(ZŁOCIENIEC) Olimp Złocieniec – Błękitni Stargard Szczeciński 0:0
Mądre utrzymywanie w Złocieńcu piłkarskich klas rozgrywkowych juniorów na poziomie ogólnopolskim, teraz akurat owocuje tym, że piłkarze wywodzący się w większości z tej ligi, już jako seniorzy wygrali sześć spotkań pod rząd, to znaczy - wszystkie. Orła Łubowo rozgromili aż siedem do zera. To w niedzielę.
Ich następcy obecnie przędą słabiutko. Kilka porażek było bardzo wysokich. Do tego walkower w meczu z Lechem Czaplinek za uchybienia formalne (badania lekarskie) i w wyniku tego starsi juniorzy Olimpu są do odnalezienia w najniższych rejonach tabeli.
W niedzielę bezbramkowo zremisowali z Błękitnymi ze Stargardu. Młodzi piłkarze trenowani przez Stanisława Dalmatę, tym razem zagrali z niesłychaną wolą walki, z wielką determinacją. Wystarczyło to na powstrzymanie Błękitnych, którzy stworzyli wiele sytuacji bramkowych, ale obrona Olimpu i bramkarz nie dali się pokonać. A do tego szczęście sprzyjało jak mało kiedy.
Olimp nie zagrał w optymalnym składzie. Kiedy już będzie dysponować najsilniejszym z możliwych garniturem graczy, być może, że uda się tę klasę rozgrywkową zachować w mieście nad Drawą i Wąsawą. Granie w lidze juniorów na poziomie ogólnopolskim to właściwie, jak do tej pory, jedyna możliwość uczenia się futbolu przez młodych piłkarzy. Chyba w przyszłym roku (po ewentualnym awansie Olimpu) okaże się, że kto gra w takiej lidze juniorów, w seniorach powinien grać w czwartej lidze.
Przy tak jak teraz zorganizowanym klubie, dotacja, jaką winien Klub otrzymywać od podatnika, powinna sięgać kwoty sto dwadzieścia tysięcy złotych na rok. Olimp otrzymuje ponad dwa razy mniej, gdyż między Klubem a podatnikiem są jeszcze władze miasta i pensje samorządowe, o których Tygodnik rzetelnie informuje. Rzetelnego odzewu ze strony władz miasta do tej pory brak.
W trakcie meczu z Olimpem bramkarz gości w drugiej połowie krzyknął do swoich chłopaków; - To jest taka kopanina, że masakra. - Tak też to wyglądało z boku, ale obrona Olimpu mogła się podobać. Zakończyło się bez bramek.
Tadeusz Nosel