Iskierka walcząca o lidera okazała się za silna dla Radovii, która potrzebuje czasu na ochłonięcie i stabilizację kadrową. Mecze z silnymi zespołami i przegrane tylko wprowadzają nerwową atmosferę i deprymują zespół, który psychicznie jeszcze tkwi w V lidze, czyli żyje mitem, że może grać jak równorzędny zespół z każdym, a tego już nie potrafi. Radovia musi dotrwać do przerwy zimowej i odświeżyć swoją psychikę, a przede wszystkim wziąć się do pracy i przepracować zimę, porzucić legendę V ligi i zacząć normalnie grać.
Iskierka jakiejś specjalnie wyszukanej piłki nie zagrała. Zespół został osłabiony kontuzją Marcina Tomaszkiewicza, który musiał zejść z boiska. Zszedł także stoper po czerwonej kartce i obrona stała się dziurawa. Przypadkowo stracona bramka spowodowała, że Radovia nie mając czego bronić ruszyła do ataku i odsłoniła się. Jednak jej ataki kończyły się na przedpolu Iskierki, bo dalej nie było pomysłu, zabrakło gry skrzydłami i wrzutek, za dużo kiwek i beznadziejnych strat piłek.
W końcówce śmierdniczanie mogli strzelić jeszcze kilka goli, ale strzelali niecelnie, a kilka groźnych strzałów wyciągnął Czekała. (r)