(DOBRA ) Ten wyrok może być bardziej dokuczliwy, niż więzienie. Kibic z Dobrej, który zakłócał porządek podczas meczu przez 2 lata nie będzie mógł chodzić na mecze swojej ulubionej drużyny. Pojedynek piłkarski pomiędzy Sarmatą Dobra a Spartą Węgorzyno określany był przez kibiców meczem na szczycie, bo obie drużyny walczą o pierwsze miejsce w tabeli. Dla służb porządkowych był to jednak mecz podwyższonego ryzyka, gdyż kibice węgorzyńscy znani są ze swojego agresywnego zachowania, a na dodatek do Dobrej przyjazd zapowiedzieli kibice z Chociwla.
Ot, takie lokalne konkurowanie na wyzwiska i czasem – jak to mówią w żargonie – napinanie się. Policja łobeska zmobilizowała więc siły i na meczu pojawiło się kilkunastu policjantów z psem, z zadaniem zapobieżenia ewentualnej rozróbie. Zgodnie z zapowiedzią przyjechali kibice z Chociwla, którzy ustanowili jedną grupę z kibicami z Dobrej. Została ona oddzielona od kibiców z Węgorzyna, i całe szczeście, bo awantura wisiała na włosku. Co jakiś czas ktoś próbował przedrzeć się przez ochronę i dopaść innego kibica.
Policjanci zadziałali prewencyjnie, pacyfikując w zarodku te agresywne nastroje. Kibic z Dobrej Marcin S. był w tym dniu wyjątkowo źle usposobiony do gości i nie chciał im odpuścić, co zmusiło policjantów do zatrzymania go i wywiezienia ze stadionu. Za zakłócanie porządku publicznego podczas imprezy masowej stanął przed sądem w trybie 24-godzinnym. Sąd ukarał go wczoraj grzywną w wysokości 900 zł oraz 2-letnim zakazem wstępu na stadiony w całym kraju. Dodatkowo w dniu meczu Sarmaty Marcin S. ma meldować się na posterunku policji.
Trzech innych kibiców ukaranych zostało mandatami, zaś 6 w najbliższym czasie dostanie wezwania i będą tłumaczyć się ze swojego zachowania na meczu. (r)