NA TEJ ZIEMI: 13 LUTGO 1982 ROKU W WIERZCHOWIE POMORSKIM
W dwadzieścia lat później.
Pały od generała.
(Opracował Paweł Ostaszewski.
Raport z wydarzeń z Ośrodka dla Internowanych,
Wierzchowo, 13 luty 1982. Relacja z miesięcznika politycznego
„NIEPODLEGŁOŚĆ” nr 3 z 1982 r.)
„Generał Jaruzelski dał nam po to pały, żebyśmy Was lali”
TO JESZCZE NIC
Sobota, dnia 13 lutego 1982 roku. Druga miesięcznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. W obozie dla internowanych w Wierzchowie Pomorskim dzień był inny od samego rana. Około 10 do komendanta obozu mjr Gadomskiego (zwanego przez więźniów „Katem z Czarnego” za krwawe stłumienie latem ub. roku buntu skazanych w więzieniu w Czarnym), wezwano na rozmowę kilku koszalinian z celi nr 10. Kilka dni wcześniej odkryli oni jako pierwsi w swojej celi zainstalowane urządzenia podsłuchowe.
Major Gadomski w czasie „rozmowy” dał popis wulgarności wyraźnie prowokując więźniów. Wezwani koszalinianie nie dali się jednak sprowokować, jedynie p. Śliwiński pozwolił sobie na kilka słów repliki. Kosztowało go to natychmiastową karę – siedem dni izolatki!
Wyjątkowość dnia podkreślały także inne zjawiska: wzmocniona obsada żołnierzy na wieżach strażniczych, podwójny nadzór strażników przy wydawaniu posiłków, ale przede wszystkim uwagi por. Sikorskiego, por. Jankowiak - „wychowawców” internowanych, którzy zapowiedzieli: to jeszcze nic, większe atrakcje czekają was po południu. Konkretne przygotowania do tych atrakcji dały się zauważyć o 17 min. 30, kiedy na korytarzu rozciągnięto wąż strażacki i podłączono go do hydrantu, słychać też było głosy licznie gromadzonej „służby więziennej”.
Około godziny 18 do cel wchodzili oddziałowi, z którymi widać było funkcjonariuszy w pełnym rynsztunku bojowym (z tarczami, pałami i w kaskach). Oddziałowi wezwali do starcia ze ścian napisów domagających się przestrzegania regulaminu dla internowanych. Internowani starli napisy. Z celi nr 10 został wywołany p. Śliwiński, który wyszedł na korytarz w przekonaniu, że zostanie przeniesiony do izolatki, na którą został skazany przez mjr Gadomskiego. Okazuje się jednak, że jest to początek orgii oprawców, którzy rzucają się na niego, bijąc go pałami po całym ciele i po głowie. Śliwiński zasłaniając głowę rękami krzyczy:, „Za co mnie bijecie? O Jezu!”
WY CH...
W celach na te krzyki i odgłosy bicia internowani rozpoczynają protestacyjne uderzanie w metalowe naczynia, na co oprawcy (wyglądali na pijanych), wpadają do celi nr 7 z okrzykami: „Wy ch ... wałęsowskie, przez was do domu nie pojedziemy, wy sk....., my was nauczymy porządku”, „Bić w łeb!” - rozpoczynają bicie i wywlekanie internowanych na korytarz. Tu dopiero rozpoczyna się zabawa na całego. Wśród szpaleru kilkudziesięciu rozwścieczonych funkcjonariuszy więziennych, kilku internowanych kopanych i bitych długimi pałami i uderzeniami pięściami, odbywa tzw. ścieżkę zdrowia. Trasa ścieżki jest długa, dwa kilkudziesięciometrowe korytarze, a następnie 300 metrowy odcinek przez podwórze pomiędzy pawilonem nr 1, a pawilonem nr 5, gdzie na końcu skatowanych wpędzono do izolatek. Warto dodać, że w akcji brali udział żołnierze rezerwy, których w ilości ponad 40 powołano do wojska z pobliskiego Złocieńca. Żołnierze jednak nie brali udziału bezpośrednio w biciu, ale stanowili jedynie “obstawę” biegnąc na początku i na końcu szpaleru tworzącego “ścieżkę”. W analogiczny sposób rozprawiono się z pozostałymi „wyróżnionymi” celami (np. z celą nr 20).
PROSTOWANIE
OD JARUZELSKIEGO
O godzinie 21 min. 30 do celi nr 6 w pawilonie nr 5, gdzie spędzono skatowanych, wpada por. Ambryszewski (zwany przez więźniów „Gibusem”), dowódca akcji „ścieżka zdrowia”. W obstawie pijanych klawiszy żąda ustawienia się więźniów w szeregu i na baczność. Znowu wulgarne okrzyki i bicie pałami pod pozorem wyprostowania szeregu i postawy. „Gen Jaruzelski dał nam po to pały, żebyśmy was lali”. „Możemy wam dać, ile nam się podoba”, „Idźcie do Lesia, może wam pomoże”, oprawcy w mundurach z orzełkami na czapkach prześcigają się w wulgarności i sadyzmie.
Również pozostali w pawilonie pierwszym internowani otrzymali próbkę “miesięcznicowych” atrakcji. W czasie wieczornego apelu o godzinie 19-tej prostowanie szeregu, w jakim ustawiają się internowani, dokonywane było przy pomocy pałek i kopania. Por. Ambryszewski pozwolił sobie jednak na niezwykłą łagodność: „Ja wam s.... jeszcze daruję, ale następnym razem zobaczycie!” Prawdopodobnie do łagodniejszego potraktowania niektórych cel przyczynił się kapral Andrzej Maruszewski, który bijącym charakteryzował cele i siedzących w nich internowanych.
Całością akcji upamiętnienia daty wprowadzenia stanu wojennego w Polsce kierował w Wierzchowie najprawdopodobniej por. Wronkowski, z-ca komendanta d/s zabezpieczenia zakładu karnego. Wyróżniających się bestialstwem i sadyzmem było wielu funkcjonariuszy, ale nie wszystkie nazwiska udało się nam ustalić. Jeden z nich – sierżant Tadeusz Nawrocki chwalił się: „Ja tym milicjantem /z ZZFMO/ Łakomskim to podłogę froterowałem”. Również na szczególne wyróżnienie zasłużył jak zwykle kpr. Tadeusz Janiszewski, zwany wśród klawiszy więziennych „Psychopatą”.
Po apelu i zmyciu korytarza ze śladów krwi, okazało się, że najsilniej poturbowany na korytarzu był Julian Jóźwiakowski. Ok. godziny 21 głośno ostrzegano internowanych przed próbą śpiewania w celach (codziennie, po zgaszeniu światła w celach śpiewano: „Boże coś Polskę”, „Rotę” i „Jeszcze Polska nie zginęła”). Około godziny 22 min. 30 oddziałowy zaczął wzywać internowanych do lekarza więziennego celem opisania pobić. Lekarz wyglądał na zaskoczonego wydarzeniami. Oględziny lekarskie odbywały się w obecności nieznanego cywila i kilku klawiszy. Część pobitych internowanych, bojąc się prowokacji, nie zgłaszała się do lekarza. Wielu próbowało zasnąć.
Kilku, a między innymi M. Sadłowski, P. Baumgart i H. Makieła mieli następnego dnia wymioty, zawroty głowy, itp., objawy wstrząśnienia mózgu. W niedzielę, w trakcie spaceru Z. Łakomski zemdlał, a następnie z objawami wstrząśnienia mózgu został odwieziony do szpitala. Warto tu dodać, że w sobotę 13 lutego 1982 roku wieczorem pod bramę więzienia przyjechały dwie karetki pogotowia ze Złocieńca, lecz odjechały puste.
W niedzielę, dnia 14 lutego Msza święta odbyła się dopiero po długich deliberacjach (długie prośby księdza Gałeckiego, dwukrotna rozmowa telefoniczna mjr Gadomskiego z przełożonym w Szczecinie). Również widzenia z rodzinami odbywały się inaczej niż zwykle. Kilku odwiedzającym żonom i krewnym odmówiono widzenia w ogóle. Rozmowy odbywają się przez szeroki stół, przy którego końcach siedzą dwaj klawisze. Wszyscy są surowo pouczeni o zakazie jakichkolwiek skarg, czy nawiązywania do wieczornych atrakcji. Mimo to Edmund Bałuka głośno mówi o pobiciu i prosi o złożenie w tej sprawie skargi. W chwilę potem zostaje bestialsko na oczach córki wypchnięty, a raczej wyrzucony za drzwi. Ktoś inny szybko pokazuje straszliwie pobite plecy. W następstwie M. Kłyszce przedstawia się zarzut z art. 236 KK.
GŁODÓWKA
We wtorek dnia 16 lutego do Wierzchowa przybywa płk Pawlaczyk na czele Komisji z Centralnego Zarządu Zakładów Karnych i po rozmowie z głodującą od trzech dni celą nr 16, obiecuje złagodzenie rygorów. Mówi o możliwościach korzystania ze świetlicy i telewizji, a także o wszczęciu postępowania wyjaśniającego po linii służbowej, sugerując jednocześnie, by internowani wycofali doniesienie do Prokuratury Wojewódzkiej w Koszalinie o przestępstwach popełnionych przez oprawców w mundurach. Podkreślić bowiem należy, że pobicia jakie zostały dokonane w dniu 13 lutego, nie były pierwszymi takimi przypadkami. W dniu 10 lutego, np. pijani klawisze wyciągnęli nocą niektórych internowanych koszalinian i bijąc ich ciągnęli na „przesłuchania”, prowadzone przez ppłk Frydrychowicza /naczelnik Wydziału Śledczego KW MO w Koszalinie/ i mjr Gadomskiego.
Panuje jednak pełne przeświadczenie, że akcje te nie dzieją się bez wiedzy i aprobaty Służby Bezpieczeństwa Szczecina i Koszalina, które decydują praktycznie o każdym drobiazgu w życiu internowanych. Znamienna jest w tej mierze wypowiedź mjr Gadomskiego: „Dla świata jesteście internowani, ale dla nas tymczasowo aresztowani”.
Oto imienna lista 42 osób bestialsko pobitych w dniu 13 lutego 1982 roku:
I. Pobici ciężko na “ścieżce zdrowia” - 12 osób:
P. Baumgart /RI/, J. Figiel /Koszalin/, H. Jarząbek /Kom. Rew. Szczecin/, J. Jóźwiakowski /PRiTV Szczecin/, W. Kuczkowski /ZPU/, H. Mokieło /PUT PGR/, B. Mikszo /Centr. Ryb./, G. Ostrowski /ZPU/, W. Kuczkowski /Wiad. Zachodnie/, W. Romanowski /St. Szczecin/, M. Sadłowski /ZZFMO/, Śliwiński /Szczecin/, E. Wąsowicz /PSK nr 1 Szczecin.
II. Pobici lżej /30 osób/:
A. Antosiewicz, R. Bogacz, R. Borkowski, T. Dziechciowski, Z. Dziechciowski, P. Fenrych, Z. Jakibcewicz, T. Janukiewicz, A. Kamiński, A. Kamrowski, A. Komorowski, W. Klukowski, St. Kożłowski, M. Kwiatkowski, G. Kuźmiszyn, S. Lener, Z. Łakomski, F. Łuczko, P. Michalak, H. Paziewski, W. Rudnicki, H. Sosnowski, M. Stankiewicz, W. Strzeszewski, R. Śnieg, J. Torabicki, J. Tarzowski, R. Mycielski, M. Witkowski.
Tekst powyższy dedykujemy wszystkim zwolennikom „zgody narodowej” „porozumienia wszystkich Polaków” i rokowań z komunistami (red) Do druku podał (n).