(ŁOBEZ - GRYFICE) ŚWIATOWID Łobez - SPARTA Gryfice 5:0 (3:0)
Światowid: Paweł Krystosiak (70\' Bartek Marczak), Łukasz Osiński, Mateusz Sygnowski, Marcin Mosiądz (60\' Michał Łań), Remigiusz Borejszo (46\' Mateusz Ostaszewski, 70\' Momot ponownie), Michał Koba, Marcin Grzywacz, Kamil Kacprzak, Tomasz Rokosz, Kamil Iwachniuk, Momot (46\' Paweł Wielgus). Trener Mariusz Poniewiera. Bramki: Koba 3\', Momot 16\', Mosiądz 43\', Kacprzak 66\', Rokosz 89\'.
Na tydzień przed rozpoczęciem sezonu Światowid rozegrał sparing z gryficką V-ligową Spartą. Trudno powiedzieć, jaki będzie pożytek z tego meczu, bo Sparta przyjechała do Łobza w mocno okrojonym składzie, a późniejszy przebieg spotkania stawia pod znakiem zapytania sens tak rozgrywanych meczów kontrolnych.
Światowid bardzo szybko zdobył gola. Po dośrodkowaniu piłki z rzutu wolnego z prawej strony boiska akcję zamknął Koba, który strzałem w krótki róg bramki zdobył gola. Kilkanaście minut później Momot otrzymał podanie od Koby i ładnym strzałem z powietrza podwyższył na 2:0. Trzeci gol padł w 43 min. Mosiądz uderzył z 20 metrów z woleja i piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Była to jedna z ładniejszych bramek w tym meczu. W tej połówce jeden z graczy Sparty otrzymał czerwoną kartkę za przepychanki z młodym zawodnikiem Światowida i opuścił boisko.
W drugiej połowie doszło do dziwnych przepychanek z sędzią. W drużynie gryfickiej nastąpiła zmiana; za gracza opuszczającego boisko wszedł ten, który je opuścił za kartkę, więc sędzia przerwał zawody i nakazał mu opuszczenie boiska, grożąc przerwaniem meczu. Po rozmowach z piłkarzami Światowida i kilku minutowej przerwie na boisko powrócił poprzedni gracz i musiał grać dalej.
W 64 min. miał miejsce faul na Ostaszewskim w polu karnym. Wykonawcą został bramkarz Paweł Krystosiak, co było chyba próbą odwzorowania sytuacji w Drawie Drawsko Pom., gdzie rzuty karne wykonuje regularnie i z powodzeniem bramkarz Robert Piłat. Krystosiak huknął wysoko nad poprzeczką i to powinno zakończyć ten eksperyment w Światowidzie. Dużo lepiej pokazał się za chwilę Kacprzak, który minął dwóch obrońców Sparty i będąc sam na sam z bramkarzem nie zmarnował sytuacji strzelając w długi róg na 4:0. Od 75 min. gryficzanie grali w 10, po kontuzji jednego z napastników. W 88 min. czerwoną kartkę otrzymał kolejny gryficzanin po kolejnej przepychance z łobezianinem, co ostatecznie odebrało chęć do gry całemu zespołowi, który opuścił boisko tuż po golu Rokosza. Sędzia bramkę uznał i zakończył ten dziwny sparing.
Niestety, wiele zespołów zbyt często traktuje sparingi jak walkę o ligowe punkty. To kompletne nieporozumienie. Po pierwsze; ostra gra powoduje nikomu niepotrzebne kontuzje tuż przed rozpoczęciem ligi, co jest idiotyzmem w grze o nic. Po drugie; sparingi nie służą po to, by walczyć zaciekle o nic (chwały z wygranej nie ma żadnej), lecz do przygotowania zespołu do ligi, czyli sprawdzenia młodych zawodników oraz przetrenowania różnych ustawień na boisku i taktyk. Dla trenera i graczy ważniejsze od wyniku powinny być wnioski z realizacji opracowanej na dany mecz taktyki lub ćwiczenia konkretnego elementu gry (na przykład offsajdu, pressingu, gry na czas, zmiany tempa gry itp.). Można przegrać 10:0, ale zrealizować przedmeczowe założenia i czegoś się nauczyć, można wygrać 5:0 i nie zrealizować niczego. Niestety, sparingi przypominają mecze ligowe na śmierć i życie, tylko za chwilę, gdy rozpocznie się liga, może na nią zabraknąć sił, świeżości i zawodników (z powodu kontuzji). KAR