(ZŁOCIENIEC) Jest tylko jeden taki dzień w roku, kiedy złocienianie, wszystkie obecne pokolenia, wylegają na ulice miasta i w procesji przemierzają je zatrzymując się przy czterech stacjach ołtarzach, wysłuchując czytań z Ewangelii, słuchając homilii swych księży. To Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Jezusa. Owo Święto zwiemy w mowie codziennej Bożym Ciałem. Z Najświętszym Sakramentem krok po kroku wkraczamy wówczas w naszą dosłowną codzienność, w kurz złocienieckiego dnia, w skomplikowanie naszego istnienia powszedniego.
Czwartek, 30 maja
W tym roku Boże Ciało przypadło na 30 maja. Jak każdego roku, w czwartek. Siła wiernych wypełniła kościół Maryi Wniebowziętej, w którym od godziny 9.30 rozpoczęła się Msza święta celebrowana przez proboszcza parafii księdza Wiesława Hnatejkę. Wierni uczestniczyli też we Mszy świętej stojąc na dziedzińcu kościoła i klękając na kostkach polbruku. Były babcie z wnuczętami, mamy z pociechami w bardzo różnym wieku, stateczni panowie, co to w Złocieńcu nie tylko urodzeni, ale i całe życie dla miasta pracowali. Wielu z nich już na emeryturach. Gęstwina ludzi w kościele sprawiała, że kilka osób z bladymi licami wychynęło ze świątyni po łyk powietrza. Zastanawiające: pośród tych osób wszyscy to osoby młode. Ani jednej w podeszłym wieku.
W swoim Domu
Wyjątkowo zgrabnie ministranci, prawie same małolaty, uformowali swój szyk. Za nimi malutkie jeszcze panieneczki z koszyczkami po brzegi wypełnionymi płatkami wszelkich kwiatuszków, by starczyło aż do kościoła świetej Jadwigi, bo jakżeby inaczej. Znane nam twarze pań i panów, w tym naszych Barci Zewnętrznych, ze sztandarami i feretronami. Złocieniecka Orkiestra Dęta dala o sobie znać jak każdego roku dźwiękiem trąbki i całego bogatego instrumentarium już podczas Podniesienia. Odczuliśmy w tych dźwiękach - jesteśmy u siebie, w swoim Domu, wszyscy złocienianie razem, też i symbolicznie.
Klęczeliśmy u stóp ołtarza na ulicy Bohaterów Warszawy. Pulsowało najgłębsze z możliwych milczenie, bo to był ołtarz przygotowany przez naszych leśników, których ostatnia obecność w parafii ma wymiar niemożliwy do jednoznacznego uchwycenia.
Dalej, dalej ...
Na skrzyżowaniu czterech ulic zeszliśmy w dół ulicą 5 Marca i dalej, na lewo, w III Pułku Piechoty. 5 Marca. Mamy tak w mieście nazwaną ulicę. Ileż to hasło - 5 marca - ma w sobie znaczeń. Ukazuje nie do wiary wręcz, nie do przyjęcia, skomplikowanie historii naszego narodu. Nie tu miejsce, by raz jeszcze wszystko przypominać. Pod tym hasłem, pod tym imieniem, do końca można zrozumieć przesłanie naszych najistotniejszych pieśni religijnych. I z powodu tej świadomości, kto wie, może i dlatego w tym roku procesja była wyjątkowo liczna? Zawsze tak jest, nie tylko u nas; gdy zaczynamy czuć, że nadchodzą chwile, gdy Boża pomoc będzie szczególnie potrzebna.
Bracia Zewnętrzni
Drugi ołtarz przygotowali Bracia Zewnętrzni. Od około miesiąca zaangażowani we wszelkie przygotowania i kontynuację peregrynacji kopii Obrazu Matki Bożej Opiekunki Rodzin. To pierwsze takie Boże Ciało w Złocieńcu, gdy kopia Obrazu przechodzi z rodziny do rodziny, z domu do domu. Zachęcał któryś z księży: - Przyjmijcie Matkę Bożą. W ciszy, w odosobnieniu, w głębokim zamyśleniu będziecie mieli z kim się skomunikować. To dla was, dla nas wszystkich bardzo ważne. -
Przy Rondzie Księdza Jana Dybowskiego
Przy Rondzie imienia Księdza Jana Dybowskiego trzeci ołtarz w przygotowaniu i pomysłu strażaków ochotników. Trzy starannie do uroczystości przygotowane wozy bojowe, warta honorowa - jak zawsze u strażaków - dostojnie i atrakcyjnie. Tym razem dzieciaki, a było ich na procesji sporo, strażaków nie oblegały. Czuły, widziały przecież, że to nie te chwile. Odrobiły to kilka dni później w Dzień Dziecka. Odrobiły do woli.
Przy tym ołtarzu wysłuchaliśmy też homilii księdza proboszcza parafii świętej Jadwigi Krzysztofa Mazura. Jeszcze chyba nigdy podczas pracy u nas w Złocieńcu, ksiądz proboszcz Krzysztof Mazur nie wygłaszał kazania tak płomiennie. Całym sobą starał się dotrzeć słowem do każdego z nas. I chyba, chyba tak się stało.
Siła nas
Podobnie, jak to było na ulicy III Pułku Piechoty, tak i na ulicy Czaplineckiej, można było do woli nacieszyć sie tym, ilu nas uczestniczyło w procesji. Siła nas reprezentuje już przecież dwie parafie w mieście.
Ze śpiewem, wespół ze Złocieniecką Orkiestrą Dętą, zdążaliśmy do ołtarza czwartego. Usytuowany na tle starannie wykonanych stylizowanych budowli , w których też i apteka. Ołtarz przygotowali parafianie z Parafii świętej Jadwigi. A stąd już wprost do Jej świątyni, która w nieustannej budowie wielkim wysiłkiem jej proboszcza, księży parafii i wiernych. Ta parafia, to jakże istotne zwieńczenie wieloletniego wysiłku ludzi poświęconego budowie największego w Złocieńcu osiedla mieszkaniowego, Osiedla Czaplineckiego.
Za rok
Tak już jakoś się dzieje, że każdego tego dnia w roku dopisuje pogoda. I tym razem nie było inaczej. Słonce, bezwietrznie, ciepło. Pomocą w procesji służył policjant w służbowym wozie pilotując wiernych od ołtarza do ołtarza. Były panie i panowie ze straży miejskiej już we wiosennym umundurowaniu. Mimo wielkiej ciżby ludzi wszystko przebiegło „po Bożemu”, w głębokim skupieniu. Widzieliśmy tego dnia Złocieniec, i siebie, z zupełnie innej perspektywy, aniżeli to bywa na co dzień. Nie do zapomnienia. Do przypomnienia za rok. (n)
Św. Julian z Cornillon miała w szesnastym roku życia miała pierwsze widzenie, które później powtarzało się wielokrotnie podczas adoracji eucharystycznych. W wizji tej wzdłuż średnicy księżyca w pełnym blasku biegła ciemna rysa. Księżyc symbolizował życie Kościoła na ziemi. Natomiast ciemna linia sygnalizowała brak święta liturgicznego. Juliana, która w międzyczasie została przeoryszą klasztoru, przez niemal dwadzieścia lat zachowywała w sekrecie to objawienie. A potem, jak o tym opowiedział, to w 1264 roku, w tysiąc trzysta lat po narodzeniu Chrystusa ówczesny papież Boże Ciało ogłosił świętem w całym naszym kościele rzymsko - katolickim.
Kiedy za młodych lat obejrzałem "Faraona" ( o mało co Oskar dla Kawalerowicza), to byłem strasznie wdzięczny kapłanom Herhorowi, że przebłagał słońce i wyszło zza księżyca, bo chyba już nie byłoby życia na ziemi.
Po cholerę ten Kopernik coś ruszył, a coś tam wstrzymał. Tak to wszystko było po staremu.
Panie Tadku, z pana zdjęć zamieszczonych w gazecie wynika, że tak jeszcze z dziesięć lat i nie będzie po co zamykać ruchu ulicznego. Procesja zmieści się na chodniku. Tak można wnioskować ze średniej wieku.
~`
2013.06.08 05.33.00
Jak sprawa święta Bożego Ciała wygląda w świetle Biblii?
Mówiąc krótko, jest ono wielkim, zbiorowym aktem bałwochwalstwa, to znaczy nadawaniem fizycznej substancji chleba i wina rangi boskiej i oddawaniem tej materii boskiej czci. Przecież Bóg powiedział: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył” [2Mo 20,3–5]. Uznawanie utworzonego z fizycznych substancji płatka hostii za prawdziwe ciało Chrystusa jest złamaniem Słowa Bożego
~`
2013.06.08 05.25.42
Indoktrynacja (z angielskiego indoctrination – uświadamianie, wpajanie przekonań), proces systematycznego i świadomego wpajania członkom społeczeństwa określonej ideologii leżącej w interesie państwa. Indoktrynacja prowadzona jest za pomocą szczególnie zmasowanej i nieustępliwej propagandy, stosowanej przez środki masowego przekazu, system oświaty szkolnej i pozaszkolnej.