(FELIETON) Tylko po kilka osób wzięło udział w konsultacjach gminnych na temat modernizacji targowiska miejskiego i zagospodarowania terenów nad Maleszewem. Zakłopotana obsługa internetowego adresu urzędu miasta nieśmiało zrzuciła to na karb sezonu wakacyjnego i urlopowego. Czy aby to właśnie tak?
W tym samym czasie partyjniacy z Platformy Obywatelskiej w połowie nie wzięli udziału w wyborach swego szefa na szefa partii. A gdy już było po wyborach, to się okazało, że to, o czym znów grzmiały media, iż Jarosław Gowin dostanie głosów tyle, co nic, też nie jest prawdą, bo dostał aż dwadzieścia procent.
Stawiam tu pytanie nieco oryginalniejsze od tych stawianych codziennie: dlaczego media świadomie kłamią, wiedząc, że przecież kłamią? W ogóle nie liczą się z odbiorcą? Bo w POPolsce wszystko jest ukartowane z góry, a najbardziej spoza granic państwa. By ludzi kompletnie zdołować, zniwelować, to się nawet tu i ówdzie podaje, że nasze wyniki głosowania są cedzone przez ruskie serwery. Chyba tylko obsługa tych serwerów wie, kto u nas wygrywa wybory, a kto przegrywa. A my tej wiedzy do tej pory nie posiedliśmy? Media kłamią podwójnie, by każdy wiedział, że kłamią, ale że tak być musi, i to tak, by każdy to wiedział. Jakbyś nie zagłosował, jakbyś się nie wypowiedział, to tu sobie głosować możesz, wypowiadać się, ale będzie i tak, jak być musi, to znaczy, jak to jest ustalone.
W pierwszych w gminie konsultacjach ludzie też nie wzięli udziału, gdyż chyba sądzą podobnie: i tak zrobią tak, jak im pasuje, a nie tak, jak my to opiniujemy. Ot, przykład stadionu miejskiego: nikt przed ogłoszeniem przetargu na remont obiektu nie zapytał mieszkańców miasta, którzy na tym stadionie zorganizowali tysiące imprez – jakiego stadionu potrzebują? Jest obecnie wiele plotek, do czego ten stadion w końcu będzie się nadawał, a do czego nie. Gadki takie, że za krótkie boisko. Że krawężniki za blisko linii boiskowych. Że miały być w budynku socjalnym piwnice, ale zabrakło pieniędzy.
Czy zarząd Olimpu tylko do pajacowania?
Na tym stadionie podczas nawet i potężnych imprez pracowałem wielokrotnie. Bardzo chętnie podzieliłbym się swoimi uwagami na temat: jaki stadion jest w Złocieńcu ludziom potrzebny najbardziej? Zresztą, jako publicysta nieco mocniej zauważałem: remontują stadion też i pod potrzeby piłkarskie, a w mieście do tej pory, od chwili zakończenia wojny, nie ma płyty do codziennych treningów futbolistów. I tu połączmy w jedno: nasze konsultacje gminne, wybory w Polskiej Zjednoczonej Platformie Obywatelskiej i ten nieszczęsny stadion, bo z Olimpu też nikt nie poszedł do władz i nie powiedział: jako główni użytkownicy stadionu chcielibyśmy, by był on taki, a taki. Spełniający nasze potrzeby. Dosłownie: Olimp Złocieniec nie konsultował stadionu w lwiej części budowanego dla niego.
I oto trzy jakby odrębne dziedziny połączone w jedno: mimo pozornie istniejących mechanizmów demokratycznych, w praktyce nie są one używane. Znów wszystko zależy od tej przysłowiowej góry, niedawno od sekretarzy, Moskwy, dzisiaj od niby naszych wybrańców, którzy jednak nigdy i nikogo po wyborach nie zapytają: do czego dzisiaj tobie na tej swojej górze i górce jestem potrzebny? Bo ludzie już dawno zwietrzyli – to nie demokracja, to jej pozór, udawanka, ersatz, bo nic tak naprawdę nie zależy od woli obywateli, a od megaukładów – europejskich i światowych. I tych szachrajowatych układów tutejszych.
Ubiegniemy Węgry?
W Polsce, gdy zanosiło się, że ubiegniemy nawet Węgry w odzyskiwaniu sobie samym własnego kraju, pod Smoleńskiem spadł nasz samolot w locie wojskowym, nawet z generałami NATO na pokładzie, o których NATO do dzisiaj u Ruskich się nie upomniało. A my się upominamy, bo to przecież nasi ludzie. I nikt z megaukładu dotąd nam w tym ani nie pomógł, ani nie pomaga? A oni w tym megaukładzie wiedzą przecież wszystko, bo na zdjęciach satelitarnych owo wszystko musi być jak na dłoni. Jaka stąd więc płynie informacja dla nas, poprzez to zaniechanie? Informują nas: my wiemy to, czego wy się tylko domyślacie. Na to domyślanie się wam pozwalamy, ale ani kroku dalej. To chyba podstawowe znów nas ćwiczenie na drodze od człowieka do niewolnika.
A gdyby ...
Gdybyśmy chcieli mieć coś do powiedzenia w gminach, w kraju, w POPolsce, bez sięgnięcia po wolność, po niepodległość, niczego nie wskóramy. Oto, co na ten temat mówi Roman Giertych na przykładzie Węgier: - My bylibyśmy w sytuacji o wiele gorszej od Węgier Orbana, bo po pierwsze znaczenie międzynarodowe Polski jest o wiele większe niż Węgier. To zatem, co można tolerować u nich, u nas nie przejdzie. Po drugie Węgry mają o wiele lepszą pozycję geopolityczną niż Polska, bo my znajdujemy się na osi sporu Zachód – Wschód, a zatem najmniejszy błąd może być groźny dla naszej niepodległości. Wyizolowanie Polski, wyciągniecie nas z systemu finansów międzynarodowych, może doprowadzić do podważenia fundamentów niepodległości Polski. Pierwszym etapem byłby kryzys ekonomiczny, a drugim zaostrzenie nastrojów społecznych, polegającym na pełzającej rewolucji. (...)
Toż to identyczne z tak zwaną demokracją socjalistyczną w PRL. Dzisiaj tę rolę pełni jakże enigmatyczne określenie – system finansów międzynarodowych. Innymi słowy: jeśli chcesz być wolnym we własnym kraju, dostawać tobie należne pieniądze za swoją pracę, być gospodarzem w Polsce, to na to zgody nie ma. Z demokracji socjalistycznej dostałeś się do systemu międzynarodowego finansowego i to twój koniec, a nasz interes.
I w tym świetle doskonale można zrozumieć dzisiejsze rządy wszelkie. Ich uczestnicy doskonale wiedzą, że obywatel to tylko numer PESEL i podobne mu numery. Nic więcej. No, bo co w gruncie rzeczy wolno obywatelowi w tym systemie finansowym, jeśli zupełnie nie zatracił poczucia człowieczeństwa: opuścić POPolskę z kierunkiem na zachodnie zmywaki? Tu na miejscu nie jest nikomu potrzebny do czegokolwiek. A nawet, jeśli się będzie patriotycznie unosić, może być określony jako faszysta. Polaków od faszystów wyzywają z pokolenia na pokolenia komuniści, stalinowcy, teraz już dzieci i wnuki tego bagna.
„Stary Złocieniec” – bez podstawowej troski o losy miasta i ludzi. Tylko po swoje
A oto z internetu głos w identycznej sprawie z poziomu naszej gminy: - Dlatego, że są wybierani bezkrytycznie na kolejne kadencje. Więc, po co się starać, skoro i tak na mnie zagłosują? Na przykład radni, którzy są radnymi „od zawsze”, czyli zarząd „Starego Złocieńca”, traktują kolejną kadencję jako coś, co się im należy. Absolutnie i bezdyskusyjnie.
Proszę zwrócić uwagę na jakość zgłaszanych interpelacji na sesjach. Na rogu takiej to a takiej ulicy trzeba wyciąć krzaki; na innej ulicy nie jest dokładnie zakryta studzienka kanalizacyjna; przy zjeździe do ... samochody zniszczyły dwa krawężniki. To są interpelacje, które zgodnie ze statutem powinny dotyczyć spraw ważnych dla całej gminy. Pada często wytłumaczenie, że większość spraw spornych została rozstrzygnięta na komisjach, bo na sesji nie jest na to czas. Tak się dzieje dlatego, że nie istnieje rzeczowa opozycja. Nikomu nie zależy na przedstawieniu odmiennych poglądów, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że tych poglądów większość po prostu nie ma. Nie możemy wylać dziecka z kąpielą i negować działania wszystkich radnych. Widać na sesjach, że kilka osób zżyma się wewnętrznie w niektórych momentach, ale brak siły organizacyjnej, która by te osoby skupiała. Być może znajdzie się taka przed następnymi wyborami. Sęk jest w tym, żeby odłożyć na bok animozje i uprzedzenia osobowe.
Działając w jednym komitecie nie musimy darzyć się niezgłębioną sympatią i zapraszać się na imieniny czy pięćdziesiąte urodziny. Trzeba zjednoczyć siły we wspólnym celu. Bo w innym wypadku efektem będzie brak zmian. Z jednego komitetu będzie dwoje radnych, z innego troje, z kolejnego jeszcze dwóch czy dwoje. A tymczasem „Stary Złocieniec” znów uzyska większość. I wtedy nawet najtęźsi radni będą mogli sobie pogmerać palcami w bucie. Będą mieli z tego większy pożytek niż z podniesienia palców na głosowaniu. Na tej scenie występowanie solo czy w duecie nie daje żadnych efektów. W radzie trzeba mieć przynajmniej oktet – plus burmistrza.
Czy w sytuacji, gdy w wyniku międzynarodowych postanowień, POPolska ma być taka, jaka jest, a nie inna, jest jakakolwiek szansa, by choćby nasza gmina była inna? Pytanie takie raczej naiwne, dziecięce, ale trzeba je zadawać. Wienneberger myśląc półtora wieku do przodu wykupił sobie u nas wszystkie pokłady gliny. Gdy zapytałem jego przedstawiciela na Polskę (POPolskę?) – a co z nami?, zdawał się nie rozumieć pytania. Zrozumiałem tak: a co to może kogoś obchodzić?
Tadeusz Nosel
Cytuję interia fakty wg Rzeczypospolitej:
"2,13 mln Polaków przebywało za granicą w końcu 2012 roku - ustaliła "Rzeczpospolita". To o 70 tys. więcej niż w 2011 r. i 130 tys. więcej niż w 2010 r. Polacy zatem - mimo że mieli wracać, a zachód Europy rozwija się wolniej - wciąż uciekają z kraju. Zbliżamy się do rekordowej liczby emigrantów zanotowanej w 2007 r. Wtedy było ich 2,27 mln."
GUS wstrzymuje publikacje tych danych bo są niewygodne dla PO. Zapewne przed referendum w Warszawie.
To dalszy ciąg naszej naszego narodowego dramatu.
Jestem przekonany, że w naszej gminie może być lepiej. Ale po wymianie burmistrza i przynajmniej 9 radnych.
~tan
2013.09.28 14.19.27
Odpowiadam: najpierw na zmywaki, potem Karaiby. Trudno mi za POparcie podziękować. Przepraszam.
~wyborca łojca Tadeusza R
2013.09.26 23.01.57
Panie Reporterze Tadku. Ma Pan nasze pełne PO(parcie) w następnych wyborach. Tylko Po(wie), ( ewentualnie napisze) czy raczyłby Pan przyjąć stanowisko Burmistrza Złocieńca lub Starosty Drawskiego w ostateczności jakby Pana nie PO(wołano) na funkcję Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego???.