(DRAWSKO POMORSKIE) To wydarzenie, mimo że z założenia polityczno–społeczne, miało przede wszystkim charakter duchowy. Tak to chyba wielu odczuło. Przybyło nań z regionu kilka delegacji. Przybyli posłuchać ludzie z Łobza, Węgorzyna, Połczyna-Zdroju, Czaplinka - z całego powiatu drawskiego. Widoczne pod transparentami delegacje, to pekaesiacy ze Złocieńca, którym PO chyba postanowi zakład zamknąć. Kilkadziesiąt osób z Wałcza.
Gdy z mównicy padało hasło - Polska, wiadomo było, że idzie o naprawdę o Ojczyznę, a jakby i jeszcze o coś więcej (Bóg, Honor, Ojczyzna). Patrzyłem na ludzkie twarze i widziałem na nich zmęczenie. A przecież była niedziela. Dzień odpoczynku. - To przecież zmęczenie długotrwałym bezrobociem – tak sobie pomyślałem. Wieloletnim oczekiwaniem na zmiany w kraju: oczekiwaniem na pracę, na akuratną oświatę, na choćby tylko znośną służbę zdrowia, na media pracujące w interesie Ojczyzny, a nie rodzimych i obcych wydrwigroszów, na ambitną polską honorową politykę zagraniczną w interesie Polaków, na ukrócenie rozpasanej do granic możliwości wszelkiej władzy, od gminnej poczynając. O sprawiedliwość, czyli o akuratne sądy.
Dzielenie się duchem
Charakter spotkania duchowy? Wpatrzeni w przemawiającego premiera Jarosława Kaczyńskiego ludzie przyszli do hali Gimnazjum w Drawsku Pomorskim z wiarą, że Ojczyzna może być inna. Tylko trzeba do nich. Do ludzi. Nie przez „łżemedia”, przez k.......ch dziennikarzy ze szkieł telewizorów, a bezpośrednio. – Nie tylko Ty Premierze dasz nam siłę do odzyskania Państwa dla wszystkich, ale i my Tobie taką siłę damy. I nie wiadomo do końca, kto komu tych sił może dodać więcej. Oto dzielenie się duchem – myślałem o wydarzeniu patrząc, słuchając, fotografując, chodząc po sali. To było dzielenie się duchem.
Gdy premier Jarosław Kaczyński wydłużonym krokiem, w znanych wszystkim butach i ciągle w tym samym garniturze, rączo zmierzał do mównicy, ludzie zerwali się z miejsc. Zagrzmiały oklaski z siły serc ludzi, nie tylko z siły dłoni i rąk, jak to bywa najczęściej. Gdy dramat począł zmierzać ku trudnej do opanowania frenetyczności, premier zdecydowanie skrócił jakże mu należne najserdeczniejsze powitanie. - Usiądźmy - poprosił. - Nie ma czasu. Jest bardzo dużo spraw do omówienia. – Nie sprzeciwialiśmy się. Poczuliśmy się niczym w klasie szkolnej, a pan przy tablicy już, już rozpoczynał lekcję. Byliśmy posłuszni. Widziałem z kilku twarzy bez zażenowania ścierane łzy. Bo w Drawsku Pomorskim osoby na takim poziomie troski o Ojczyznę nie widziano w historii miasta jeszcze nigdy, nie mówiąc już o bezpośrednim się z nią spotkaniu, porozmawianiu, zadaniu pytań, wspólnej fotografii. Złożenia życzeń. Wyściskania człowieka.
Gospodarze, gospodarz
Za stołem poza sceną zasiadł burmistrz Drawska Pomorskiego Zbigniew Ptak, nie tylko zdawkowo oklaskując co bardziej znaczące wypowiedzi premiera. Po tym człowieku zawsze widać, że potrafi pełnić honory gospodarza miasta. Nie da się tego powiedzieć o władzach ze starostwa. Jakby owo starostwo nie miało nawet obowiązku służbowego powitania gościa prezentującego ten poziom troski o kraj, o ludzi przecież. O powiat też. Ale, było kilkoro radnych: powiatowych i gminnych. Widać - są ludzie, którym jeszcze o coś w życiu publicznym chodzi. Za tym samym stołem widzieliśmy szefów biur poselskich z Drawska Pomorskiego, Czaplinka i Złocieńca. Byli posłowie Prawa i Sprawiedliwości - Czesław Hoc, który kilka lat temu olbrzymim własnym staraniem doprowadził do uratowania chorej nogi jednemu ze złocienian, z ulicy Gronowskiej. Ów mężczyzna teraz, owszem utyka, ale nogę ma. Dzięki Panie Pośle. Był poseł PiS Stefan Strzałkowski - ma swoje biuro w Złocieńcu. No i europoseł Marek Gróbarczyk, długo przemawiający zza mównicy, bo premier Jarosław Kaczyński po przedłużonym poprzednim spotkaniu, ciągle jeszcze był w trasie, zdążając z kierunku Świdwina. Z przemówienia europosła wybijmy tylko: - PiS, jeśli będzie rządził, odbuduje polską, ojczyźnianą gospodarkę morską, obecnie już tylko w formie szczątkowej w interesie obcych nam państw. -
Pytania do premiera
Pytania do premiera zapisywaliśmy na karteczkach. Z nich to potem Czesław Hoc odczytywał je premierowi za mównicą. Charakterystyczne: pytania zapisywali nie tylko ludzie dorośli, ale i młodzież. Wzruszające było, że karteczki były zapisywane przez wiele osób w kwiecie wieku, w tym i jeszcze starszych, doświadczanych w życiu. Taki los Polaków po dziś dzień. W powiecie drawskim przede wszystkim. Wreszcie, nareszcie było do kogo nie tylko z pytaniem, ale i z pozdrowieniem. No, bo do tej pory – to do kogo? Z kim tu z góry wejść w kontakt? W jakiekolwiek porozumienia. Aż wreszcie... A to też pomost porozumienia bardziej duchowy, aniżeli tylko słowny, werbalny. Bo ten premier, to swój. Polski. Nie od Merkel, Putina, a od nas. Z Polski i w Polski interesie.
Na tym samym stoliku, na którym zapisywano pytania, składano podpisy na listach poparcia dla kandydatów do Parlamentu Europy.
Premier prosił: - Uwierzcie, że można. -
Premier, jakby przeczuwając, iż mało kto może jeszcze wierzyć, że po tragedii rządów Platformy Obywatelskiej można jeszcze w Polsce odbudować państwo, państwo w interesie Polaków, a zniszczone w interesie obcych i swoich, którzy do swych kieszeni zagarniają wszystko, przywołał na początek przykład Korei Południowej. Tam ponad pięćdziesiąt lat temu było około osiemdziesiąt procent analfabetów. Kraj był zniszczony wojnami. – Dzisiaj Korea Południowa kwitnie, jest mocarstwem – usłyszeliśmy. Odniesiono tam ogromny sukces. Nikt tam nie przyjął koncepcji liberalnej odbudowy, a odwrotnie. Postawiono na państwo. Na budowę wielkich firm, w tym przy współudziale państwa.
Wątek budowy silnego państwa polskiego był obecny w wystąpienia premiera do końca. Dlaczego? Przy obecnej polityce Platformy Obywatelskiej, z roku na rok następuje likwidowanie naszego państwa. Składa się na to też katastrofa demograficzna. Jeśli tego procesu nikt nie powstrzyma, państwo zaniknie. A jak ono zaniknie, zaniknie i naród.
Premier Jarosław Kaczyński powrócił do słynnego biliona złotych, który PiS znalazł w tutejszych zasobach, a który to bilion tak skrzętnie został obśmiany przez nibymedia. – Dzisiaj, gdy nie tylko pokazaliśmy, gdzie są te pieniądze, ale i na co są potrzebne, nikt już się nie śmieje. - Bezrobocie? Zdecydowanie musi tu wkroczyć państwo, między innymi poprzez współudział w budowie wielkich firm. Wykolejanie dzieci i młodzieży w źle zorganizowanych szkołach – likwidacja gimnazjów. Powrót do podstawówki z ośmioma klasami. I rzecz niezwykle w oświacie istotna: odbudowa szkolnictwa zawodowego, które jednym pociągnięciem ministerialnym zostało polikwidowane. Nie ma mowy o tym, by w związku z tymi zmianami, nauczyciele tracili pracę. Od wielu już lat tylko mówi się o potrzebie adekwatnej do potrzeb polityki prorodzinnej. I, tylko mówi. By rodziły się dzieci, rodzice muszą mieć na ich wychowanie pieniądze. Partia premiera to wie, i wskazuje, gdzie te pieniądze są. Kwota podstawowa na jedno dziecko, to pięćset złotych.
Solidarność ponad granicami
Złowróżbnie brzmiały słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o duchowej nędzy Polaków pracujących na Zachodzie. Najniżej opłacani ze wszystkich możliwych nacji. Dlaczego? Bo Polacy. Godzą się z tym, bo tam już tak się przyjęło, że Polak to nikt. Trzeba zadbać z kraju o tych ludzi, wspomóc ich w odnowie duchowej, bo ta zapaść ma swoje niewyobrażalne skutki szerzej, nie tylko na Zachodzie.
Służba zdrowia? Tak ją niby zorganizowano, że do lekarza specjalisty trzeba czekać w wielomiesięcznych kolejkach. Bywa, że i kilkuletnich. Pieniądze z wora NFZ wyciekają jak woda z sita do prywatnych kieszeni. Odnotowano nawet zarobek w kwocie jednego miliona złotych. Owszem, niech lekarze zarabiają jak najgodziwiej, ale niech będzie to zarobek właśnie godziwy. Sądownictwo – takiego w Polsce właściwie to nie ma. To powszechna opinia. Jeśli sędziowie mogą robić wszystko, co się im tyko podoba, to robią. Nie są przecież aniołami. Mieszkania - jeden z podstawowych problemów. Poprzez likwidację do rozsądnych granic bezrobocia, wreszcie godziwych zarobków (nikt w Europie nie zarabia tak nędznie, jak Polacy w Polsce). Ze znikającego państwa są wyprowadzane olbrzymie kwoty przez banki, sieci handlowe, a te setki miliardów mogłyby być w portfelach Polaków, a nie są i nic nie wskazuje, że będą. By tak było, w Polsce trzeba nie tylko odbudować państwo, ale w obecnej sytuacji nawet zacząć je budować od podstaw. Bez jego struktur Polacy w Polsce nigdy i niczego nie osiągną, tak jak właśnie nie osiągnęli. To fundamentalny przekaz premiera Jarosława Kaczyńskiego. Polityka zagraniczna? Kompletny blamaż w tej dziedzinie Platformy Obywatelskiej na dwóch kierunkach – Rosja i Berlin, nie wymaga tu dodatkowych dookreśleń. Ziemia – walniemy nawet pięścią w stół; nigdy nie dopuścimy do jej utraty na zawsze.
My, Złocieniec, PKS
Pytania o PKS w Złocieńcu? Oni robią tak: jak coś państwowe, to natychmiast sobie, sprywatyzować. O kosztach społecznych nie myślą. Tego w ogóle nie ma w ich liberalizmie! O szpitalu w Drawsku Pomorskim? To wynik wielu już lat ich polityki. A w państwie nie ma właśnie już państwa, by ludzi brać w obronę. Tylko koterie. By to człowiek był na pierwszym miejscu, a nie geszeft. I to geszeft na czyimś zdrowiu, na życiu ludzi.
W kulturze nie może być tak, że państwowe środki idą na produkcje filmu kalumnii, wyjątkowo antypolskiego, przykładem „Pokłosie”.
Bezpośrednio
Rozstanie z premierem Jarosławem Kaczyńskim trwało bardzo długo. Ludzie podchodzili do człowieka dzieląc się swymi problemami. Najdłużej osobiście z prezesem PiS rozmawiał kierowca ze złocienieckiego Pekaesu. Drawski zwolennik Samoobrony wyrzucał premierowi przegonienie z koalicji jego partii. Jedna z pań usilnie zabiegała o wspólną fotografię. Skutecznie. Ochrona, jakby wczuwając się w atmosferę spotkania, była ludziom bardzo przyjazna. Nim rozstawanie się z gościem dobiegło końca, reporter Tygodnika podniesionym głosem poprzez ludzi zawołał: - Panie Premierze. Nie było ani słowa o sporcie. - Przyjazny uśmiech i odpowiedź: - O, macie bardzo ładną halę sportową... (śmiech wszystkich). – A tak poważnie, to było tyle problemów... po prostu nie starczyło czasu. – Wyciągnięta do reportera dłoń premiera nie mogła być uściśnięta. Tumult wyborców, ścisk, pośpiech. - Panie Premierze, powodzenia. -
Tadeusz Nosel
Ps. (I) Po spotkaniu dowiedziałem się, że poprzedniego dnia telewizja publiczna informowała, że spotkania w Drawsku Pomorskim z premierem Jarosławem Kaczyńskim nie będzie. Zostało odwołane. Dotąd nie przeprosiła. To informacja z biura PiS w Drawsku Pomorskim.
(II) Spotkanie było nagrywane przez którąś z telewizji, ale bez jakichkolwiek insygniów. Organizatorzy powiedzieli reporterowi, że to ta telewizja, która panicznie boi się swoich telewidzów i ma ku temu powody. W Drawsku Pomorskim wystąpiła z tego względu anonimowo. Mamy więc w kraju już też telewizję anonimową i trzeba to zrozumieć. Nikt przecież, gdyby cokolwiek, nie pomógłby tym ludziom spoza anonimowych kamer i anonimowych mikrofonów. Bo to przecież nie telewizja podziemna, polska.
Następny bełkot desperata który najpierw w swoim życiu wszystko przelał ( przez gardło), a teraz czuje się "Ojcem Narodów". Panie Tadeuszu vel "????? ??????" daleko jeszcze do " Pana Tadeusza".
~
2014.03.22 22.42.45
panie redaktorze z tego co wiem to premierem tego kraju jest Donald Tusk a nie Jarosław Kaczyński widocznie jest pan nie doinformowany
~Grażyna
2014.03.22 22.33.15
Dziękuję Panie Tadeuszu.
~rafi
2014.03.22 22.14.45
co za bełkot, Panie Nosel czy Pan ma zaćmienie umysłu i nie pamięta już rządów pis?
~drawszczanka
2014.03.22 18.44.54
Panie Tadeuszu Nosal, mnie się zdawało, że premierem w naszym kraju jest niejaki P. Tusk. Czyżbym coś przegapiła?