(POWIAT). Drogi już robią się czarne, jednak to nie za sprawą służb drogowych, a pogody. W razie jej pogorszenia, kierowcy nie mają co liczyć na takie rzeczy jak: posypywanie solanką, czy wywożenie śniegu z miasta.
W minionym tygodniu zadzwoniła do nas Czytelniczka z informacją, że na odcinku drogi powiatowej Rynowo-Siedlice droga nie nadaje się właściwie do użytku – na drodze jest szklanka, w której wyjeżdżone są koleiny. Zwróciła uwagę, że na całej długości nie ma śladów posypywania.
– Tuż przede mną jechał samochód nie szybciej niż 30 km./h. Wpadł w poślizg i zaparkował w zaspie. To jest nie do pomyślenia. Muszę dojeżdżać do pracy, a ja boję się wsiąść za kierownicę przy takim stanie dróg – powiedziała mieszkanka powiatu.
O odpowiedź na temat stanu dróg i działań, jakie będą podejmowane w tym zakresie poprosiliśmy dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych Wiesława Bernackiego.
– Ograniczyliśmy sypanie solą. Samym piachem nie sypie się, bo zamarza. Kończy nam się już mieszanka piachu z solą, choć kupiliśmy więcej soli niż w roku poprzednim. Posypujemy tylko wzniesienia i zakręty. Nie jesteśmy w stanie sypać całych dróg. W kopalniach nie ma soli. Przestali sprzedawać na rynek polski, Kłodawa sprzedaje jedynie do Niemiec. Orientowałem się, po ile jest sól w hurtowniach, gdzie też jest już na ukończeniu – zaproponowano mi sprzedaż za 800 zł za tonę, gdy latem była po 200 zł za tonę – powiedział dyrektor ZDP.
Spytaliśmy również o przyczynę wycinania żywopłotów, zamiast ich sadzenia. Otrzymaliśmy odpowiedź, że w tym celu ZDP musiałby wydzierżawiać pola od rolników i dbać o stan żywopłotów. Nie wiadomo jaką kwotę podaliby rolnicy za dzierżawę pasów. Żywopłoty muszą być sadzone w odległości przekraczającej pas drogowy. Z tego względu, jak wytłumaczył dyrektor, odchodzi się od tego typu rozwiązań, albowiem całoroczna dzierżawa i utrzymanie żywopłotów może okazać się droższa niż odśnieżanie.
Jeszcze w wytycznych zimowego utrzymania dróg Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad z 30 czerwca 2006 roku można wyczytać, aby stosować bariery, które zatrzymują śnieg na polach. Wśród takich barier w rozporządzeniu wymienia się: zasłony z tworzyw sztucznych (np. z polietylenu lub innych materiałów - na siatce powinien być umieszczony znak (LOGO) zarządcy drogi, żywopłoty, które w rozporządzeniu uznane są za „najwygodniejszą z punktu widzenia zmniejszania pracochłonności robót i zarazem najskuteczniejszą formą osłony biernej”, ale przyznane jest, iż ilość ich jest bardzo ograniczona z powodu konieczności zajęcia pod nie znacznej powierzchni gruntów. Kolejną osłoną mogą być płotki drewniane.
O ile żywopłoty na polach rolników są przez cały rok, o tyle siatki zakłada się przed zimą i zdejmuje na wiosnę, toteż i koszty całorocznej dzierżawy odchodzą – pytanie czy droższe jest założenie siatek, czy odkopywanie drogi. Inna rzecz, że w tym wypadku to już chyba nie o koszty chodzi a o obawy, by ogrodzenia nie zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach, nim zarządca drogi zdąży je zdjąć.
Na chodnikach szklanka
W Łobzie mieszkańcy miasta też nie mają co liczyć na jakieś szczególne zajęcie się problemem zimy, albowiem magistrat wydał w ubiegłym miesiącu na odśnieżanie 100 tys. zł i nie planuje wydawać na wywożenie śniegu. Z posypywaniem chodników też było krucho. W minionym tygodniu np. na chodniku przy ul. Niepodległości było to szczególnie widoczne, gdy co około 10 metrów na śliskiej szklance przechodnie mogli nadepnąć na garść piachu.
Ze względu na to, że chodniki czasem nie nadawały się do chodzenia, w szczególności dla osób starszych, część mieszkańców miasta zaczęła chodzić od piątku ulicami. Na tych bowiem widoczny był już asfalt i było mniejsze niebezpieczeństwo upadku, aczkolwiek większe – wypadku. Jeden z łobzian zapytany, dlaczego chodzi ulicą, odparł:
- Jeśli w tym mieście bardziej dba się o samochody, niż o ludzi, to ja jestem zmuszony chodzić ulicą – powiedział.
Z apelem o zadbanie o chodniki wystąpiła również podczas ostatniego posiedzenia Rady Miejskiej w Łobzie Zofia Krupa.
- Jako osoba niepełnosprawna, nigdy w życiu nie posługiwałam się tym argumentem w dochodzeniu do czegokolwiek. Dzielnie sobie daję radę. Moją starość w połączeniu z moją niepełnosprawnością ruchową zasadziła mnie jak pelargonię w domu. Ja nie mogę chodzić po mieście. Na wózek nie nadaję się. Nie da się chodzić w tym czymś, co leży na chodniku, a pod czym leży lód. Szłam dzisiaj specjalnie, mam samochody, idąc przy wsparciu mojego męża, bezpiecznie i dobrze szło mi się na fragmentach na których nie było posypki soli. Na to chciałam zwrócić uwagę, bo mamy dużo starszych osób, niepełnosprawnych też. Dobrze szło się na twardym chodniku bez posypki, od czasu do czasu posypać piaskiem, ze żwirowni, której jakoby nie było, a jest na terenie powiatu, natomiast na fragmentach, gdzie jest posypane solą, to jest po prostu nie do przejścia, nawet gdybym szła o lasce. Trzeba iść z inną osobą, albo z dwiema. Nie chciałabym na stare lata, żebym nie mogła wyjść z domu. Zimy są w naszym klimacie i będą. Mimo informacji o ociepleniu klimatu palmy u nas nie będą rosły. Poddaję pod głosowanie zagospodarowanie chodników. Wiem, że to kosztuje. Może wcale nie robić, tak jak na Syberii – śnieg przysypany, przydeptany, piaseczkiem posypany i dobrze się chodzi. A w tej miazdze nie da się iść na tej soli – powiedziała.
Wówczas zastępca burmistrza Ireneusz Kabat wyjaśnił, że gmina nie daje zlecenia na sypanie soli, jeżeli już to tylko piaskiem. Chodniki w mieście nie odśnieża tylko gmina. Takich odśnieżających są setki.
– Chodnik przyległy to posesji należy do właściciela posesji i najczęściej oni sypią solą. Może wynika to z braku wyobraźni tych ludzi, bo posypał solą, ale później powinien tę kasze zebrać – wyjaśnił. MM
Temat walki z zimą w naszym ślicznym mieście dał mi lekko do myślenia. Tak naprawdę, pomimo faktu, że mamy "wypasione" telefony z aparatami i mp3 i telewizory na pół ściany itd, to wyszliśmy tylko na krok z jaskiń. Wystarczy, że popada śnieg i jest dramat. Wystarczy, że popada deszcz i mamy dramat. Jakiś czas temu grad lekko popadał i powiało wiatrem przez parę minut. Wyobraźcie sobie, że tylko 3razy intensywniejsze opady, powiedzmy przez 3dni, non stop. Nie ma prądu, zasięgu w tel. miasta płyną, sklepy zamknięte, nie ma wody w kranie = totalny paraliż, jaskiniowcy ;)