Piłkarze świdwińskiej Spójni jechali do Tuczna ze zdecydowanym nastawieniem na zdobycie 3 pkt. I mimo negatywnego stanowiska niedowiarków cel swój realizowali w 100 %.
Od pierwszej minuty meczu goście konsekwentnie realizowali zadania, jakie nakreślili sobie przed meczem; ścisłe krycie przeciwnika na swojej połowie, wyjścia szybką piłką na dwóch wysuniętych napastników; Koguta i Kurlapskiego, którzy wzmacniani wchodzącymi z boków Kosowskim i Maślakiem mieli zadanie wykańczać akcje zespołu. Jednak to zespół gospodarzy stworzył pierwszą groźną sytuację, kiedy to uderzona z około 25 m piłka w kierunku bramki świdwinian instynktownie została wybita nogą z linii bramkowej przez oślepionego słońcem Stachurskiego i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Początkowo akcje Spójni nie dawały rezultatu. Bramkarz Jedności broni zbyt niedokładne lub za lekko bite piłki, ale w 27 minucie gospodarze byli bezradni wobec pokazowej akcji Spójni. W środku pola zamieszał Walas z Sekurą, zagranie na lewą stronę do Kurlapskiego, który pociąga piłkę kilka metrów i długim około 40 m podaniem na prawą stronę uruchamia Kosowskiego, Kosa dochodzi do zagrania i wrzuca piłkę na pole karne gdzie nabiegający Michał Kogut nie popełnia błędu z poprzedniego meczu i z kilku metrów pakuje piłkę do siatki 0: 1 i wielka radość w młodym zespole Spójni. Do przerwy mimo starań obu zespołów wynik nie ulega zmianie.
Pierwsze 10 minut drugiej połowy to agresywne ataki gospodarzy na bramkę Spójni, które zostają nagrodzone bramką zdobytą bardzo ładnym uderzeniem w lewy „ winkiel” Stachurskiego 1:1 Strzał był przedniej marki, ale sytuację sprowokował za bardzo kiwający w środku pola Walas, który stracił piłkę na rzecz rywali i stało się. Od tego momentu za wszelką cenę starał się odrobić to, co zespół stracił i w 59 minucie uderzeniem z okolic 18 m wyprowadza Spójnię ponownie na prowadzenie 1: 2. To był przełomowy moment meczu; gospodarze nadal atakują, ale już wolniej, co ułatwia grę świddwińskim obrońcom. Spójnia raz po raz próbuje skontrować, co udaje się, w kilku sytuacjach powinny paść bramki (Kurlapski, Kogut, Paszkiewicz) W 83 minucie atak gości tym razem zakończony celnym uderzeniem Bartka Kosowskiego i jest 1:3. Takim wynikiem zakończył się mecz w Tucznie, gdzie Spójnia pokazała, że potrafi grać przez 90 minut i że agresja konsekwentne realizowanie założonych zadań taktycznych jest drogą do sukcesu. ges