołu to chłopcy wkraczający dopiero w dorosłą piłkę, dlatego cały czas powtarzam nie załamywać się pracować, a efekty muszą przyjść, bo każdy z tych zawodników ma w sobie bardzo duży potencjał do grania. Z tymi chłopakami sprawimy jeszcze niejedną niespodziankę. - Seg