Historii SPARTY ciąg dalszy...
Po wejściu do III Ligi „Sparta” udała się na obóz kondycyjny do Węgorzyna. Pierwszy mecz mieliśmy z Pogonią Barlinek, wygraliśmy 3:1, bramki: J. Sowiński – 2, J. Gitalewicz –1. Drugim meczem był mecz z Odrą Chojna. Wygraliśmy 3:0 , wszystkie bramki J. Gitalewicz. Z podania J. Mentka.
Nastepny mecz to klasowa drużyna Czarni Szczecin, na ich boisku wygraliśmy 2:0, bramki strzelił były zawodnik Czarnych J. Sowiński.
20 września odbywał się mecz Polska –Finlandia w Szczecinie, a my mieliśmy mecz z Arkonią. Arkonia wystosowała pismo do Sparty o przełożenie meczu na sobotę, ale zarząd Sparty nie zgodził się. Myśleliśmy o tym, że Arkonia nie przyjedzie w pełnym składzie i urwiemy jej punkty. Niestety Arkonia nie chciała stracić punktów w Gryficach i stawiła się w następującym składzie: Sztejer, Krzyżanowski (mój anioł stróż na boisku), Gogacz, Kurzyca, Garczarek, Lukoszek, Oleksy, Mańko, Krajewski, Szaryński, Jerominek. To przecież w tym składzie Arkonia Szczecin grała w I lidze, w II i także w III. Każdemu wrzucała po 4:0. Gdy wybiegliśmy na boisko, nogi mi się zatrzęsły, przecież Szaryński, Mańko, Krzyżanowski to reprezentanci Polski. O godz. 14.00 sędzia Fukasz ze Szczecina rozpoczął to spotkanie. Arkonia to techniczna drużyna i zaczęła od huraganowych ataków na bramkę Sparty, za to że nie przełożyliśmy meczu. Ale w 18 minucie cofnąłem się na skrzydle po piłkę na obronę, szybko ruszyłem do przodu kiwając przy tym byłego reprezentanta Polski Krzyżanowskiego. Widziałem kątem oka mojego kolegę z boiska Bodzia Jankowskiego, ściągnąłem na siebie rosłego stopera Gogacza i wrzuciłem moją słynną miękką centrę w stylu Gadochy do nadbiegającego Jankowskiego, a ten huknął jak z armaty i piłka zatrzepotała w lewym górnym okienku bramkarza Arkonii. Na trybunach szał radości, Arkonia przegrywa 1:0 w Gryficach. Wynik utrzymał się do przerwy. Po przerwie Arkonia zaczęła nas łapać na pułapki offsajdowe, gra się wyrównała, zaczęliśmy nawet przeważać. Aż w 70 minucie zderza się nasz obrońca L.Żelazo z Mańką i sędzia pokazuje na wapno, czyli rzut karny. Do piłki podchodzi Włodek Szaryński, strzela i jest 1:1, chociaż rzut karny był niesłuszny. Na trybunach gwizdy i niezadowolenie gryfickich kibiców. Gra się toczy raz pod jedną bramkę, raz pod drugą. Aż przychodzi 85 minuta. Trener Arkonii Sitko krzyczy do Włodka Szaryńskiego – Włodziu podaj. Szaryński ociera się o J. Bogdanowskiego i pada na murawę. Sedzia pokazuje na rzut karny. Do piłki podchodzi Oleksy, strzela – piłka trafia w słupek. 1:1 zostaje do końca - tak szczecińskiego ligowca przed porażką bronią 2 rzuty karne i tak Arkonia wywozi z Gryfic zaledwie remis.
A oto bohaterowie tego spektaklu: Ambroży Wiśniewski, Lech Żelazo, Janusz Bogdanowski, Leon Tomicki, Jerzy Szałek, Janusz Sowiński, Tadeusz Kwiatkowski, Tadeusz Wotawa, Bogdan Jankowski, Kazimierz Dąbrowski i Jerzy Gitalewicz.
Ze sportowym pozdrowieniem Jerzy Gitalewicz
P.S. Kilka lat temu w Gryficach gościła drużyna oldbojów na turnieju halowym. Zostałem nagrodzony piękną książką „Szczecińscy Olimpijczycy” podarowaną przez byłego kapitana Pogoni Szczecin Ryszarda Wiśniewskiego, koordynatora szczecińskiego OZPN oraz przez zawodników Folbrychta, W. Obsta, Piaseckiego, Kozłowskiego, na pamiatkę za długi staż piłkarski.